Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Książka. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 sierpnia 2025

„Żony Konstancina" Ewelina Ślotała

„Żony Konstancina" Ewelina Ślotała

39/2025

„Żony Konstancina" Ewelina Ślotała

„Żony Konstancina" - książka, która wywołała niemałe poruszenie w social mediach. Ewelina Ślotała prezentuje nam kobiety, które zamieszkują podwarszawski Konstancin. Prezentuje to dobre określenie, bowiem Panie lubią być podziwiane i wystawiane na pokaz. Szczególnie, gdy mają na sobie ciuchy i buty z najnowszych kolekcji najlepszych światowych projektantów. Wiadomo, że w Konstancinie mieszka elita, a niektórzy z nas nie będą w stanie zapracować nawet na to, by znaleźć się za bramą jednej z tamtejszych posiadłości i spędzić tam chociażby chwilę czy dwie. Jak zostać żoną z Konstancina? Jednym udaje się to przez kontakty, powiązania rodzinne. Innym przez przypadek. Ale taka kobieta musi długo pracować, by inne ją zaakceptowały. W domu też musi „pracować", by mąż się nią nie znudził i nie wystawił jej walizek za drzwi. A tak w tych kręgach się zdarza. Zdarza się również, że kobiety muszą chodzić w ciemnych okularach, by ukryć ślady furii męża. Ich przyjacielem staje się wtedy dobrze kryjący podkład. A niekiedy i lekarz, bowiem mąż wpadający w furię nie patrzy czym leje swoją wybrankę i jaką krzywdę jej w danym momencie robi.


„Żony Konstancina" Ewelina Ślotała

Bezimienna bohaterka książki była jedną z żon z Konstancina aż dwa razy. W przypadku pierwszego małżeństwa sama poprosiła o rozwód. W przypadku drugiego, cudem uniknęła śmierci. A nawet wtedy wybaczyła mężowi jego wybryk. Czemu to zrobiła? Bo dziecko musi wychowywać się w pełnej rodzinie, takich argumentów użyła jej matka. Mówiła również, by nasza bohaterka pamiętała tylko dobre chwile, a te złe wyparła z pamięci. A może owa żona zrobiła to, bo nie chciała zrezygnować z życia jak w bajce. Z życia, które zapewniał jej bogaty mąż?.

Nie wiem, czy zawarte w tej książce informacje są prawdą. Ale myślę, że historia naszej bohaterki mogła się wydarzyć naprawdę. Sama Ewelina Ślotała mówiła, że była żoną z Konstancina, więc nie jedno widziała i słyszała. Po części to również jej historia.

„Żony Konstancina" Ewelina Ślotała

Nie znamy imienia głównej bohaterki i jest to celowe działanie. Wydaje mi się, że autorka oddaje nim hołd tym wszystkim kobietom, które utknęły w toksycznych związkach. Które mieszkają w Konstancinie niczym w bańce mydlanej. Myślę, że dużo kobiet może utożsamić się z żonami z Konstancina, choć na codzień nie jeżdżą wypasionymi furami i nie mieszkają w willach kupionych za miliony. Zarówno u biednych, jak i bogatych może być źle. Ale... gdzie zaczynają się ogromne pieniądze i przepych, ludzie są zdolni do wszystkiego. I czują się bezkarni, bowiem wiedzą, że wszystko mogą kupić. A szczególnie milczenie.

„Żony Konstancina" Ewelina Ślotała

Nie mogę napisać, że mi się ta książka podobała, ponieważ nie akceptuję przemocy. Szczególnie, gdy matka trzyma na rękach niemowlę, a mężczyzna chce ją w tym czasie podbić. Książka dla niektórych z Was będzie szokująca. Dla mnie nie jest. Nie o takim szambie czytałam i nie takie ślady na twarzach kobiet widziałam. Natomiast mogę z pełnym przekonaniem napisać, że czytałam z zainteresowaniem i tekst wciągnął mnie od pierwszej strony. Podoba mi się styl pisania autorki i forma książki. Mamy tu bowiem opowieść o życiu żony z Konstancina pisaną w pierwszej osobie i przerywniki opisujące zwyczaje panujące w tym zamkniętym kręgu. Możemy się w ten sposób sporo dowiedzieć zarówno od samej bohaterki jak i poznać fakty dotyczące bogaczy zamieszkujących Konstancin.


Seks, władza, pieniądze, narkotyki, piękne domy i jeszcze lepsze samochody, wycieczki, drogie torebki, czarne karty płatnicze bez limitu. I walka, by nie wypaść z gry. Bowiem, może pojawić się młodsza, ładniejsza i lepiej obciągać. Dlatego bycie żoną Konstancina to praca na pełen etat...


Już kolejna książka z serii czeka na mnie w biblioteczce. Chcę przeczytać je wszystkie. Może wtedy zrozumiem co siedzi w głowach konstancińskich bogaczy. A może i nie..


Następna będzie „Kochanki Konstancina".


#żonykonstancina

środa, 6 sierpnia 2025

„Soulmate" Anna I Hains

„Soulmate" Anna I Hains

38/2025

„Soulmate" Anna I Hains

„Soulmate" to książka, którą wygrałam w konkursie. Chciałam ją przeczytać odkąd zobaczyłam jej zapowiedzi na Instagramie. A było ich sporo. Anna I Hains zapowiedziała, że to będzie najgorętsza książka 2025, a przecież do końca roku mamy jeszcze czas. Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła w czym tkwi fenomen książki. A o takim niewątpliwie autorka każdą z nas zapewniała. Czy Roxanne jako bohaterka przypadła mi do gustu? Czy jej styl życia mnie przekonał? A może warto było sobie odpuścić staranie się o wygraną i tym samym przeczytanie tej książki? Na te i inne pytania odpowiem w dalszej części tekstu.


Jedno jest pewne - do recenzji starałam się podejść na chodno, ale nie zawsze mi się to udawało.


Drodzy rodzice! W imieniu Dominika chciałabym serdecznie zaprosić Wasze dzieci na przyjęcie urodzinowe, które odbędzie się dnia 20 września w Racuchowym Mini Zoo w Chrzęsnem. Widzimy się o godzinie 12. Zabawa przewidziana jest na około 2,5 godziny.   Proszę o dostosowanie ubioru dzieci do pogody. Będziemy na dworze cały czas. W programie przejażdżki koniem, dmuchaniec, karmienie zwierzątek i inne.   Oczywiście uśmiech i dobre nastawienie obowiązkowe.   Proszę o potwierdzenie przybycia do 1 września. Ale im szybciej tym lepiej. Mój numer telefonu 506485740.   Proszę również o informację, kto z Was będzie chciał zostać na urodzinach. Oczywiście istnieje możliwość zostawienia dzieci i ich odebrania później.

„To historia, która przekracza granice, burzy schematy i zostaje w głowie na długo, po przeczytaniu ostatniego zdania. Zakazana? Nie. Po prostu wyjątkowa. "

Nie są to moje słowa. Taki krótki opis znalazłam na Instagramie autorki. Czy po przeczytaniu książki zgadzam się z jej słowami?

Niestety z przykrością muszę się nie zgodzić z tym, co przeczytałam. Nie zgadzam się z ani jednym słowem, które napisała autorka, ponieważ nie ma w tej książce nic wyjątkowego.

Podobnych przeczytałam już wiele. Lepszych czy gorszych, ale bez skrupułów ukazujących świat bogatej elity, która po pewnym czasie traci umiar w piciu kolorowych drinków. Której jawa miesza się ze snem, a przypadkowy i przygodny seks staje się nieodłącznym elementem imprezowania czy stylu życia. Elity a może elyty ( to teraz modne prześmiewcze słowo, które króluje na Instagramie), którą już tylko cienka linia dzieli od upadku. Mam wrażenie, że najgorsze w tym kręgu są kobiety. Bo ile można pić, wciągać i dawać się dymać przypadkowym kolesiom? W końcu znajdzie się taki, którego fantazja poniesie zbyt daleko. I tragedia gotowa.

„Soulmate" Anna I Hains

„Soulmate" Anna I Hains

„Soulmate" Anna I Hains

Przyjrzyjmy się fabule. Roxanne jest właścicielką anencji nieruchomości. Jest kobietą wyzwoloną, która nie boi się pracy i zna swoją wartość. Choć co do tej wartości zaczęłam mieć później wątpliwości. Roxanne lubi się bawić. Lubi imprezować z koleżankami, wypić za dużo i potem mieć kaca giganta. Rozwodzi się z mężem, który nie chce opuścić jej apartamentu  Zmienia zamki i tym samym nasza bohaterka jest zmuszona mieszkać kątem w innym miejscach. Najczęściej u Katarine, swojej przyjaciółki psychiatry. Obu dobrze się imprezuje i mają szalone pomysły. Obie są również niestabilne emocjonalnie. Podejrzewam, że jakbym tyle piła, to mój układ nerwowy, by dawno zwariował. Roxanne po rozstaniu z mężem rzuca się w wir imprez i przygodnego seksu. I niebezpiecznego seksu, bowiem nasza bohaterka nie używa prezerwatyw i jakoś się tym nie przejmuje. Nie przejmuje się również tym, że jej życie się sypie. W pracy robi się syf, kiedy jeden z jej zaufanych pracowników defrauduje pieniądze klientów. Że ten biznes jeszcze hula, to sukces. Bo zamiast siedzieć na tyłku i wszystko prostować i ratować, to nasza bohaterka co chwilę jest na wakacjach. I to zazwyczaj z nowymi kochankami lub tych kochanków na nich poznaje. 

„Żyć, nie umierać." Jak to się potocznie mówi.

Zatrzymajmy się na chwilę również przy języku, jakim jest książka napisana. Prosty. Nic specjalnego. W książce pełno jest kolokwializmów, a opisy niektórych sytuacji czy zdarzeń są mdłe i nieprzemyślane. A niektóre wręcz przerysowane.

Co do opisu seksu, to niektóre akty były ciekawe i faktycznie można się było przy nich nakręcić. Podobała mi się wycieczka do klubu swingersów, ponieważ tam faktycznie było gorąco. Za to seks grupowy był beznadziejny. I ten lubrykant, który w magiczny sposób pojawił się w ręku jednego z kochanków był hitem. Facet na pewno nosił go cały dzień w kieszeni, bo wiedział, że będzie uprawiał seks analny. Ta scena była bez polotu i mdła. 

„Soulmate" Anna I Hains

Pomyłek sytuacyjnych w tej książce jest wiele. Niektórzy bohaterowie również są oderwani od rzeczywistości. Roxanne powinna się zastanowić nad swoim zachowaniem, bo w jej życiu niedługo wydarzy się coś złego.

Żeby nie było. Nie oceniam zachowania bohaterki. Mi krzywdy nie robi, tylko sobie. Natomiast prezentuje złe wzorce i tak jak napisała autorka - balansuje na granicy autodestrukcji. Z tym zgadzam się w stu procentach.

Ale rozumiem również, że tak miało to wyglądać i dokładnie tak miałam odebrać bohaterkę i poznać jej życie. Rozumiem również, że książka miała wywołać u mnie różne emocje. I tak się stało. Raz byłam zadowolona, by innym razem się wkurzyć, a jeszcze innym podniecić. Rozumiem to wszystko, co chciała mi przekazać autorka. Udało się jej to.

I teraz przechodzimy do podsumowania. I tu myślę, że Was zaskoczę, ponieważ finalnie jestem zadowolona. Choć jest sporo niedociągnięć, to Anna I Hains na tyle mnie zaciekawiła, że chciałbym przeczytać drugą część książki, która ma być jeszcze intensywniejsza w odbiorze, niż „Soulmate".

„Soulmate" Anna I Hains

„Nie od razu Kraków zbudowano" i wiem, że „Soulmate" to spełnienie marzeń autorki. Chciała zaciekawić, może niektórych zaszokować i wywołać inne skrajne emocje. Ale przede wszystkim chciała zrobić coś dla siebie i to zrobiła. Oceniłam książkę bazując na swoich doświadczeniach z podobnymi książkami (chociażby Patrycja Strzałkowska napisała kilka o podobnej tematyce). I oczywiście pod kątem tego, czy wszystko trzymało się kupy. 


Czekam na kolejną książkę autorki i wierzę, że będzie lepsza od części pieszej.


piątek, 25 lipca 2025

„Napraw mnie” Marta Mituta

„Napraw mnie” Marta Mituta

35/2025

„Napraw mnie” Marta Mituta

Marta Mituta dała mi się poznać jako świetna autorka. Jej książka „Zamknięta w ciemności" zrobiła na mnie wrażenie. Tym razem, także dzięki współpracy autorki z wydawnictwem Miraż, ukazała się jej kolejna historia. Czy jestem nią zachwycona? A może mnie zupełnie nie przekonała? Zapraszam Was na wycieczkę do świata pełnego obrzydzenia do soebie i cierpienia. Głodu i panicznego strachu przed przytyciem. Bólu, który, choć na chwilę daje ukojenie... Czy już wiecie o czym może być ta opowieść?


„Napraw mnie” Marta Mituta

Marta Mituta w pierwszej swojej wydanej książce opowiadała o życiu z brakiem wzroku. Wzruszyła mnie bardzo ta historia. Tym razem mogłam poznać historię Sophie, dziewczyny borykającej się z problemami odżywiania oraz samookaleczeniami. To, z czym zmaga się nastolatka, spowodowane jest jej niską samooceną oraz brutalnością jej rówieśników. Są osoby, dla których psychiczne znęcanie się nad innymi, stanowi rodzaj pożywki. Karmią się ich bezradnością, strachem. Bawi ich i nakręca to, że w pewnym momencie ofiara jest tak zrezygnowana, że przestaje się bronić. Coraz bardziej się w sobie zamyka i pozwala oprawcom na więcej i więcej. Mam wrażenie, że dla takich ludzi liczy się tylko ich chwilowa uciecha. Nie liczą się z konsekwencjami długotrwałego znęcania się nad słabszą jednostką. Robią to zazwyczaj w grupach i nagrywają upodlenie koleżanki czy kolegi telefonami. A później wszyscy już wiemy, co się z takim filmem dzieje.

„Napraw mnie” Marta Mituta

„Napraw mnie” Marta Mituta

„Napraw mnie" to trudna i druzgocąca historia o bezradności. Bezradności systemu i krzywdzonej jednostki. Bo co z tego, że w pewnym momencie jest już lepiej? Gdy nagle pojawia się oprawca, lub inna osobą, która celowo chce skrzywdzić chorą osobą. I lawina znowu spada z tą samą intensywnością, zbierając żniwa.

Choć Marta Mituta pokazała siłę miłości, która dosłownie leczy, to nie każdy ma to szczęście. Wiem, że to tylko książka i jedna historia z wielu. Wiem, że ta historia mogłaby się wydarzyć naprawdę i dokładnie tak wyglądać. Ale niestety w większości przypadków powrót do zdrowia nie przebiega tak pomyślnie.

To moja wina, że mam takie a nie inne myśli w głowie i zazwyczaj w przypadku bulimii, anoreksji czy samookaleczeń mam wrażenie, że nie kończy się to dobrze. Nie kończy się dobrze, bo ludzki mózg to nie plastelina i w kilka chwil nie da się uformować z niego kształtu, jaki byśmy chcieli. Ale w tej książce podoba mi się to, że na drodze bohaterki stanął mężczyzna, który zaczął działać metodą małych kroczków i starał się wyciągnąć ją z psychicznego dołka. Pokazał jej, że świat jest kolorowy, a ona jest piękna i nie musi przejmować się krytyką innych.

„Napraw mnie” Marta Mituta

Zmęczyła mnie ta książka. Czytając byłam zła, rozgoryczona, zmęczona a wręcz do tego sfrustrowana. Denerwowała mnie ta bezradność i stan Sophie. Wszystko mnie denerwowało. A najbardziej to, jak zaczęła opisywać akty przemocy, jakich dopuścili się na niej rówieśnicy. Wtedy byłam już wkurzona jak cholera. Miałam ochotę wejść do tej książki i zrobić z towarzystwem porządek. Niestety nie jest to wszystko takie proste, jak mogłoby się wydawać.

Myślę, że autorka dopięła swego. Napisała książkę, która porusza, wzrusza i wkurza. I chwyta za serce. Myślę, że takie było właśnie Marty założenie i wywiązała się z niego w stu procentach.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawcy. 


niedziela, 1 czerwca 2025

„Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston

„Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston

29/2025

„Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston


„Jest takie stare powiedzenie: wygrywa pierwsze kłamstwo. Nie chodzi w nim o niewinne kłamstewka, które rzucamy bezmyślnie, lecz te poważne. Zmieniające grę. Celowe. Tworzące fundamenty wszystkiego, co wydarzy się potem. I kiedy to kłamstwo zostanie powiedziane, większość ludzi wierzy, że taka jest prawda. To pierwsze kłamstwo musi być najsilniejsze. Najważniejsze. Trzeba je wypowiedzieć".


„Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston

Evie Porter tak naprawdę nie istnieje, choć ktoś bardzo się postarał, by jej fikcyjna postać była jak najbardziej żywa. I nie to, żywa miesiąc, kilka dni czy może połowicznie lub przez chwilę. Evie Porter istnieje, bo tak wszystko zostało z góry zaplanowane. Ustalone w każdym najmniejszym szczególe. I nie jest to pieszy raz, gdy kobieta podająca się za Evie musi zaistnieć. Tylko tym razem coś nie idzie według planu. A to rodzi komplikacje i problemy. Poważne problemy...

„Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston

„Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston

Na swojej drodze, a raczej w książkach, które przeczytałam, spotkałam kilka takich Evie Porter. Kobiet, które zaistniały, ponieważ wcześniej musiały zniknąć. Czegoś się bały, ktoś je ścigał, chciały uciec od swojego życia. Evie na początku wydawała się taka sama. Ale tylko na początku. Jako narrator pierwszoosobowy zaczyna opowiadać nam swoją historię. A ta jest trudna, choć trzeba przyznać, że nasza bohaterka nigdy się nie nudziła. Bo jak można się nudzić, gdy raz jest się tą, a drugi raz inną osobą? Tylko po co to robić, skoro przed niczym się nie ucieka? I to właśnie jest bardzo dobre pytanie...

„Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston

Ashley Elston stworzyła thriller psychologiczny, w którym wątki sensacyjne przeplatają się opowieścią o nieszczęśliwej, choć bardzo pomysłowej i zdolnej dziewczynie. Dziewczynie, która mając odpowiednie zaplecze, zaczyna rozkwitać... Ale to w czym się specjalizuje i to do czego dąży, nie jest dobrą zabawą i nie jest zabawą dla jednej osoby. Musi ich być więcej... Więcej takich jak ona? To również dobre pytanie...

Podobała mi się ta książka i z zainteresowaniem czytałam do końca. Musicie wiedzieć, że ta historia ma jedną wadę. Jej wielowątkowość tak wciąga, że nie można odłożyć książki na chwilę, ponieważ nie pozna się odpowiedzi na wszystkie zadane w niej pytania. A Evie Porter, to nie jedyna tożsamość naszej bohaterki, więc tych pytań jest wiele...

„Wygrywa pierwsze kłamstwo" Ashley Elston

Wpis powstał w ramach współpracy z wydawnictwem Zysk i Spółka. 

piątek, 9 maja 2025

„Daydream” Hannah Grace

„Daydream” Hannah Grace

26/2025

„Daydream” Hannah Grace

Najpiękniejsza książkowa okładka? W moim rankingu pierwsze miejsce zajmuje „Daydream" Hannah Grace. Jest to wersja książki z barwionymi brzegami i usztywnianą okładką. Pierwsze wrażenie po rozpakowaniu paczki? Jaka ona jest piękna‼️Nie wiedziałam, że ta książka tak wygląda na żywo. Myślałam, że będzie taka, jak pozostałe z serii Maple Hills, ale jak widać, wydawca postanowił uszczęśliwić swoje czytelniczki. Przed Wami trzeci tom przygód znajomych z Maple Hills. Kogo tym razem dopadła strzała Amora?


„Daydream” Hannah Grace

Dla kogo jest ta książka? Zdecydowanie dla fanek i fanów romantycznych historii miłosnych. Bohaterowie książek Hannah Grace to młodzi ludzie, którzy wkraczają w dorosłość. Uczą się, przeżywają rozterki miłosne, bawią się, uprawiają seks i cieszą się życiem. Ale są w tych historiach również opisane złe momenty z ich życia. Manipulacja, wykorzystywanie, wykluczenie społeczne, niewydolni rodzice i ich problemy, a także brak wsparcia przez najbliższe osoby. Nawet świat pokazany w tych kolorowych książkach czasami krzyczy z rozpaczy i płacze na złym losem swoich bohaterów.

„Daydream” Hannah Grace

„Daydream” Hannah Grace

W trzecim tomie serii Maple Hills na scenę wkraczają oni. ONA kocha swoją rodzinę, ale momentami jest już przytłoczona tym, że jej członkowie ją wykorzystują. Sytuacja się zaognia, gdy Halle zostaje porzucona przez chłopaka, a matka na siłę namawia ją na to, by próbowała go odzyskać. Jednak Halle dopiero po zerwaniu uświadamia sobie, jak toksyczny to był związek i nie zamierza tego robić. ON ma dwie mamy i kochający dom. Jednak ma problemy z wycofaniem społecznym, czasami potrzebuje izolacji od bodźców i czasu, by komuś zaufać. Gdy tych dwoje spotyka się przypadkiem, a później zaczynają spędzać ze sobą coraz więcej czasu, to odkrywają, że prawdziwa przyjaźń nie mówi DAJ i nie zmusza drugiej osoby do posłuszeństwa... Za to każde z nich jest dla siebie wsparciem...

„Daydream” Hannah Grace

„Daydream” Hannah Grace

Lubię, lubię, lubię, ... lubię wszystkich bohaterów serii Maple Hills, których poznałam. Oczywiście tych głównych, bo niektórych pobocznych bym udusiła. Są to książki, które pomagają się zrelaksować, odpocząć od zgiełku i problemów dnia codziennego. To książki, przy których przyjemnie spędzam czas.


Już nie mogę doczekać się kolejnych propozycji od Hannah Grace 💙💚💛💜.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i Spółka.

„Daydream” Hannah Grace

 

„Ja, DIABLICA" Katarzyna Berenika Miszczuk

„Ja, DIABLICA" Katarzyna Berenika Miszczuk

25/2025

„Ja DIABLICA" Katarzyna Berenika Miszczuk

Macie może w swoich biblioteczkach wznowienia ulubionych książek? W moim przypadku jest kilka takich pozycji. Jedną z nich jest „Ja, DIABLICA" autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Jest to pierwszy tom serii o przygodach Wiktorii Biankowskiej. Pierwsze wydanie książki pochodzi z 2010 roku, więc nasza Diablica jest już nastolatką 😉. W międzyczasie wydawnictwo WAB wydało książkę ponownie, tym razem w nowej odsłonie graficznej, uzupełniając serię o czwarty tom. Rok 2025 jest czasem, kiedy Diablica rozwija skrzydła i leci w świat, tym razem z wydawnictwem Mięta. Co następuje? Nowe wydawnictwo i mroczna ale przepiękna szata graficzna okładki. A jak środek? Równie wciągający jak 15 lat temu...


„Ja DIABLICA" Katarzyna Berenika Miszczuk

Inne okładkowe wydania książki „Ja, DIABLICA".




Czy to jest powieść dla nastolatek? Uważam, że śmiało mogą po nią sięgnąć. A czy dorośli czytelnicy będą mieli z jej czytania frajdę? Mam prawie dwa razy tyle lat, co Wiktoria, nasza tytułowa Diablica i nie widzę problemu w tym, że sięgam po takie tytuły. Pierwszy raz książkę czytałam wiele lat temu, a teraz przeczytałam ją ponownie. I jestem tak samo zakochana w tej historii jak lata temu. A przy okazji czytanie umiliła mi okładka książki. Świetnie wyszła, ale czy odzwierciedla to, co czytelnik może znaleźć w środku?

„Ja DIABLICA" Katarzyna Berenika Miszczuk

„Ja DIABLICA" Katarzyna Berenika Miszczuk

Uwielbiam Katarzynę Berenikę Miszczuk za poczucie humoru. Dziewczyna ma jaja. Zresztą Wiktoria też do szarych myszek nie należy i od razu odnajduje się w Piekle, a Los Diablos staje się jej drugim domem. Jednak dziewczyna w dalszym ciągu nie może poradzić sobie ze śmiercią, więc często wraca na Ziemię i udaje żywą. I w tym momencie autorka pokazuje swoje pisarskie oblicze, kompilując życie bohaterki w zaświatach i wrabia ją w spisek przeciwko Lucyferowi. A ten nie pozwoli sobie na wybryki diabłów w Piekle. Szczególnie takich, które mają Iskrę Bożą i mogą doprowadzić Piekło do upadku.

„Ja DIABLICA" Katarzyna Berenika Miszczuk

„Do zakochania jeden krok”... może i tak to leciało, ale w tym przypadku powinno być „Do zwariowania jeden krok”. Szaleństwo goni szaleństwo, a w swój plan uratowania ukochanego Piotrka, Wiktoria wciąga Kleopatrę ( tak, tą Kleopatrę), Belfegora i inne diabły, a między jednym przystankiem a drugim towarzyszy im jeszcze kot Behemot... Towarzystwo pierwsza klasa i tworzy mieszankę wybuchową. Z taką ekipą można iść rozrabiać. Może poza kotem, bo ten tylko majestatycznie i dumnie się przechadza po okolicy.

Czytałam, śmiałam się i płakałam ze śmiechu. Idealnie wyważone poczucie humoru, szaleni bohaterowie i historia, która może wprawić w dobry nastrój nawet najbardziej zdołowane osoby...

Jaki to gatunek literacki? Napewno jest to fantasy. Znalazłam tu także elementy komedii w tym romantycznej i czarnej. Mamy tu również odrobinę romansu, ponieważ w towarzystwie Wiktorii kręci się pewien bardzo przystojny diabeł. A nasza bohaterka zamiast rzucić mu się na szyję i przeżyć przygodę życia, wzdycha do Piotrka, kolegi, który od dawna bardzo się jej podoba. Jest też trochę sensacji, dużo przygody i odrobinka horroru. Niby Piekło jest fajnym miejscem, ale niektóre diabły potrafią dać do wiwatu.

„Ja DIABLICA" Katarzyna Berenika Miszczuk

To co, przekonałam Was do przeczytania książki?

Dla mnie 💣, a nawet i 💣💣💣. Gorąco polecam i do zobaczenia w Piekle 🔥🔥🔥.



Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Mięta, za co bardzo dziękuję!

wtorek, 29 kwietnia 2025

„Outsider” Monika Magoska-Suchar

„Outsider” Monika Magoska-Suchar

23/2025

Współpraca reklamowa z wydawnictwem Papierowe Serca 

„Outsider” Monika Magoska-Suchar

Znacie książki Moniki Magoski-Suchar? Moim najnowszym nabytkiem jest „Outsider”, której fabuła przenosi nas do Grecji. To właśnie tam mieszkali rodzice naszej bohaterki Nili. Mieszkali, ponieważ już nie żyją, a Nila po odkryciu zdrady męża, wraca w rodzinne strony, by odpocząć i poukładać myśli... Czy książka jest warta przeczytania? Zostańcie ze mną koniecznie, to się tego dowiecie...


„Outsider” Monika Magoska-Suchar

Historia ta jest niepowtarzalna, ponieważ Nila na wyspie Pserimos spotyka nie tylko przyjaciółkę z dawnych lat. Nie tylko odkrywa, że jej rodzinną wioskę napotkał na swojej drodze kataklizm. To również miejsce, gdzie być może Nila odnajdzie coś, co pomoże jej wspiąć się po szczeblach kariery. Niestety w obecnej sytuacji jest to dla niej niemożliwe, wic musi się bardzo postać i odnaleźć to, czego szuka. Ale na tej wyspie znajdzie również coś, co byś może zatrzyma ją na dłużej. O ile nic po drodze się złego nie wydarzy... 

Niestety jak to zwykle bywa w książkach Moniki Magoski-Suchar, licho nie śpi i wychodzi z ukrycia w najmniej spodziewanym momencie. A potem jest już tylko gorzej...

„Outsider” Monika Magoska-Suchar

„Outsider” Monika Magoska-Suchar


Standardowo w tej książce podobało mi się wszystko. Nie pamiętam kiedy ostatnim razem mi się coś nie podobało w książce Moniki, więc i Was nie może to dziwić 😜. Jest to lektura poruszająca trudne tematy, historia o przyjaźni, zdradzie, bólu i cierpieniu ale również o miłości, która pojawiła się na horyzoncie ( albo lepiej na północy 😉) w najmniej spodziewanym momencie i połączyła dwie zranione dusze. Podoba mi się również ukazanie dwóch różnych światów naszych bohaterów. Nila jest biologiem morskim, natomiast tajemniczy Amerykanin, o którym wszyscy na wyspie mówią, robi meble. Ale nie byle jakie meble. Piękne, ręczne robione, rzeźbione meble z zaskakującymi dodatkami. Czy mężczyzna tak zdolny, może być zły?

Monia kolejny raz dała mi książkę, którą zanim zaczęłam czytać, to już musiałam odłożyć na półkę do biblioteczki. To straszne, że jej historie są tak wciągające, ponieważ kończą się zbyt szybko. Brakuje mi w jej dorobku konkretnego tomiszcza, jakim swego czasu była jej fantastyczna powieść. Chciałabym móc poczytać trochę dłużej niż jeden czy dwa wieczory, bo tyle zajmuje mi zabawa z jej książkami. Następnym razem poproszę co najmniej 500 stron. A jak będzie więcej, to też się nie obrażę 😜...

„Outsider” Monika Magoska-Suchar

 

niedziela, 16 marca 2025

„ON” Elle Kennedy, Sabrina Bowen

„ON” Elle Kennedy, Sabrina Bowen

15/2025 

„ON” Elle Kennedy, Sabrina Bowen

Czy niedziela jest dobrym dniem na zrecenzowanie książki „ON"??? Myślę, że dzień tygodnia nie ma znaczenia, a piszę o niej dziś, bo w końcu mam chwilę spokoju...😜 Otóż „ON" to zaskakująca historia dwóch przyjaciół, których połączyło coś więcej, niż pasja do sportu...


„ON” Elle Kennedy, Sabrina Bowen

„ON” Elle Kennedy, Sabrina Bowen

Zaciekawiłam Was? Szczerze mówiąc to nawet nie wiedziałam o czym będzie ta historia. Interesowało mnie tylko nazwisko współautorki książki, czyli Elle Kennedy. Dziewczyna pisze rewelacyjne teksty i uwielbiam jej książki, więc to było oczywiste, że i ta będzie moja. Czy byłam zdziwiona, gdy odkryłam, że nie będzie to standardowe love story? Trochę tak, ponieważ nie wiedziałam, że autorka pisze też takie książki, ale z drugiej strony dawno nie czytałam książek #lgbt, więc z chęcią zabrałam się za lekturę. Czy tym razem było warto?

Do tej pory najgorętszym romansem MM, jaki czytałam był cykl książek „Pokusa” autorstwa Elli Frank. Niestety po trzech tomach wydawca zrezygnował z wydania reszty i potem już nie trafiłam na nic podobnego, a było mi bardzo szkoda przerywać historię Logana i Tate'a. Trzeba było zatem znaleźć inną, podobną historię i udało się. Co prawda fabuła jest inna i wiek bohaterów się nie zgadza, ale i tak jest super. Ojej, ale to jest gorąca książka! Oczywiście wiedziałam, że Elle nie pisze książek na pół gwizdka i zawsze są one gorące, ale tu przeszła samą siebie. To też jest inny rodzaj relacji, choć miłość zawsze jest miłością.

Myślę, że nie jedna osoba ustawiłaby przed domem stos i na oczach wszystkich sąsiadów dokonała komisyjnego spalenia owej lektury, bo jakże tak, że mężczyzna z mężczyzną? A co myślę o tym ja? Mam w nosie co myślą inni. Mi się ta książka podobała i chcę więcej Elle i Sabriny w takim wydaniu.



„ON" jak przystało na dobry romans MM, ma wszystko czego takiej książce potrzeba. Jest dwóch przystojnych bohaterów. Jest przyjaźń, potem zauroczenie i na końcu miłość. Jeden z nich jest zdeklarowanym gejem. A drugi? Nigdy nie przypuszczał, że połączy go COŚ z jego najlepszym przyjacielem...

Książka nie jest wolna od bardzo śmiałych scen seksualnych, więc trzeba wziąć to pod uwagę, jeśli nie lubi się relacji osób tej samej płci.

A jaki jest finał tej historii? W sumie to nie można mówić o finale, ponieważ portal Lubimy czytać podpowiedział mi, że autorki wydały jeszcze tom drugi. Czy sprzedaż pozwoli na to, by i u nas ta kontynuacja się ukazała? Mam taką nadzieję.

#współpracareklamowa #wspolpracarecenzencka #on #zyskispolka #ellekennedy #sabrinabowen #romans #romanslgbt #literaturaerotyczna #ksiazka #lgbt


 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawcy. 

środa, 12 marca 2025

„Płomień" Agnieszka Kowalska-Bojar - PATRONAT MEDIALNY

„Płomień" Agnieszka Kowalska-Bojar - PATRONAT MEDIALNY

14/2025

„Płomień" Agnieszka Kowalska-Bojar

Czy jest tu ktoś, kto lubi niegrzeczne nowele od wydawnictwa motyleWnosie ??? To krótkie teksty, które śmiało możecie przeczytać w pociągu lub w kolejce w przychodni. U nas kolejki są takie długie, że mogłabym i dwie nowelki za jednym razem przeczytać 😜. Ale najlepiej czyta mi się te historie przed pójściem spać. Czemu? Ostatnio jestem tak zmęczona, że czytając książkę usypiam. A nowele są odpowiedniej długości, by przeczytać je od początku do końca.

Tym razem wyruszyłam w podróż do innego świata, może innego wymiaru. Na pewno gdzieś daleko i do miejsca, które stało się dla jednych domem, dla innych więzieniem, z którego nie ma ucieczki. Na początku była to baza badawcza na innej planecie, ale gdy wojna pochłonęła domy i ludzi oraz zniszczyła ich planetę, na której mieszkali, ocaleni musieli się przyzwyczaić do myśli, że już nigdy nie wrócą do domu. Potem zaczęło się planowanie. Dotyczyło wszystkiego, co mogłoby pozwolić ludziom przetrwać. Planowano kto kim będzie, za co będzie odpowiedzialny ale również i to, z kim weźmie ślub i będzie mieć dziecko. Aydryn też miała zaplanowaną przyszłość. Oprócz tego, że była lekarzem i pomagała innym, to zaplanowano również, że będzie matką kolejnego członka osady. Nie ważne, że nie mogła patrzeć na mężczyznę starszego od jej rodziców, który miał być dawcą nasienia. Czy taka kobieta może być szczęśliwa? Uważam, że nke. Zatem nie zdziwiło mnie to, że jej zamrożone serce zabiło mocniej do obcego mężczyzny, który pojawił się znikąd i mieszkał poza obszarem ich wioski. To nie było ich pierwsze spotkanie. Ale gdy była już medykiem udzieliła mu lekarskiej pomocy, a potem nie mogła przestać o nim myśleć. A on dla odmiany myślał tylko o tym, by naprawić statek i odlecieć...

Choć niegrzeczne nowele nie są jakoś niesamowicie niegrzeczne, jak mogłoby się wydawać, to i tak je lubię. Chociaż nie ukrywam, że Aga mogłoby jeszcze trochę pociągnąć tą opowieść, to wydaje mi się, że ona zrobiła to celowo. Robi to po to, by rozbudzić naszą wyobraźnię i byśmy dalej w swojej głowie kontynuowali podróż z bohaterami i pisali ich historię tak długo, jak się nam podoba. Po skończeniu „Płomienia" długo zastanawiałam się jak skończy się to, co połączyło Aydryn i Etana. Czy odważą się na to, by ich historia miała szczęśliwe zakończenie?

Czy dziewczyna mogła pozwolić sobie na odstępstwo od normy i związać się z przybyszem? A może powinna brnąć dalej w to, co zaplanowali dla niej w osadzie. Aby przetrwać, trzeba iść na pewne ustępstwa. Ale przeraża mnie to, że dziewczyna musiałaby poślubić starego mężczyznę, by mieć z nim dziecko. Wcale nie dziwi mnie to, że wyciągnęła rękę w nieznanym kierunku i chciała zasmakować przygodny. Serce nie sługa i nie zawsze musi nas słychać. I w tym przypadku właśnie nie posłuchało...


Lubię niegrzeczne nowele i z przyjemnością mogę Wam każdą z przeczytanych polecić.




Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję wydawcy.

sobota, 8 marca 2025

"Do mojego biura, ale już" Monika Magoska-Suchar

"Do mojego biura, ale już" Monika Magoska-Suchar

12/2025

"Do mojego biura, ale już" Monika Magoska-Suchar

Już niedługo, bo w kwietniu, premierę będzie miała najnowsza książka Moniki Magoski-Suchar, ale zanim jej recenzja pojawi się na moim blogu, to chciałbym napisać kilka słów o romansie biurowym, który już jakiś czas temu miał swoją premierę. Mam tu na myśli oczywiście „Do mojego biura, ale już", która to książka miała premierę 29 stycznia 2025 roku.



"Do mojego biura, ale już" Monika Magoska-Suchar

„Do mojego biura, ale już" to gratka dla fanek gatunku literackiego, jakim jest romans biurowy, ale również fanek naszej niezwyciężonej Moni. Od razu wiedziałam, że ta książka będzie mi się podobała. Główną bohaterką jest Aria a główną rolę męską otrzymał Geoffrey McMillan - szef wszystkich szefów, a na pewno szef naszej recepcjonistki, która za wszelką cenę chce utrzymać posadę w jego firmie. Nie w smak jej romanse, które mogą doprowadzić do zwolnienia. Ale pech chce, że tych dwoje idzie na randkę. Czy wyjdzie im to na dobre? Arii na pewno nie, więc robi wszystko, by mężczyznę do siebie zniechęcić. A im bardziej to robi, tym większe wrażenie czyni zarówno na nim, jak i opinii publicznej...

"Do mojego biura, ale już" Monika Magoska-Suchar

"Do mojego biura, ale już" Monika Magoska-Suchar

Ta książka jest tak dobra jak mleczne croissanty z Biedronki. I te z kremem czekoladowo-orzechowym również. Dobra, dorzucę jeszcze do tego te pistacjowe, dobrą kawę i mogę książkę przeczytać jeszcze raz, a nawet i dwa razy.

Jeśli liczycie na głupią recepcjonistkę i władczego szefa-buca, to muszę Was rozczarować. Ani jedno, ani drugie głupie nie jest, a tym bardziej bucowate. Za to uważam, że dobrali się idealnie. Szkoda tylko, że inni tak nie myśleli i postanowili zniszczyć to, co tych dwoje połączyło.

Co mogę napisać więcej? Monia nigdy mnie nie zawiodła a jej książki są mniej kaloryczne niż wyżej wspomniane rogaliki, więc nie trzeba ich sobie dozować. Za to od razu można rzucić się w wir przyjemności...

"Do mojego biura, ale już" Monika Magoska-Suchar

#KupilamSobieSama #romans #romansbiurowy #DoMojegoBiuraAleJuz #MonikaMagoskaSuchar #PapieroweSerca #recenzja #ksiazka