Zastanawialiście się kiedyś nad tym, co dzieje się z człowiekiem po śmierci? A raczej co dzieje się z jego duszą? Myślę, że ta wiedza nie jest kwestią religii i tego w jakiego Boga wierzymy, bądź czy w ogóle w niego wierzymy. Nie jest to również kwestia przekonań, a zwykłej ciekawości. Człowiek bowiem jest z natury ciekawski.
Czasami przyłapuję się na zastanawianiu nad tym, gdzie trafi moja dusza po śmierci. I czy w ogóle gdzieś trafi. Bo może nigdzie nie trafić, tego nie wiem. Ale wiem na pewno, że bohaterka książki Przezwykłe przygody nieboszczki Marysi nawet w najśmielszych snach nie przypuszczała, że po śmierci trafi do Nieba. A Niebo, no cóż, okazało się miejscem szalenie ciekawym oraz intrygującym.... i wręcz niezwykłym.
Świat nieubłaganie pędzi do przodu. Wydawać by się mogło, iż nic nie jest w stanie go zatrzymać. A jednak… Skupieni na swoich problemach, gnamy wraz z nim, nie zdając sobie sprawy z istnienia innego świata (nie, to nie będzie powieść SF). Nikt z nas nie zakłada, że pewnego ranka obudzi się zupełnie gdzie indziej, i nie mam tu, bynajmniej, na myśli lokalizacji geograficznej.
Marysia była zwykłą kobietą, kobietą jakich tysiące. Miała swoje plany, marzenia, na realizację których ciężko pracowała, nieidealnego męża, nudną pracę. Tak jak każdy, miała swoje życie. Lecz ono, jak się przekonamy, lubi płatać figle. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego piszę o niej w czasie przeszłym? Otóż, nasza bohaterka, zrządzeniem losu, w niezrozumiały z początku sposób, ląduje w dziwnym biurze podróży. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo na pewno zasłużyła na wakacje, gdyby nie fakt, że biuro „Ostatnia Podróż”, okazuje się być w zupełnie innym świecie.
W Polsce najbardziej popularną religią jest katolicka. W wierze katolickiej mamy wyszczególnione trzy miejsca, gdzie dusza trafia po śmierci: Niebo, Piekło lub Czyściec. Nie trzeba jednak wierzyć w Boga i być katolikiem, by znać te trzy miejsca. To tak jak z Bożym Narodzeniem. Nie koniecznie wierzymy, ale lubimy choinkę, pierwszą gwiazdkę, i całą magię Świąt. Tak jest i w tym przypadku. Większość z nas ma jakieś wyobrażenie o Niebie, Piekle i Czyśćcu, choć nie identyfikuje się z żadną wiarą. Tak po prostu jest.
Kamila Ciołko - Borkowska napisała książkę, która według mnie spodoba się wszystkim. Nie jest przypisana do żadnej konkretnej religii i myślę, że dlatego spodoba się każdemu. Sięgając po nią nie wiedziałam na co się piszę, trochę się nawet bałam, że mi się nie spodoba, bo miałam jakieś wyobrażenie o tej historii w mojej głowie. Bałam się, że autorka mnie zawiedzie, a tego nie chciałam. Ale lubię ryzykować, a w tym przypadku jestem bardzo zadowolona, że nasze drogi się przecięły.
Książka nie jest długa, na tylko 157 stron. Czyta się ją szybko, a lektura jest przyjemna. Powiem tak - nie ma nudy. W każdym rozdziale się coś dzieje i od razu ma się ochotę przejść do następnego. Autorka ma ciekawy styl pisania i niebanalne poczucie humoru. Zdarza jej się nawet przeklnąć, ale wulgaryzmy w jej wykonaniu wywołują u mnie salwy śmiechu. Dużo się uśmiechałam podczas czytania. Ale zdarzyło mi się również wzruszyć. To, że Marysia po śmierci trafia do Nieba, wcale nie jest końcem jej ziemskich problemów. Na dole zostawiła bowiem męża Mariana, który nie koniecznie dobrze radzi sobie po jej odejściu. Ale i w Niebie trafia na problemy - wieczne odpoczywanie nie może być bowiem spokojne. A na pewno nie jest nudne.
Pomysł na książkę nie jest dla mnie nowością. Jedna z polskich autorek miała już podobny pomysł, z tym że tamta książka skierowana jest bardziej do młodych czytelników. Przeczytałam ją i byłam zachwycona, dlatego zdecydowałam się na poznanie losów bohaterki tej książki również. Nasza Marysia myślę, że zaciekawi kobiety dorosłe, bowiem w jej historii będą mogły odnaleźć cząstkę siebie.
O książkach nie pisze się prosto, trzeba usiąść i pomyśleć. Ale w przypadku tej historii jestem pewna jednego - za szybko się skończyła i czuję niedosyt. Mam ochotę na więcej, tym bardziej, że autorka zakończyła ją w takim momencie, że musi być kontynuacja.
Czy polecam? Tak. Nawet bardzo. Nie ma tu niczego, do czego mogłabym się przyczepić poza ilością stron. Tym bardziej, że autorka ma dar przekonywania do swojej twórczości, o czym przekonacie się już po pierwszym rozdziale.
Kamila dziękuję za możliwość poznania losów Marysi. Czekam na kolejne części.
Myślicie, że spodobałaby Wam się ta książka?
Cieszę się, że przygody Marysi spodobały się i dziękuję za tak wnikliwą recenzję. Pisanie tej książki było dla mnie czystą przyjemnością i mam nadzieję, że tym samym jest jej lektura. Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i polecam swoje następne książki.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ta książka to będzie coś, co mnie wciągnie. Mam jednak kogoś komu mogę polecić ją i myślę, że będzie idealnym prezentem dla tej Pani ;)
OdpowiedzUsuńO, ja o Targowisku próżności słyszałam sporo dobrego. Super, że Kamila wydała książkę, muszę ją sobie zamówić, bo z chęcią poczytam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że spodoba mi się ta książka. A moje już jestem nią zauroczona. Z checią ją przeczytam I podzielę się wrażeniami.
OdpowiedzUsuńWcześniej o tej książce nie słyszałam, ale z tego co piszesz to myślę, że by mi się spodobała, szkoda tylko, że taka krótka. Rozejrzę się za nią. :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam że jest to propozycja dla młodzieży. O samej książce wcześniej nie słyszałam, raczej nie zainteresowała mnie taka tematyka.
OdpowiedzUsuńW recenzji napisałam właśnie, że nie jest to propozycja dla młodzieży. Polecam ją dorosłym, szczególnie kobietom.
Usuńmiałam okazję czytać fragment i jestem bardzo zaciekawiona tą książką, chociaż jest dla młodzieży ja też bym się na nią chętnie skusiła :-)
OdpowiedzUsuńTo nie jest książka dla młodzieży Kochana. Dla dorosłych.
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce. Jednak mam mega ochotę po Twojej opinii ją poznać i przeczytać.
OdpowiedzUsuńLubie książki które mają mało stron, często jak są długie zaczynają mnie nudzić. Chętnie bym przeczytała, przypuszczam że historia by mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność czytać ten tytuł i również uważam, że jest bardzo dobrze napisany.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że wkręciłabym się w tę historię i pewnie okazałoby się, że te 150-kilka stron to zdecydowanie za mało.. Wydawać by się mogło, że to książka skierowana do młodszego czytelnika, ale nic bardziej mylnego..trzeba po prostu spróbować.
OdpowiedzUsuń