Koloryzacja włosów? Tak, stosuję ją od lat. Moja zawsze mnie pyta jak mówię, że "muszę zrobić kolor", czemu farbuję, w końcu mam taki ładny kolor włosów? A no mam, ale brązowy. A ja w swoim życiu mam zasadę, że brązu nie lubię. Ok, szafki w kuchni mam brązowe i je lubię, ale w brązowym sweterku już mnie nie zobaczycie. Brąz lubię, ale nie na mnie. Za to lubię czarny. Czarne włosy, to jest coś, co kocham. Moja mama nigdy nie pozwalała mi na taki kolor ich farbować jak byłam nastolatką. Aż pewnego dnia, po mahoniach, śliwkach, kasztanach, wiśniach, rubinowej czerwieni czy kolorze bakłażana powiedziałam basta. Zrobiłam czarne i teraz tylko wybieram czy mam ochotę na granatową czerń czy zwykły głęboki czarny kolor. Mama nie ma już nic do powiedzenia, a za to mąż teraz nie zgadza się na żaden inny, bo on czarną pokochał i tak ma być. I teraz człowieku bądź dorosły jak tu wszędzie zakazy i nakazy...
Korzystając z chwili okazji, że dziecko poszło spać, grzebałam sobie dla relaksu w czeluściach Instagrama i natrafiłam na markę Tints of Nature, która w swojej ofercie ma naturalne farby do włosów. Co takiego wyróżnia te farby na tle innych?
- Ich formuła opiera się na ponad 75% zawartości certyfikowanych składników organicznych,
- oraz 95% składników pochodzenia naturalnego.
- Nie zawierają amoniaku, silikonów, parabenów i rezorcyny.
- Mają najniższy możliwy poziom pigmentów PPD.
- Są łagodne i bezpieczne, a przy tym zapewniają długotrwały efekt, jak po wyjściu z salonu
- Doskonale kryją siwe włosy
- Są cruelty-free, nie zawierają składników pochodzenia zwierzęcego, są więc idealne dla wegetarian, wegan oraz miłośników zwierząt.
- Nie zawierają glutenu ani GMO.
Stosowałam już różne farby. Stosowałam również henny. Teraz przyszedł czas na wypróbowanie produktu z oferty tej marki i ocena efektu. Wybrałam sobie kolor Głęboka Czerń o numerze 1N . Na potrzeby tego wpisu i testu farby, od ostatniej mojej koloryzacji (absolutnie nie naturalną farbą) minęło 2 miesiące. A zapomniałam Wam dodać jeszcze, że farbuję również włosy dlatego, że mam ogrom siwych, więc po tych dwóch miesiącach już nawet mój mąż mi powiedział, że najwyższy czas "coś z tym zrobić". I nadszedł ten dzień, w którym zabrałam się do farbowania.
Najpierw pokazuję Wam zdjęcia PRZED. Wybaczcie za ich jakość, ale ciężko mi było zrobić je sobie samej. Natomiast doskonale widać na nich, że wyglądam już strasznie.
Teraz przechodzimy do samej farby. Standardowy kartonik, zabezpieczony tak, że, aby go otworzyć trzeba go rozciąć. A w środku mamy:
- Czepek i rękawiczki ochronne
- Instrukcje obsługi "nie w języku polskim", ale na wieczku jest naklejka, gdzie jest opis co po kolei robić.
- Żel koloryzujący.
- Substancję rozwijającą.
- Szampon do mycia włosów przed farbowaniem.
- Szampon i odżywka do włosów po farbowaniu.
Cały zabieg wygląda następująco:
- Należy umyć włosy szamponem w brązowej saszetce i osuszyć ręcznikiem. Rozczesać je.
- Wlać żel koloryzujący do substancji rozwijającej i wymieszać.
- Nakładać mieszankę na włosy przy użyciu aplikatora i farbę rozcierać palcami lub grzebieniem. Ja dzieliłam włosy na pasma i nakładałam farbę na pędzelek i potem nakładałam produkt na każde pasmo. Najpierw odrosty. Potem rękami nakładałam już farbę na całe włosy. Farbę wygodnie się nakłada. Jest nie za rzadka, nie za gęsta, nie spływa. Po nałożeniu farba pachnie delikatnie denaturatem. Serio. Takie miałam skojarzenia.
- Po aplikacji farby, należy założyć czepek i trzymać ją na włosach 40 min. Ja trzymałam krócej, ponieważ bardzo długo mi się zaszło, aż nałożyłam sobie kosmetyk na całe włosy. Przy takich długich samemu jest ciężko je farbować.
- Farbę spłukiwałam z włosów, aż woda była prawie czysta. Następnie umyłam włosy szamponem i nałożyłam odżywkę na 5 min. Tej odżywki powinno być więcej, bo przy mojej długości włosów było jej za mało. Natomiast sama farba jest bardzo wydajna. Po nałożeniu i to bardzo obficie na włosy zostało mi ok 1/3 opakowania, które musiałam wyrzucić.
Podczas farbowania nie czułam żadnego dyskomfortu. Tak jakbym miała na włosach odżywkę. Farba delikatnie brudzi skórę lecz, po umyciu głowy wszystkie plamki czy maźnięcia farbą udało mi się zmyć. Z uszu zeszła bardzo dobrze gdy użyłam toniku. Skóra głowy ma minimalnie ciemniejszy odcień niż przed farbowaniem. Na zdjęciu jednak tego nie widać. Widać za to, że mam trochę łupieżu, z którym od niedawna nie mogę sobie poradzić, więc wybaczcie za to, że tak "rzuca się w oczy". W przypadku klasycznej farby skóra głowy zawsze ma u mnie kolor czarny, a zabrudzenia po farbowaniu np: z uszu czy przy linii włosów domywam zawsze jeszcze przez dwa dni.
Po farbowaniu i wyschnięciu włosów, nałożyłam dodatkowo jeszcze ulubiony olejek na końcówki i odżywkę w sprayu, bo czułam, że moje włosy tego potrzebują. Po siwych włosach nie ma śladu. Sprawdziłam to dokładnie. Kolor wyszedł czarny. Wygląda dokładnie tak jak na opakowaniu. Miałam bardzo dużo prześwitów koloru brązowego na włosach, ponieważ poprzednia farba nierównomiernie się wypłukiwała, ale podczas tej koloryzacji udało mi się kolor wyrównać. Farba pogrubia włosy. Czuć to nawet w ich dotyku. Jednak po tym zabiegu, mimo odżywek, mam lekko przesuszone włosy. Choć może nie przesuszone, a lekko sztywne. Więc przy najbliższym myciu nałożę maskę nawilżającą i myślę, że będzie ok.
W dzień koloryzacji: na chwilę obecną farba spełniła moje oczekiwania. Kolor jest dokładnie taki jaki miał być. Duży plus jest również za to, że kosmetyk nie podrażnia skóry głowy, a bardzo często mam z tym problemy. Teraz nic mnie nie swędzi i nie piecze. Zobaczymy jak farba będzie się wypłukiwać i czy mnie nie uczyli. Ewentualne uczulenie zawsze wychodzi u mnie następnego dnia po farbowaniu.
Następny dzień po koloryzacji: niestety dopadło mnie uczulenie. Podczas zakładania czepka niechcący go przekręciłam i dotknęłam farbą skóry nad prawą brwią. Tam właśnie powstała czerwoną swędząca plama. Czerwona była również górna powieka i skóra na skroniach. Jest to klasyczne uczulenie, bo już tak kiedyś miałam. Uprzedzając Wasze komentarze, że trzeba zrobić próbę, to tak, robiłam próbę, ale na szyi i za uchem. Nic mi nie wyskoczyło po próbie i po farbowaniu w tych miejscach, a na twarzy już niestety tak. Pomogło wapno i po dwóch dniach było już ok. Producenci zalecają by robić próbę uczuleniową w ukrytych miejscach, ale u mnie to nie zdaje egzaminu. Tak samo jest z henną do brwi. Zrobię sobie tatuaż na pół ręki tym produktem i nic mi nie będzie, a tylko nałożę go na brwi czy rzęsy i tragedia. Spuchnę i będę wyglądała jakby mnie ktoś pobił.
Po pierwszym myciu: kolor na odrostach pod światło robi się już trochę brązowy. Ale włosy dalej wyglądają ładnie.
1,5 tygodnia po koloryzacji ( 3 mycia): kolor dalej jest intensywny, ale w miejscu gdzie miałam odrosty zrobił się brązowy. Spłukał się trochę już z siwych włosów i pod światło zrobiły się one lekko rude. Na zdjęciu tego nie widać, ale jak stoję w słońcu, czy jasnym miejscu i przekładam włosy, to widać, że cześć przy skórze jest ciemno brązowa, więc farba szybko się wypłukuje. Ale jest to farba naturalna, więc nie ma co się dziwić. Jakbym zafarbowała nią moje włosy naturalne to po 1,5 tygodnia byłyby znów brązowe. Takie uroki naturalnych farb do włosów. Nie jestem tym zaskoczona. Ale nie jest to dla mnie wada.
Podsumowanie: jestem zadowolona z koloryzacji, mimo lekkiego uczulenia i szybkiego wypłukiwania się farby. Bardzo się cieszę, że mogłam produkt przetestować. Wielki plus za to, że kolor wyszedł dokładnie taki jak na opakowaniu.
Znacie farby do włosów Tints of Nature?
Podoba mi się ten kolor :) włosów nie farbuję, ale moja mama mogłaby być zadowolona :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. U mnie nie ma opcji by nie farbować.
UsuńFajny efekt. Ciekawa jestem jak ta farba spradziłaby się na moich włosach.
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć. Musiałabyś wypróbować.
UsuńTobie ten kolor pasuje :) Ja mam brązowe włosy, ale mi pasują jaśniejsze kolory więc ostatnio stawiam na sombre i w tym kolorach jest mi na chwilę obecną najlepiej :)Tej farby kompletnie nie znam, ale Ja ogólnie miałam dwa razy całościowo pofarbowane włosy :P
OdpowiedzUsuńA ja chyba nigdy częściowo..Nie...przepram.Raz miałam balejage. To było straszne.
UsuńJuż od jakiegoś czasu ( z przerwami ) farbuję włosy, ale tej farby jeszcze nie znam. Faktycznie fajnie się trzyma :) Super! PS: polecam pozbycie się tych wystających włosków. Ja to robię u fryzjera i zdecydowanie lepiej to wygląda. Niby mała rzecz a robi różnicę. :)
OdpowiedzUsuńNie bardzo mogę to zrobić bo to baby hair. Po ciąży mi się tak zrobiło.
Usuńładny efekt. Osobiście nie znam tej farby . Ja używam szamponetek do koloryzacji włosów
OdpowiedzUsuńU mnie nie zdadzą egzaminu. Mam dużo siwych włosów.
UsuńJa nie farbuje włosów, więc farby nie znam. Za to kolorek bardzo mi się podoba ;) Masz piękne włosy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo..
UsuńFarby nie znam, ale ładnie u Ciebie wyszła. Ja osobiście nie farbuję całych włosów, robię pasemka lub balejaż, zależy mi na rozjaśnieniu.
OdpowiedzUsuńŹle się czuję w pasemkach.
UsuńOd 5 lat nie farbuje włosów. Czasem mnie kusi zmiana ale ostatecznie stawiam na naturalne
OdpowiedzUsuńMam za dużo siwych by stawiać na naturę:)
UsuńNie znam tej marki .Szkoda że cię uczulil. Ale jak jestes zadowolona to super.
OdpowiedzUsuńJestem. Uczulenie mnie nie przestraszyło. Już kiedyś tak miałam i wiem co robić.
UsuńJa nie farbuje włosów :) Genialny kolor wyszedł :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba.
UsuńPierwszy raz widzę tą farbę. Miałam taki czas, że farbowałam włosy na czarno, jednak wolę siebie w brązie lub tak jak teraz w ciemnym fiolecie. :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś fioletowe włosy. Lubiłam się w tym kolorze.
Usuńfajny efekt, u mnie po 1,5 miesiąca to ogromne odrosty. Może dlatego, że używam takich szamponów, które szybko wypłukują szampon
OdpowiedzUsuńAle to nie szampon a farba i to naturalna więc się szybko wypłukuje. Niestety.
UsuńJa nie umiem sama sobie farbować włosów. Zazwyczaj chodzę do mojej fryzjerki i podczas robienia się na bóstwo odpoczywam :)
OdpowiedzUsuńEfekt na zdjęciach jest widoczny i moim zdaniem dość ładny. Plus za naturalny skład :)
Nie lubię chodzić do fryzjera. Zawsze mnie to bardzo stresuje.
UsuńNaturalna i przez to pewnie delikatniejsza w działaniu ( w stosunku do profesjonalnych lub drogeryjnych produktów ) stąd szybsze wypłukiwanie się.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko kolor bardzo ładnie się prezentuje.
Dokładnie jest tak jak piszesz. Ale coś za coś.
UsuńBardzo pasuje Ci ten kolorek Kochana :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych farb, ale Twoja recenzja skutecznie mnie do tego zachęca. Ja do tej pory jeszcze nie farbowałam włosów. Myślę, że są na to jeszcze za słabe.
OdpowiedzUsuńMasz jeszcze na to czas.
UsuńNie miałam okazji jeszcze poznać tej firmy , podoba mi się kolor jaki uzyskałaś.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, ja zawsze używam jednej farby w jednym kolorze i nie zmieniam ;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię od czasu do czasu zmienić ale zawsze wracam do ulubionej..
UsuńSuper farba, będę o niej pamiętać na przyszłość. Póki co regularnie chodzę do fryzjera. :)
OdpowiedzUsuńA ja nie lubię chodzić do fryzjera.
UsuńJa obecnie nie farbuję włosów, mój naturalny kolor mi odpowiada :)
OdpowiedzUsuńMi mój nie więc farbuje.
UsuńPierwszy raz widzę ta markę i ich farby do włosów. Z czarnym kolorem jest ciężko trafić na odpowiedni produkt.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ciężko jest trafić.
UsuńSama nigdy nie farbowałam włosów, więc na razie nie interesowałam się takimi produktami :)
OdpowiedzUsuńA ja oddam zawsze sama farbuje....
UsuńJa też mam ciemno brązowe włosy a farbuje na czarny :D
OdpowiedzUsuńWidziałam. I w czarnym Ci do twarzy.
UsuńJeśli chodzi o farbowanie to jestem wierna czerwieni, która jest wymagająca i w tej chwili mam swojego ulubieńca jeśli chodzi o farbę :) stosuję fryzjerską bo drogeryjne nie dały mi takiego efektu jakbym chciała.
OdpowiedzUsuńA efekt jest u Ciebie rewelacyjny. To Ci muszę przyznać.
UsuńCiekawy artykuł. Doceniamy, ponieważ pielęgnacja włosów to nasza pasja.
OdpowiedzUsuń