Wpis reklamowy
Odkąd porzuciłam pracę zdalną na rzecz pracy stacjonarnej i wróciłam pracować do sklepu z ubraniami, to moje dłonie zaczęły strasznie się przesuszać. Nigdy nie miałam aż takiego problemu ze skórą dłoni, jak teraz. Żadne kremy na dłuższą metę nie pomagały, skoro nie mogłam używać ich w pracy tak często, jakbym tego chciała. Z pomocą w walce z suchą skórą dłoni przyszedł mi peeling od marki Miya COSMETICS.
Cieszy mnie bardzo współpraca marki Miya z Pure Beauty, ponieważ w każdym pudełku dostaję do przetestowania kosmetyk lub dwa od tej polskiej marki kosmetycznej. Musicie wiedzieć, że pamiętam jeszcze Miya, gdy w ofercie były cztery kremy oraz myPOWERelixir. Wszystkie pięć używałam i super się u mnie sprawiły. Potem miałam przerwę i nie używałam ich kosmetyków, aż do nawiązania przez markę współpracy z pudełkami niespodziankami. Teraz jestem dumną posiadaczką kilku ich perełek, a czerwoną pomadkę zawsze mam przy sobie. Czy jestem zadowolona z kosmetyku HAND.lab?
Zacznijmy od tego, że peeling ma aż 98,2% składników pochodzenia naturalnego, a w jego składzie znajdziecie min:
- olejek ze słodkich migdałów
- olejek ze słonecznika
- prowitaminę B5
- witaminę E
- drobinki peelingujące ( krzemionka, orzech włoski, kukurydza)
Opakowanie peelingu to wygodna w użyciu tubka o pojemności 60 ml. Jako ciekawostkę napiszę Wam, że jest ona wykonana z min. 96% z biotworzywa z trzciny cukrowej.
Peeling ma przyjemny, delikatnie kremowy zapach. Jego konsystencja jest nie za rzadka, ale i nie jest bardzo gęsta. Co do wydajności, to mogę śmiało napisać, że produkt jest wydajny. Łatwo się rozprowadza i bez problemu można go zmyć ze skóry.
Niewatpliwą zaletą peelingu Miya COSMETICS jest to, że mimo niezbyt dużych drobinek, jest naprawdę dobrym kosmetykiem wygładzającym. Już po pierwszej aplikacji widziałam wyraźną różnicę w wyglądzie mojej skóry dłoni. Drobinki w sposób niezwykle skuteczny ale nie drastyczny, usuwają szorstkość, nieprzyjemne uczucie napięcia, ściągnięcia skóry, pozostawiając ją miłą w dotyku. Oprócz skutecznie działających drobinek, w składzie peelingu mamy również olej ze słonecznika oraz słodkich migdałów, które pokrywają skórę olejkową warstwą i zabezpieczają ją przed utratą wody z naskórka oraz wygładzają go.
Z czystym sumieniem mogę polecić ten peeling osobom, które mają suche, zniszczone dłonie i zwykły krem do rąk nie jest dla nich wystarczający. Jeśli używam peelingu regularnie czyli 2-3 razy w tygodniu i dodatkowo stosuję krem do rąk lub maseczki regenerujące skórę dłoni, to widzę bardzo dużą różnicę w jej wyglądzie. Jest to różnica widoczna w porównaniu do nie używania wcześniej peelingu.
Aqua (Water)*, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Glycerin*, Cetearyl Alcohol*, Silica*, Glyceryl Stearate Citrate*, Glyceryl Stearate*, Coco-Caprylate/Caprate*, Panthenol, ZeaMays Cob Powder*, Juglans Regia (Walnut) Shell Powder*, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum*, Triethyl Citrate*, Caprylyl Glycol, Benzoic Acid, Sodium Phytate*, Potassium Hydroxide, Citric Acid, Parfum (Fragrance), HexylCinnamal.
*składnik pochodzenia naturalnego
Wpis powstał we współpracy z Pure Beauty.
chyba nigdy nie używałam peelingu do rąk ;)
OdpowiedzUsuń