Witam Was bardzo serdecznie i zapraszam do przeczytania mojego pierwszego wywiadu, którego udzieliła mi Ewa Hansen. Ewa jest autorką dwóch książek, które na polskim rynku ukazały się nakładem wydawnictwa Novaeres. Zarówno "Klubowe dziewczyny" jak "Olga" bardzo przypadły czytelnikom do gustu. Jednak muszę Was uprzedzić, że to nie są lekkie książki do czytania przed zaśnięciem. Znajdziecie w nich prawdziwy rollercoaster emocji i zdarzeń, które na pewno nie pozwolą Wam spać spokojnie.
Jaka jest Ewa Hansen prywatnie?
Jak dobra książka – wielowątkowa, niejednoznaczna, momentami
tajemnicza, ale ponoć dająca się lubić.
Co myślisz o współczesnej młodzieży?
Podziwiam to, że mimo naprawdę trudnych warunków (pandemia,
wojny, poważne reformy edukacji), potrafią precyzyjniej niż moje pokolenie
określić kim są i czego chcą oraz o to zawalczyć.
Jeśli miałabyś mieć teraz znowu naście lat, to czy wolałabyś żyć w swoich czasach czy współczesnych?
Jednak wolałabym pozostać w swoich czasach – jako dziecko
lat ‘90 miałam okazję zobaczyć ewolucję Internetu, telefonu komórkowego czy
czuć emocje związane z czekaniem na najnowszy tom Harrego Pottera. Dodatkowo
nie wiem czy poradziłabym sobie z obecnym poziomem hejtu i tego, jak łatwo jest
zniszczyć kolegę/koleżankę ze szkoły, nagrywając jakiś żenujący filmik.
Emocjonalnie byłby to dla mnie dramat.
Jakie książki lubisz czytać najbardziej? A może wbrew
pozorom wcale nie lubisz czytać?
Osobiście uważam, że pisarz, który nie lubi czytać, jest jak
kucharz, który nie lubi jeść. Niby nadal może tworzyć fantastyczne potrawy i
zdobywać uznanie, jednak zawsze będzie w tym czegoś brakowało. Tak samo jest z
pisaniem – ciężko doskonalić warsztat, nie czytając i nie poznając różnych
sposobów narracji, prowadzenia akcji czy środków stylistycznych. A co lubię
czytać? Głównie obyczajówki z wątkiem kryminalnym lub psychologicznym, ale nie
pogardzę także czystym kryminałem, fantastyką czy thrillerem.
Ulubiony autor lub autorka? Co Cię w nim urzekło?
Joanna Chmielewska – to moja number one nieprzerwanie od
ponad dwudziestu lat. Tak jak mnie nią zaraziła ówczesna przyjaciółka, tak do
dziś sięgam po jej książki przynajmniej kilka razy do roku. Uwielbiam styl
Chmielewskiej, to w jak naturalny sposób łączyła swoje poczucie humoru ze
świetną i trzymającą w napięciu do samego końca fabułą. Wisienką na torcie jest
fakt wplatania przez nią, i to bez pardonu, wątków autobiograficznych, wiele
postaci kreując na podstawie znanych sobie ludzi.
Czy trudno jest wydać książkę w Polsce?
Zależy to od dwóch rzeczy: posiadania marki osobistej i
zasobów finansowych. Jeśli jesteś osobą rozpoznawalną i masz swoją rzeszę
fanów, jest to dość proste, bo wydawnictwa same zgłaszają się do Ciebie z
propozycjami wydania książki. Jeśli do tego posiadasz pieniądze na działania
promocyjne – praktycznie masz sukces w kieszeni. Jeśli jednak jesteś osobą
anonimową a do tego masz ograniczony budżet, trzeba się nastawić na naprawdę
sporo pracy, zaczynając od przekonania wydawnictw do swojej propozycji wydawniczej,
przez naukę budowania swojej marki, po nawiązywanie kontaktów. Aktualnie pisarz
to jednocześnie marketingowiec, influencer, przedsiębiorca i najlepiej PRowiec
w jednym :) Ostatecznie na pisanie zostaje zaskakująco mało czasu.
Kto jest Twoim beta czytelnikiem? Kto pierwszy poznaje
Twoje literackie pomysły?
Moja przyjaciółka Ania, która dodatkowo czasem wspiera mnie
w nawiązywaniu współprac czy sprawach prawnych. Nie tylko jako pierwsza poznaje
moje pomysły, ale też (czy chce, czy nie chce ;)) otrzymuje na bieżąco relacje
z procesu twórczego.
Jeśli miałabyś zakaz pisania powieści obyczajowych, kobiecych, ocierających się o dramat, to w jakim innym gatunku literackim byś się odnalazła?
Podejrzewam, że w thrillerach psychologicznych – tak
wewnętrznie czuję, że obecnie są najbliższe temu, co chcę opowiadać. Na dzień
dzisiejszy wiem, że nie umiałabym stworzyć czystego romansu lub kryminału.
Romansu dlatego, że zwyczajnie stoi w sprzeczności z moimi poglądami – nie
umiałabym z czystym sumieniem powielać pewnych schematów, tylko po to, aby
trzymać się wymogów gatunku. Z kolei kryminał kiedyś napisałam i wiem, że jest
to o wiele trudniejsze niż się wydaje, zwłaszcza, jeśli chce się zachować pewien
realizm.
Czy myślałaś kiedyś o tym, by napisać poradnik dla
kobiet?
A i owszem, mignął mi taki pomysł w głowie, jednak znając
samą siebie, wyszedłby mi antyporadnik ;)
Oczyma wyobraźni widzę Cię jako autorkę książki o
tematyce LGBT+, co o tym myślisz?
Jest to jak najbardziej w zasięgu, bo pierwotnie kontynuacja
„Klubowych dziewczyn” miała ściśle opierać się na tym wątku, zanim nie
zmieniłam koncepcji :) Sama jestem osobą biseksualną i jak najbardziej ta
tematyka jest mi bliska, więc to więcej niż pewne, że prędzej czy później ją
wplotę w swoją twórczość.
Czy miałaś momenty zawahania pisząc powieść
"Olga" i w trakcie diametralnie zmieniałaś bieg wydarzeń książki?
I to ile! „Olga” była pisana blisko dziesięć lat – pierwsza
wersja powstała w ciągu jednej nocy i… nie spodobała mi się. Była jednocześnie
zbyt skomplikowana i zbyt banalna. W sumie powstały bodajże 3 czy 4 wersje tej
książki, które różniły się między sobą wątkami pobocznymi. Raz był bardziej
nakreślony problem relacji rodzinnych, innym razem wkradały się narkotyki… To
co pozostawało niezmienne, to główny wątek, imiona bohaterów, opis historii z
dwóch perspektyw oraz zakończenie.
Czemu trudna tematyka, a nie komedia lub powieść typowo
erotyczna? Na to jest teraz duży popyt na rynku literackim.
Może właśnie dlatego? Ile można czytać takich samych książek
i nawet nie zapamiętywać, czy głównym bohaterem był odmieniony już przez
wszystkie przypadki Kuba a bohaterką kolejna schematyczna Krystyna? W moim odczuciu rynek jest
przesycony tego typu literaturą, która dla mnie jest zbyt płaska. Zdarzają się
perełki, ale w większości przypadków mam poczucie, że te historie tworzy
generator, który jedynie podmienia imiona bohaterów, wrzuca randomowy „problem”
i lokację. A ja tak nie chcę, nie lubię, ani jako czytelnik, ani jako pisarka.
Cenię w książkach realizm i go stosuję. Jednak realizm (czy w moim przypadku
czasem wręcz brutalizm) ma to do siebie, że jest mieszanką dobrego i złego.
Optymizmu i pesymizmu. Blasków i cieni, radości i smutku, czasem w bardzo
skrajnym wydaniu. To budzi emocje, które pamiętamy latami. To dla mnie
kwintesencja pisarstwa – opowiedzieć historię, która zostanie w umysłach
czytelników na dłużej. A jeśli dodatkowo uda mi się kogoś skłonić do refleksji
nad sobą, życiem lub światem – poczuję się spełniona.
I na koniec: czy według Ciebie relacja Piotra i Olgi
mogłaby przetrwać i mieć happy end w dzisiejszych czasach, jeśli wydarzyłoby
się naprawdę? Pomińmy oczywiście w tej historii wątek oprawców dziewczyny.
Szczerze mówiąc: nie. Pomijając nie tylko wątek przemocy,
tragedii, ale nawet różnicę wieku, ten związek i tak byłby skazany na porażkę z
prostej przyczyny – relacja Olgi i Piotra była zbudowana na bardzo słabych
podstawach. Z jednej strony mamy bowiem dorosłego mężczyznę z całą masą
przejrzałych emocji, nieprzepracowaną stratą i żałobą, który odcina się od
ludzi grubym murem. Z drugiej mamy młodą i skrajnie samotną kobietę, która od
dawna nie zaznała nie tylko ciepła czy miłości, ale nawet zwykłej ludzkiej
życzliwości, która nie byłaby na pokaz. Słowem: oboje mają bardzo głębokie,
emocjonalne rany, przez które chwytają się okruchów bliskości, myląc je z
miłością. Taka relacja zazwyczaj się rozpada, bo obie strony są emocjonalnie na
poziomie dzieci, które garną się do ciepła, licząc na to, że druga osoba ich
uratuje przed cierpieniem. Słowem: to i tak by się skończyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.
Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)