O tym, że istnieje coś takiego jak ZŁUSZCZAJĄCE SKARPETKI dowiedziałam się kilka lat temu. Pamiętam, że byłam w pracy i odwiedziła mnie moja ulubiona klientka, która dużo u nas kupowała (pracowałam w sklepie z butami). Byliśmy świeżo po dostawie i zapytałam czy chce przymierzyć buty, które właśnie oglądała. Powiedziała, że nie może, bo zrobiła sobie skarpetki złuszczające. To było lato, miała na nogach sandały i faktycznie zauważyłam, że z jej stopami coś jest nie tak. Skóra schodziła z nich płatami. Wiecie jaki to był dla mnie szok? Ale zapewniła, że to nie boli, jest bezpieczne, a efekty są rewelacyjne. Długo nie mogłam się przekonać do tego zabiegu. Bałam się, że coś mi się stanie, choć moje koleżanki robiły sobie takie COŚ wielokrotnie i były zadowolone. W końcu pomyślałam raz kozie śmierć i się odważyłam. Od tego czasu przetestowałam już wiele firm i różne rodzaje skarpet złuszczających i chwalę sobie taką formę dbania o stopy. Posiadam także duże rozeznanie w propozycjach takich skarpet.
Dziś opowiem Wam o nowych Skarpetkach złuszczających nasączonych maską, które miałam możliwość przetestować dzięki marce SheFoot.
Co takiego ciekawego znajdziemy w składzie maski, którą są nasączone skarpetki?
Kwas mlekowy (INCI: LacticAcid) – niweluje szorstkość, zmniejsza tendencję do pękania naskórka
Mocznik (INCI: Urea) – nawilża, złuszcza martwy naskórek, reguluje proces rogowacenia
Kwas glikolowy (INCI: GlycolicAcid) – zmiękcza twardy naskórek, działa przeciwgrzybiczo
Ekstrakt z cytryny (INCI: Citrus Limon FruitExtract) – jest źródłem naturalnego kwasu cytrynowego (kwas AHA), który łagodnie złuszcza naskórek. Ponadto działa antyseptycznie, rozjaśnia przebarwienia i wyrównuje kolor skóry
Ekstrakt z czarnych jagód (INCI: VacciniumMyrtillusFruit/LeafExtract) – źródło flawonoidów, zapobiega rozwojowi wolnych rodników
Ekstrakt z pomarańczy (INCI: CitrusAurantiumDulcisFruitExtract) – w sposób naturalny złuszcza naskórek, stymuluje rozwój nowych komórek naskórka, stabilizuje PH
Rooibos (INCI: AspalathusLinearisExtract) – działa antyoksydacyjne, przeciwzapalnie i antybakteryjne
Imperata Cylindrica (INCI: ImperataCylindrica Root Extract) – subtropikalna roślina z półkuli południowej, wyciag z jej korzenia zatrzymuje wodę w tkankach oraz zapewnia optymalne nawilżenie górnych warstw naskórka przez około 24 godziny. Działa poprzez dostarczanie jonów potasu niezbędnych do zachowania równowagi osmotycznej w komórce
Ekstrakt z miodu (INCI: HoneyExtract) – koi świeżo złuszczoną i odnowioną skórę, ma właściwości antyseptyczne
Kwas salicylowy (INCI: SalicylicAcid) – ma właściwości złuszczające, antybakteryjne, reguluje odnowę komórkową
Allantoina (INCI: Allantoin) – działa przeciwzapalnie, łagodzi mikropodrażnienia i stymuluje procesy gojenia się ran.
W foliowym opakowaniu znajdziemy dwie jednorazowe skarpetki nasączone maską w rozmiarze uniwersalnym. Skarpetki należy założyć na wcześniej umyte i osuszone ręcznikiem stopy i trzymać 60-90 minut. Podczas zabiegu siedziałam i czytałam książkę. Nie odczuwałam w tym czasie żadnego dyskomfortu, ale po upływie 75 minut zaczęłam czuć delikatne mrowienie i był to dla mnie sygnał, że czas zabieg zakończyć. Umyłam stopy i osuszyłam. Zaraz po zabiegu skóra była miękka, nawilżona i miała ładny zdrowy kolor. Następnego dnia rano wyglądała zwyczajnie. Z reguły po użyciu takich skarpet następnego dnia czułam, że skóra na stopach ciągnie i robi się sucha, to był dla mnie znak, że się niedługo coś zacznie. W przypadku skarpet SheFoot tego nie było. Skóra zaczęła się delikatnie łuszczyć po 3 dniach. Łuszczyła się tak mniej więcej 9 dni, z czego szło jej to bardzo opornie. Nauczona doświadczeniem (bo przecież kilkanaście takich zabiegów za mną) chciałam jej trochę pomóc złuszczyć się szybciej i robiłam stopom gorące kąpiele. Moczenie stóp w wodzie zawsze mi pomagało. Tym razem również szło opornie. Skóra nie schodziła płatami, do czego jestem przyzwyczajona, a obrywała się po małym kawałeczku, co były irytujące. W przypadku skarpetek złuszczających pomaga skórze szybciej złuszczyć się również pot. Głupio to brzmi, ale jak zakładałam buty i skarpetki i chodziłam w nich kilka godzin po pracy, to później potrafiłam zdjąć skarpetki i dosłownie "wysypać skórę" na podłogę. Tu dalej szło opornie i tego nie było. W końcu po 1.5 tygodnia, może dwa dni dłużej, stwierdziłam, że nic z tego lepszego nie będzie i zrobiłam sobie pedicure mechaniczne. Na zdjęciach jest efekt po złuszczaniu naskórka po 16 dniach. Jak zauważyć możecie jest kiepsko. Tam gdzie najbardziej chciałam złuszczenia (a przed zabiegiem moje stopy nie miały dużo twardego naskórka) zrobiła mi się twarda skorupa, której nie dało się rozmiękczyć ani zdrapać. To nie było fajne. Nigdy nie miałam takich stóp i takiego grubego naskórka po skarpetkach złuszczających. Może czasami duże palce u stóp miały problem ze złuszczeniem się, ale nigdy aż tak. Nigdy również przy żadnych innych skarpetach nie zostawała mi skóra pod palcami i na piętach. Zawsze wszystko było bardzo gładkie po zabiegu. Tym razem niestety się nie udało. Skarpetki miałam na nogach 75 minut, a i tak musiałam później pozbyć się mechanicznie tej suchej skóry. Z tym, że ciężko było się jej pozbyć tarką i musiałam użyć omegi (narzędzie z żyletką) i frezarki.
Czemu tak się stało? Nie wiem. Ale wiem na pewno, że pierwszy raz jestem niezadowolona z działania skarpetek złuszczających, choć wszystkie wcześniejsze mniej lub bardziej, ale zawsze jednak chwaliłam.
Została mi do przetestowania jeszcze złuszczająca maska na pięty od SheFoot i mam nadzieję, że chociaż ona mnie nie zawiedzie.
Używaliście tych skarpetek kiedyś? A może macie inne sprawdzone? Jestem również ciekawa, co myślicie o takich zabiegach.
Też długo nie mogłam przekonać się do skarpetek złuszczających, jednak kiedy już zdecydowałam się je zrobić to efekt bardzo mnie zadowolił i od tego czasu sięgam po nie co jakiś czas. Tych akurat nie znam i raczej się nie skuszę. :)
OdpowiedzUsuńU mnie nigdy takie skarpety się nie sprawdzają, wolę pumeksem i peelingiem usuwać martwy naskórek
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRzadko używam takich masek, częściej sięgam po tarki i peelingi. Nie mniej jednak warto się nią zainteresować.
OdpowiedzUsuńKiedyś używałąm takie skarpetki, ale bez większych efektów.
OdpowiedzUsuńJa używam skarpetek różnej firmy i zawsze złuszczanie jest bardzo duże. Nie wiem dlaczego u ciebie wypadło to tak słabo ;(
OdpowiedzUsuńJa też tego nie rozumiem. Stosowałam takie skarpetki już wiele razy, różnych firm i nigdy nie miałam takiej grubej suchej skóry, która nie chce się złuszczyć. Tym bardziej, że długi trzymałam je na stopach to powinny bardzo ładnie zniszczyć naskórek.
UsuńNigdy jeszcze nie używałam skarpetek złuszczających, muszę przetestować:)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię używać takich skarpet. Wolę inna formę pielęgnacji stóp.
OdpowiedzUsuńTakie skarpetki są dla mnie niezastąpione letnią porą kiedy to odsłaniam moje stopy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam złuszczające skarpetki, używam ich co jakiś czas.
OdpowiedzUsuńkurcze nie używałam, bardzo ciekawy produkt, mężowi aż pękają stopy ciekawe czy coś dałaby taka skarpeta
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się, no szkoda, że nie jesteś zadowolona
OdpowiedzUsuńSzkoda, że produkt się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takich skarpet. Miałam kiedyś za to krem do stóp z tej firmy i wiem, że dobrze mi się spisywał :)
OdpowiedzUsuńMi też nie wszystkie skarpetki złuszczające sie sprawdzają...
OdpowiedzUsuńU mnie też nie wszystkie się sprawdzają. Te akurat miałam, ale już nie pamiętam jak to z nimi było, chyba nie do końca mnie zadowoliły bo miałam je tylko raz.
OdpowiedzUsuńojej najgorzej to chyba na piętach i widać jakby sobie nie poradziły z tym fragmentem. Nie robiłam sobie takie zabiegu, bo raczej wolę nawilżać niż złuszczać. Ale na prawdę szkoda, że ten produkt moim zdaniem źle zadziałał i się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, warto chyba do swojej domowej pielęgnacji dołączyć wszelkie kosmetyki, ktore ułatwia nam dbanie o stopy.
OdpowiedzUsuń