

Zielone Laboratorium - mówi Wam coś ta nazwa? Obserwuję tą markę od dawna na Instagramie i już od jakiegoś czasu miałam ochotę coś od nich wypróbować. A, że moje włosy dalej są w kiepskiej kondycji, o czym Wam ostatnio pisałam, to wybór padł właśnie na kosmetyki do pielęgnacji włosów.
Sklep Topestetic już znacie z moich wpisów i to właśnie na niego padł wybór, gdy zamawiałam swoje pierwsze kosmetyki od Zielonego Laboratorium. Lubię to miejsce w sieci za duży wybór produktów i bezpieczne zakupy. Paczki przychodzą do mnie bardzo szybko. I za każdym razem w moje przesyłce z tego sklepu są prezenty i próbki. Tak, na Topestetic zawsze można liczyć.
W ostatnim zamówieniu przyszły do mnie 3 kosmetyki, które pokazywałam Wam na story na instagramie. Dwa z nich są marki Zielone Laboratorium i są to szampon detoksykujący i serum do włosów zwiększające ich objętość.
Zanim opiszę Wam moje wrażenia z testów, chciałabym przypomnieć charakterystykę moich włosów. Z powodu dużych problemów z wypadaniem włosów i tym, że okropnie się plątały, ścięłam je do końca szyi i zrobiłam sobie prostą grzywkę. Dobrze czuję się w takiej długości i nie zamierzam ich na razie zapuszczać. Moje włosy są cienkie, matowe, i wysuszone farbowaniem. A co gorsza szybko przetłuszczają mi się przy nasadzie.
Szampon detoksykujący proteiny owsa i zielona herbata. Szampon zamknięty jest w przezroczystej buteleczce o pojemności 250 ml. Pierwsze co wyróżnia się w produkcie, to zapach. Cudowny, mocny, aromatyczny, nie jednolity. Pachnie jak pastylki na gardło. Dla mnie to połączenie mentolu i rozmarynu i trochę przebija przez tę mieszankę woń cytryny. Wychodzi na to, że mój nos jest szalony, ponieważ głównymi składnikami szamponu są :
- Proteiny owsa, które mają za zadanie chronić włosy przed uszkodzeniami.
- Olejek rozmarynowy, który działa przeciwłupieżowo, antybakteryjnie, przeciwgrzybicznie i hamuje proces przetłuszczania się włosów.
- Olejek lawendowy - hamuje wypadnie włosów.
- Ekstrakt z zielonej herbaty - przeciwdziała łupieżowi i reguluje proces przetłuszczania włosów i skóry głowy.

Jak na naturalny szampon do włosów przystało, szampon słabo się pieni. Trzeba się tego spodziewać, gdy sięgamy po kosmetyki naturalne. Natomiast nie miałam większych problemów z umyciem włosów. Łatwo się go za to wypłukuje. Jednak włosy są po nim mocno porowate i sztywne, ale jak wyschną, to stają się miękkie i nawet przyjemne w dotyku. Podoba mi się za to, jak szampon działa na skórę głowy. W połączeniu z serum działają na nią kojąco. Często miewam problemy z łupieżem i tym, że skora głowy mi się przetłuszcza szybko i swędzi. Choć włosy niestety przetłuszczają mi się tak samo jak wcześniej, to nic mnie w końcu nie swędzi.
Serum zwiększające objętość włosów to 150 ml produktu zamknięte w buteleczce z pompką. Serum ma bardzo rzadką konsystencję, szybko się wchłania i nie obciąża włosów. Uwielbiam jego zapach - mentol i rozmaryn - tym razem mój nos się nie pomylił.
Serum w swoim składzie zawiera :
- Olejek lawendowy - regeneruje skórę i działa relaksująco.
- Olejek miętowy - działanie antybakteryjne.
- Olejek rozmarynowy - ma działanie przeciwgrzybiczne, antybakteryjne i zapobiega przetłuszczaniu się włosów.
- Kwas fitowy- zapobiega płowieniu włosów.
- Ekstrakt z lnu - ma działanie zmiękczające, ochronne i osłonowe.
- PhytoCellTec Malus domestica – otrzymywane z jabłek roślinne, aktywne komórki macierzyste, których zadaniem jest spowolnienie starzenia włosów, poprawę ich gęstości, przedłużenie cyklu życia mieszka włosowego oraz ochrona przed promieniowanie UV.*
- Baicapil TM - stymuluje wzrost włosów, zwiększa ich gęstość i zapobiega wypadaniu. Włosy wyglądają młodziej i zdrowiej*
*Informacje ze strony producenta.

Kosmetyk nakładamy na skórę głowy. Ja to robię przy każdym myciu już po osuszeniu włosów ręcznikiem.
Jeśli chodzi o zwiększanie objętości, to produkt robi dobrą robotę. Włosy ładnie "odbijają " się od nasady i wydaje się ich więcej.

Jeśli miałabym ocenić działanie tych produktów, to jestem zadowolona, ale mogę przyczepić się trochę do tego, że włosy po użyciu szamponu są trochę szorstkie w dotyku. Choć gdy wyschną jest już lepiej. Ale nic straconego, bowiem przy każdym myciu lubię używać również maski lub odżywki, dlatego w sklepie Topestetic zamówiłam sobie również kosmetyk odżywiający włosy. Jest to maska Phyto, jednak o niej będziecie mogli przeczytać w kolejnym wpisie.

Ale już mogę Wam zdradzić, że połączenie kosmetyków Zielone Laboratorium z tajemniczą maską Phyto sprawiło, że pod kątem całości mogę mówić o bardzo udanym połączeniu.
Znacie markę Zielone Laboratorium i sklep Topestetic? Lubicie kosmetyki naturalne do pielęgnacji włosów?