poniedziałek, 18 lipca 2022

"Start a fire. Runda pierwsza" - P.S. Herytiera - recenzja

"Start a fire. Runda pierwsza" - P.S. Herytiera - recenzja

O tej książce pisał swego czasu cały bookstagram. Jedni chwalili autorkę, inni pisali, że to słaby debiut. Kim jest P.S. Herytiera i w czym tkwi fenomen jej debiutanckiej książki "Start a fire"?


Wznieciliśmy ogień, nad którym nie byliśmy w stanie zapanować.

Victoria Joseline Clark nigdy nie należała do szczególnie rozważnych dziewczyn, choć nie można jej było zarzucić braku inteligencji. Przez siedemnaście lat swojego życia uważała się za osobę przeciętną i taką również prowadziła egzystencję. Nauka w renomowanym liceum, wieczne kłótnie z irytującym bratem bliźniakiem, częste imprezy z przyjaciółmi, rodzinne kolacje w towarzystwie troskliwej matki i wiernego psa ― niczym się nie wyróżniała z tłumu innych dzieciaków z małego miasteczka Culver City w stanie Kalifornia, słynącego z turystów, kina i dobrego jedzenia. Jej rodzice mieli jeden cel: wychować swoje dzieci na porządnych obywateli. Victorii od małego wpajano żelazne zasady, których ślepo przestrzegała, przekonana, że uchronią ją przed problemami, o których opowiadała jej matka. Niestety, dziewczyny nie przygotowano na to, że jej największym utrapieniem może się okazać wysoki chłopak z martwym spojrzeniem i zimnym uśmiechem. Wystarczyło kilka źle dobranych słów i obecność w niewłaściwym miejscu o nieodpowiedniej porze, aby zapoczątkować walkę, na którą nie była gotowa. Wszystko wymknęło się spod kontroli, gdy ten czarnooki, zblazowany chłopak okazał się faworytem nielegalnych pojedynków bokserskich, których od lat nienawidzi jej matka ― prawa ręka burmistrza miasta i oddana przyjaciółka funkcjonariuszy policji.

Victoria najchętniej cofnęłaby czas. Ilekroć spoglądała w czarne jak noc oczy, błagała w myślach, aby nigdy ich nie zobaczyć. On był problemem, którego nie potrafiła rozwiązać. Chaosem, który nadszedł. Mrokiem, do którego lgnęła. Ósmym grzechem głównym, który chciała popełnić. Błagała o rozgrzeszenie, które nie nadchodziło. Bo oboje byli zbyt wielkimi grzesznikami.

Czy zdobędziesz się na odwagę, aby otworzyć oczy? Czy pozostawisz je zamknięte już na zawsze?

"Start a fire. Runda pierwsza" - P.S. Herytiera - recenzja

Po młodzieżówkę sięgam od czasu do czasu, ale niezbyt często. Mam już 36 lat, więc niespecjalnie jest to literatura dla mnie. Postanowiłam jednak przekonać się w czym tkwi fenomen tej książki i co takiego autorka zrobiła, że fani stali do niej w ogromnej kolejce na Targach Książki w Warszawie? Takie kolejki widziałam tylko u Blanki Lipińskiej oraz Remigiusza Mroza.

"Start a fire. Runda pierwsza" - P.S. Herytiera - recenzja

Książka "Start a fire" w krótkim czasie została okrzyknięta polskim "After", a jej milionowe odsłony na platformie Wattpad skłoniły mnie do jej przeczytania. Spodziewałam się polskiego "After" czyli małolatów w roli głównej, dużo dramy, alkoholu, seksu i słownych przepychanek. Książki Anny Todd mi się podobały, choć momentami ilość kłótni głównych bohaterów była męcząca. A jak jest w przypadku "Start a fire"?

Jakie było moje zdziwienie gdy zaczęłam czytać. Gdy zaczęłam zagłębiać się w świat głównych bohaterów i nie mogłam ich wyrzucić z mojej głowy. Weszli tam z impetem i narobili niezłego bałaganu. Zasiali zamęt, wątpliwości i choć wiedziałam, że to bardzo toksyczna relacja, a Nathaniel i Victoria nigdy nie powinni się spotkać, to chciałam ich więcej i więcej.

To nie jest kolejny erotyk dla małolatów. Nie znajdziecie w niej miliona scen seksu, choć ilość imprez mocno zakrapianych alkoholem i kłótni między bohaterami jest druzgocąca. Znalazłam tu raptem kilka pocałunków i jedną scenę seksu. I wiecie co? To wystarczyło. Nie o seks tu chodzi a o relacje międzyludzkie. Autorka mogła postąpić jak Anna Todd i pokazać intymną relację bohaterów i faktycznie to zrobiła, ale w bardzo okrojonej wersji. Natomiast napięcie między nimi jest tak namacalne, że aż czułam je wokół siebie, a przecież to tylko fikcja literacka.

Nie sądziłam, nawet nie przypuszczałam, że ta młoda dziewczyna ubrana w poszarpane jeansy i bluzę z kapturem i wyglądająca jak zbuntowana nastolatka, może napisać tak dobrą książkę. Debiut pełen emocji, które buzują zarówno w bohaterach jak i czytelniku. Wcale się nie dziwię, że młode dziewczyny ją tak pokochały, ponieważ i ja mimo swojego wieku, jestem tą książką oczarowana. Na tyle, że tego samego dnia kiedy skończyłam czytać, zamówiłam sobie drugą część. A ma być sześć. Nie wiem czy będę umiała tyle wytrzymać w niepewności i czuję, że autorka jeszcze nie raz złamie mi serce.

"Start a fire. Runda pierwsza" - P.S. Herytiera - recenzja

"Start a fire" to burzliwa relacja Victorii Clark i Nathaniela Shey, którzy spotkali się zupełnie przypadkiem i od tego momentu nie mogli o sobie zapomnieć. Ona ma 17 lat on 20. Ona uczy się w szkole, on bierze udział w nielegalnych walkach. Jest niebezpieczny, przerażający i bardzo przyciągający. Sieje zamęt, a w życie naszej bohaterki zamienia w prawdziwe tornado. Boję się czytać dalej, ale z drugiej strony już nie mogę doczekać się kontynuacja.

Dawno nie czytałam tak dobrego i dobrze napisanego debiutu. Choć autorce zarzucano zbytnie rozwlekanie się w treści i opisach, to uważam, że w tej książce wszystko jest przemyślane i niczego nie ma za dużo. A ja chcę więcej i czekam na kolejne książki.

Brawo dla autorki!


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Editio Red be YA!









 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)