czwartek, 20 sierpnia 2020

Test kosmetyków Weleda z portalem Familie.pl


Test kosmetyków Weleda z portalem Familie.pl

Dawno dawno temu, swoją przygodę z testowaniem kosmetyków zaczynałam od zgłaszania się do testów na różnych portalach. Jest to fajna opcja dla osób, które mają świeże blogi i nie mogą liczyć na współprace ze znanymi markami. Zresztą nie ma co ukrywać, aby testować, wcale nie trzeba mieć bloga. Ale ja swojego bloga lubię, lubię się z Wami dzielić swoimi przemyśleniami i opisuję tu również produkty, które poza współpracami związanymi z blogiem udało mi się do testów otrzymać. 

Dzięki uprzejmości portalu Familie.pl miałam przyjemność wziąć udział w teście kosmetyków marki Weleda. Marka jest mi dobrze znana, uwielbiam jej kosmetyki natomiast kremy, które otrzymałam są dla mnie nowością. W paczuszce znalazłam list, ulotkę i dwa kremy, jeden dla mnie, drugi dla synka. 

Jak to zwykle podczas testu bywa, przychodzi czas na jego podsumowanie i trzeba podzielić się swoją opinią. Jak myślicie, jaka jest moja opinia o kremikach Weleda

 Weleda Skin Food Light

Weleda Skin Food Light to lżejsza wersja kultowego kremu marki Weleda o nazwie Skin Food. Zresztą z tej serii mam zarówno wersję klasyczną kremu jak i masło do ust. Używam tych produktów od dawna i należą one do moich kosmetycznych hitów. Krem Skin Food Light jest inny. Pachnie tak samo, tak reszta kosmetyków z serii, czyli ma mocno cytrusowy ale lekko gorzki smak. Dla bardziej wyczulonych nosów dodam jeszcze, że wyczuwam w kremie nuty zapachowe rozmarynu i limonki. Niewątpliwe zapach jest ciekawy, choć wiem, że dla niektórych jest dość mocny. 

 Weleda Skin Food Light

Kremik ma pojemność 75 ml, plastikową tubkę i opakowanie kartonowe. Jeśli chodzi o konsystencję kosmetyku, to jest dużo rzadsza niż w wersji klasycznej. Ale to dobrze, ponieważ krem szybkiej się dzięki temu wchłania i nie pozostawia na skórze tłustej i lepkiej warstwy. Oczywiście trochę go czuć na skórze, nie wchłania się idealnie, ale to dlatego, że jego skład oparty jest na emulsji olej w wodzie. 

To co podoba mi się w kremach z serii Skin Food, to ich wszechstronne zastosowanie. Nie ogranicza nas do używania na jedną partię ciała. Jeśli mam ochotę, używam go na twarz, natomiast jeśli potrzeba, mogę zastosować go do rąk lub łokci czy kolan, gdzie moja skóra ma tendencję do wysuszenia. Niech Was to nie zdziwi, ale wypróbowałam go również na stopy i świetnie sprawdza się na przesuszoną skórę na piętach. W końcu jak testować to dokładnie.  

Jeśli miałabym porównać krem do wersji klasycznej, to różni się tym, że ma lekką konsystencję i szybciej wchłania się w skórę. Natomiast zarówno klasyk jak i wersja light sprawdzają się u mnie super. 

Krem do twarzy z nagietkiem lekarskim  Weleda Calendula

Drugim kosmetykiem, który trafił w moje testerskie łapki, ale głównym jego użytkownikiem był mój syn, jest Krem do twarzy z nagietkiem lekarskim z serii Calendula. To moje pierwsze spotkanie z kosmetykiem dla dzieci tej marki, więc zanim posmarowałam nim syna, wypróbowałam go na sobie. Zawsze tak robię, gdy mam nowy kosmetyk dla dziecka, Wy też tak macie?  Zresztą na opakowaniu mamy informację, że krem mogą stosować również osoby dorosłe z wrażliwą skórą, to tak na przyszłość, jakbyście szukali dobrego i ładnego kremu do twarzy. 

Krem do twarzy z nagietkiem lekarskim  Weleda Calendula

Kremik zamknięty jest w metalowej tubce o pojemności 50 ml. Zamknięcie mamy plastikowe w formie nakrętki, a tubka dodatkowo zapakowana jest w kartonik. Krem ma lekką konsystencję, łatwo jest go rozsmarować i wsmarować w skórę. Co prawda nie wchłania się w nią od końca, ale już po pierwszym użyciu czuć, że skóra jest przyjemnie nawilżona i przemiła w dotyku. Krem ma ciekawy, dość mocny i charakterystyczny dla kosmetyków Weleda zapach. Oprócz oczywiście nagietka, możecie wyczuć w jego zapachu limonkową nutę. Plus zamachu jest taki, że szybko się ulatnia. O ile w przypadku kosmetyków dla mnie zapach może utrzymywać się długo, to w przypadku kosmetyków dla dzieci lepiej żeby szybko znikał. 

Krem do twarzy z nagietkiem lekarskim  Weleda Calendula

Ciekawostka dotycząca kremu jest taka, że szybko radzi sobie z podrażnieniami i łuszczącą się skórą na twarzy. Wypróbowałam go na sobie, gdy zrobiłam przerwę w stosowaniu antybiotyku miejscowego na trądzik. Wadą takich leków jest to, że bardziej wysuszają skórę i na początku terapii po dosłownie dwóch czy trzech użyciach, na twarzy robią się czerwone suche plamy i skóra zaczyna schodzić. Dermatolog mnie uprzedzała, że tak może być. W okresie, kiedy kremik dostałam do testu, musiałam zacząć używać antybiotyk i gdy skóra zaczęła się buntować to sięgnęłam po ten krem. Ulga po pierwszym użyciu, a krem świetnie radzi sobie z piekącymi i podrażnionymi  miejscami na twarzy. 

Teraz czas na podsumowanie. Zarówno jeden jak i drugi krem sprawdziły się u mnie super. Jeśli chodzi o stosowanie kremu u dziecka, to również nie mam zastrzeżeń pielęgnacyjnych. Dla mnie najważniejsze jest to, że kosmetyki mają dobre składy, są bezpieczne w użyciu i działają tak jak tego od nich oczekuję. 



Bierzecie udział w akcjach testowania produktów na portalach typu Familie.pl?











8 komentarzy:

  1. Znam ten zielony Weleda Skin Food Light i jest świetny. Lubię w nim to, że jest uniwersalny, można go użyć na dowolny obszar i zawsze się sprawdzi, mi akurat uratował suche stopy. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kosmetyki tej marki są mi znane. Miałam cudowne masło do ciała i masełko do ust. Miło je wspominam i chętnie do nich wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam zupełnie tej marki. Nie znam również tego portalu więc idę zobaczyć co u Nich ciekawego a może i ja załapię się do jakiegoś testowania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie nie muszę zacząć. Lubię testować nowości kosmetyczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście nie miałam okazji używać kosmetyków tej firmy, ale sporo dobrego słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tych produktów. Nie biorę udziału w takich akcjach. Bardzo ładne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czy dobrze kojarzę markę, bo chyba ich szampon kiedyś gościł na mojej półce. Tych kremów jeszcze nie testowałam, ale lubię nagietek w składzie kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie wygląda ta seria Weleda Skin Food Light. Dostane gdzieś te produkty w stacjonarnych drogeriach?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)