"Neon Gods" Katee Robert to powiew świeżości na polskim rynku wydawniczym. Z czystym sumieniem piszę Wam, że do tej pory nie czytałam podobnej książki. Co w niej jest takiego innego? A co mi się nie podobało?
Wydawało mi się, że on istnieje tylko w mitach...
Sensacja Tik Toka!
Współcześnie opowiedziana historia Hadesa i Persefony, równie grzeszna co słodka.
Hades spędza życie w cieniu i nie ma zamiaru z niego wychodzić. Niespodziewanie jednak wpada mu w ręce Persefona, która szuka u niego ratunku. Kiedy Hades odkrywa, że dzięki niej może dokonać zemsty, której pragnął przez lata, postanawia dziewczynie pomóc - za pewną cenę. Jednak z każdą kolejną nocą bóg ciemności coraz bardziej rozsmakowuje się w Persefonie i wreszcie gotów jest wyruszyć na wojnę z całym Olimpem, aby zatrzymać ją przy sobie...
"Neon Gods" to książka, która zrobiła na mnie duże wrażenie, ale mam co do niej również mieszane uczucia. Dawno nie byłam tak rozbita jak przy pisaniu tej recenzji. Z jednej strony chciałabym napisać, że jest genialnie, a z drugiej muszę przyznać się do tego, że długo ją czytałam i przerywałam ze trzy razy, w trakcie których czytałam inne książki. Źle się z tym czuję, ponieważ autorka miała naprawdę świetny pomysł. Ta historia to romans ze sporą dawką dobrze rozpisanych scen erotycznych. Inspiracją do powstania książki był świat Bogów Olimpijskich, dlatego spotkacie tu dobrze nam wszystkim znanych bohaterów z mitologii greckiej. Ale oprócz tego, że jest to romans, to wypadałoby go jeszcze jakoś sklasyfikować. Niby ma się wrażenie, że bohaterowie to Bogowie, ale z drugiej strony wszystko wskazuje na to, że jednak są ludźmi. Więc w sumie nie jest to fantastyka, choć sięgając po tą książkę byłam przekonana, że będę miała do czynienia z prawdziwymi Bogami. Musicie również wiedzieć, że autorka inspirowała się mitologią tylko trochę, a nie całościowo. Spotkacie w książce np. Hermes, która jest tu kobietą. A jak dobrze wiemy był to mężczyzna. Więc nie należy się sugerować tym jak jest naprawdę, a czerpać przyjemność z tego, że Katee Robert miała interesujący pomysł. A jak jest z jego wykonaniem?
Na początku nie mogłam się połapać czy mam do czynienia z Bogami czy ludźmi. Później doszłam do wniosku, że autorka wymyśliła sobie miasto Olimp, które jest podzielone na dwie części: górną i dolną i obie części dzieli rzeka Styks. Górną częścią zarządza Zeus, a dolną Hades. Obaj Panowie się nie lubią i najchętniej by się wzajemnie pozabijali. Autorka wspomina często o funkcjach, które pełnią nasi bohaterowie. Jest funkcja Hermes, Demetry, Hadesa, Zeusa, więc to nie jest tak, że oni są nimi naprawdę. Np. Hera staje się Herą w momencie poślubienia Zeusa i mianowania na nią. Taką hierarchię autorka sobie wymyśliła i dopiero później się zorientowałam, o co w tym wszystkim chodzi. Więc to jest mój zarzut, że nie wszystko jest tu dobrze wyjaśnione. Nawet po przeczytaniu książki rozmawiałam o niej z koleżanką i pytałam czy ona to wszystko zrozumiała tak jak ja. I dokładnie tak było, choć też momentami się zastanawiała czy aby na pewno dobrze zrozumiała fabułę i tą całą hierarchię.
Ogólnie nie jest źle. Bohaterowie są wyraziści, fabuła interesująca z nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Styl pisania autorka ma fajny, przez tą opowieść się płynie. I teraz zastanawiam się czemu mi się tak długo zeszło z tym wszystkim? Nie wiem. Może to nie był mój dzień na czytanie? Czasami tak mam i nawet najlepsza książka mnie nudzi.
Moje humory się tu nie liczą. Oceniam książkę fachowym okiem długoletniego recenzenta i zachęcam Was do sięgnięcia po nią. Jest to coś innego i myślę, że Was ta pozycja zainteresuje.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu WAB.
Myślę, że mogłabym się skusić i jestem ciekawa czy mój odbiór byłby podobny. Dziękuję za recenzję. ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze czegoś podobnego
OdpowiedzUsuńChętnie bym poznała ta powieść