„(Nie) chce cię zranić" to trzecia i ostatnia część serii „Nie mogę cię (nie) kochać" Marioli Lorek. Dwie poprzednie części cieszyły się sporym powodzeniem, co pokazują statystyki wyświetleń z platformy Wattpad. To właśnie tam pod pseudonimem Czarodziejka2604, Mariola Lorek opisywała historię Reed i Achera. Wszystkie trzy książki wzbudziły we mnie bardzo mi się podobały i żałuję, że to już koniec. Jestem jednak pewna, że niedługo autorka zaprezentuje nam inną książkę. Taki talent nie może się wszak zmarnować.
Odkąd powstało wydawnictwo Miraż, zazaczytuję się w jego propozycjach. Mam wszystkie książki, które ukazały się jego nakładem i wśród nich nie mogło zabraknąć zakończenia tej serii. Mnóstwo emocji, bólu, smutku, łez szczęścia ale i rozpacz, po stracie kochanych osób - tego możecie się spodziewać po tej książce. Czy historia Reed i Achera ma szczęśliwe zakończenie? Nie mogę Wam tego zdradzić. Jedno jest pewne - zanim doczytacie do końca, będziecie chcieli nie raz, nie dwa udusić autorkę za to, co zgotowała bohaterom. Już w pewnym momencie myślałam, że ta seria skończy się tragicznie. I wszystko niestety na to wskazywało prawie do samego końca.
Acher i Reed przeszli długą drogę do punktu, w którym znaleźli się na początku „(Nie) chcę Cię zranić”. Połączyła ich na początku nienawiść, by później przerodzić się w uczucie, nad którym w pewnym momencie przestali panować. Choć umysł podpowiadał, by trzymali się od siebie z daleka, to serce kazało wracać, złapać i nie puszczać. Mimo wielu tragedii i nie raz złamanego serca, odnaleźli względy spokój. Najtrudniejsze okazało się poinformować rodziców, że nie będą przyszywanym rodzeństwem a parą, która jest w sobie szaleńczo zakochana. Wiadomość, choć miała być przekazana w spokojny sposób, wywołuje lawinę, której oboje nie są w stanie zatrzymać. Dodatkowo wrogowie Achera poprzysięgają zemstę, a Reed kolejny raz zostaje wciągnięta w środek wojny.
Książka jest bardzo emocjonująca. Czytałam ją z zapartym tchem i mocno ściśniętym gardłem. Ogrom emocji i zdarzeń nie raz mnie przytłoczył, ale czytałam dalej. To prawdziwa bomba i emocjonalnie rozbijający rollercoaster emocji i zdarzeń. Na własne życzenie wsiadłam do tej kolejki, ponieważ z dołu wydawała się łatwa do pokonania. Nie spodziewałam się jednak tylu ostrych zakrętów i stromych zjazdów. Gardło bolało mnie od krzyku, a strach wkradł się do oczu i nie chciał ich opuścić. Nie sądziłam, że Mariola Lorek odważy się tak bardzo przeczołgać swoich bohaterów i zagrać na emocjach czytelników. To było mocne i niestety nie wszystkie wątki zakończyły się tak, jakbym tego sobie życzyła.
Nie mam niestety wpływu na decyzję autorki, choć zakończenie jednego wątku mi się nie podoba. Ale z drugiej strony mimo zapewnień Marioli, że to już koniec, to jedna z furtek nie została zamknięta. Może Ci bohaterowie wrócę jeszcze w innej książce? Byłoby miło, ponieważ ich polubiłam i mocno tej dwójce kibicowałam.
„(Nie) chcę cię zranić" Marioli Lorek to książka, która mi się podobała i z przyjemnością ustawiam ją w biblioteczce koło dwóch poprzednich części i innych książek wydawnictwa Miraz. Już nie mogę się doczekać ponownego spotkania z autorką i mam nadzieję, że w przyszłości pojawi się na Targach Książki w Warszawie i będę mogła ją poznać osobiście. A tymczasem czekam na kolejne jej propozycje wydawnicze.
Książkę miałam możliwość przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Miraż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.
Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)