Moja przyjaciółka w jednym ze swoich wpisów na Instagramie napisała, że nie ma co się ograniczać do jednej marki. I ja tak właśnie zrobiłam. Jak byłam na zakupach w Hebe, to akurat była promocja na lakiery hybrydowe marki Claresa. 11,39 zł w porównaniu do 35 zł innych marek, to jedna trzecia ceny, więc pomyślałam, że sprawdzę, czy warto pokusić się o tańsze drogeryjne lakiery hybrydowe. Kupiłam bazę kauczukową, którą dziewczyny bardzo zachwalają, oraz 3 kolory. Czy produkty Claresy zdały egzamin? Czy warto je kupować?
W moich zakupach znalazły się:
Rubber Base - baza kauczukowa nr 8. Świetny produkt do nadbudowywania płytki paznokcia, uzupełniania jej ubytków, budowania krzywej C czy delikatnego przedłużania. Baza się sama poziomuje, nie rozlewa, można ją piłować jak żel i ściągać acetonem, choć ja ściągam tylko lakier, a bazę uzupełniam jak żel. I to co najważniejsze, ma świetną przyczepność do płytki paznokcia. Swoich nigdy po zrobieniu nie oszczędzam, a tu nie zauważyłam ani odprysków, ani zapowietrzenia. Duży plus za spory wybór kolorów.
Precious numer 4 - biały lakier z bardzo maleńkimi błyszczącymi drobinkami. W przybliżeniu wygląda podobnie do perłowego. Nie lubię białych lakierów, ponieważ nie umiem nimi malować paznokci. Ale bardzo mi się białe paznokcie podobają. Nie miałam żadnego problemu z nałożeniem tego produktu i uzyskaniem całościowego krycia, choć potrzeba trzy warstwy, by je uzyskać.
Red 411 - czerwony lakier, bardzo mocno kryjący z delikatnymi drobinkami. Pierwsza warstwa i cały paznokieć pokryty czerwienią. Dawano czegoś takiego nie widziałam. Lakier perfekcyjnie się rozprowadza, świetnie kryje i w tej stylizacji nałożyłam go dwa razy, by domalować dobrze boki i przy skórkach. Ale uważam, że to bardzo dobry lakier w czerwonym kolorze. Jestem ciekawa jak zachowują się kolory bez drobinek, czy też tak ładnie kryją.
Glitter 1 - lakier przezroczysty z dużymi kawałkami srebrnego brokatu. Aby uzyskać efekt taki jak na zdjęciu, nakładkami brokat punktowo, potrzebne były cztery aplikacje. Bardzo zależało mi na srebrnym lakierze, ponieważ takiego w kolekcji nie mam. W szafie Claresy w Hebe znalazłam tylko ten i zdał egzamin, choć marzy mi się typowy srebrny lakier. Znalazłam na stronie Claresy takie odcienie i będę musiała je sobie zamówić przez ich stronę internetową.
Do wykończenia stylizacji użyłam topu NC Nails Company, a wzorki, to wodne naklejki z AliExpress.
Wszystkimi lakierami i bazą pracowało mi się bardzo dobrze. Jestem zadowolona zarówno z jakości, jak i pędzelków, czasu utwardzania czy samej pracy z produktami Claresa. Dłoni nie oszczędzam, zmywam naczynia, ciągle coś wycieram i robię w kuchni czy sprzątam łazienkę. A paznokcie dalej trwałe. Czy zatem warto przepłacać?
Myślę, że na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Ale chyba odpowiedź jest jasna:)
Na pewno warto postawić na dobry jakościowo produkt, nawet jeśli jest droższy.
OdpowiedzUsuńZawsze warto zainwestować więcej w dobrej jakości produkt. W ten sposób mamy pewność, że w trakcie nie wystąpią żadne komplikacje. Swoją drogą przepiękny manicure.
OdpowiedzUsuńWychodzę z założenia, że tańsze nie zawsze znaczy gorsze. Warto sprawdzać każdą markę i wyrobić sobie własne zdanie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to całe zdobienie paznokci. Takie manicure przyciąga spojrzenie i miło popatrzeć na ładne wykonanie
OdpowiedzUsuńKiedyś stosowałam lakiery tej marki, miały jeszcze inne butelki i szatę graficzną. Miło je wspominam. A Twoje pazurki piękne! Jak zawsze z resztą.
OdpowiedzUsuńMoja przygoda z lakierami hybrydowymi dopiero się rozpoczyna i dobrze znać taką fajną opcję, nieco tańszą niż popularne marki :)
OdpowiedzUsuń