Cztery polecajki świetnych polskich autorek na okładce, zapowiedź ciemnej strony pożądania, dużej ilości seksu i emocji, które sięgają zenitu... taka miała być "Niebezpieczna transakcja" Lary Kos. O tej książce się mówi, jest o niej głośno. Czy historia Sandry i Tora mi się podobała?
Tu nie ma miejsca na prawdziwą miłość, jest tylko mroczny biznes.
Znudzona wieloletnim związkiem z Krystianem Sandra rzuca się w ramiona przystojnego biznesmena.
Prezes wielkiego koncernu farmaceutycznego, z pozoru nieco szorstki, okazuje się erotycznym wulkanem. To kochanek idealny zamiast rutynowych czynności łóżkowych zapewnia ekstatyczne doznania. Życie Sandry w jednej chwili zmienia się w bajkę. Gorące uczucie, gorący seks. Nowa relacja rozpala zmysły dziewczyny do czerwoności. Oprócz namiętności i fascynujących podróży pojawiają się jednak w tym związku także znaki zapytania. Tajemnicze spotkania Tora i pilnie strzeżona zawartość jego komputerów. Ale poza tym jest wspaniale. Do czasu.
Pewnego dnia Sandra zostaje porwana i wystawiona na aukcji online. A potem sprzedana… Ciemna otchłań internetu złowiła kolejną ofiarę.
Ogólnie pomysł na fabułę jest ciekawy i ta historia na początku miała potencjał. Ciekawa byłam, jak się wszystko rozegra, co będzie dalej i nawet nie chciałam jej odkładać, więc przeczytałam ją w jeden wieczór. Kierowała mną ciekawość, ponieważ wszyscy tak zachwalali książkę na grupach internetowych, że nie mogła okazać się klapą. Niby totalną klapą się nie okazała, ale z bólem serca muszę napisać, że na kolana mnie nie powaliła. A jak weszłam na Lubimy Czytać, by skopiować opis, to aż się przeraziłam. Czytelniczki bardzo słabo ją oceniły. Skąd zatem takie różne opinie począwszy od zachwytu, kończywszy na tych wszystkich ocenach jeden?
Emocje, które towarzyszyły mi podczas czytania, to tak jak wspomniałam ciekawość i tyle. Nie było jakichś głębszych przeżyć, a już na pewno nie czułam podniecenia czytając sceny seksu. Seks bohaterów jest mechaniczny, jest go dużo, ilość scen mnie przytłaczała, choć są takie książki, podczas lektury których czułam niedosyt. Tu czułam przesyt i pod koniec nie wczytywałam się szczególnie w to co robią. Myślę, że jakby te sceny seksu wykasować, to książką bym tego nie nazwała. Może opowiadanie do antologii by to mogło być, choć z drugiej strony fabuła by mnie wtedy również na kolana nie powaliła. Główna bohaterka nie jest za mądra, sama nie wie czego chce, tylko seks uprawia, a scena, gdy zostaje siłą zabrana sprzed ołtarza, rozwala mnie na łopatki. Weszli w biały dzień do Kościoła pełnego ludzi i ją porwali a potem sprzedali na aukcji w internecie ??? Takie to mało prawdopodobne. Wiem, że handel ludźmi istniej i tym bardziej w darknecie, ale żeby robić z tego szopkę w dzień i w tłumie ludzi. To nie kraje trzeciego świata. Takie rzeczy załatwia się po cichu, a nie z przytupem. Końcówka zapowiada ciąg dalszy, ale postawa Sandry mówi nam, że biednej i przerażonej ofiary, nagle stanie się Wonder Woman i będzie zbawiać świat. Nie wiem tylko czy świat jest na to gotowy.
Takie to było płytkie i naciągane i żałuję, że autorka nie rozbudowała wątku darknetu i handlu ludźmi, a na to właśnie liczyłam. Niestety skupiła się tylko na dzikich seksach, które bohaterowie uprawiali. także chwilowo Sandrze podziękuję, a za to Tor okazał się postacią ciekawą. Niby taki władczy i niedostępny, później stał się dobrym kochankiem i wydawało się, że szczerze kocha naszą bohaterkę. Nie wszystko złoto co się świeci.....
Sama nie wiem. Jakoś nie mam przekonania i cały czas się nad tą książką zastanawiam. Może w drugiej części autorka się bardziej postara. Nie skreślam, ale zachwycona też nie jestem.
Czytaliście?
Trafiłam już na różne opinie tej książki. Lubię emocje, sama fabuła i opis mnie nie przekonują. ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto trafiam na dobre opinie o książce która okazuje się niestety średnia.
OdpowiedzUsuńZcedydowanie to książka nie dla mnie, nie lubię czytać erotyków. A skoro jest to jeszcze kiepska książka, to sobie ją całkowicie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTeż czasem trafiam na takie książki z polecenia które niestety nie podobają mi się podczas czytania. Czasem tak się zdarza
OdpowiedzUsuńSmuci mnie, kiedy mój ukochany autor, kto zagląda na mojego bloga wie o kogo chodzi, poleca na okładce ksiązkę, która okazuje się nawet nie przeciętna.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas ma inne gusta i niestety, czasem trafi się książka, którą znajomi polecają, a nam się ona po prostu nie podoba. To normalne, każdy z nas ma inny gust.
OdpowiedzUsuńmoże miało być mrocznie i mocno a wyszło jak przeładowana reklamówka z biedronki ;-). Szkoda, historia ma potencjał
OdpowiedzUsuń