Opis ze strony producenta:
Maseczka do cery tłustej i mieszanej zawiera dodatkowo zieloną glinkę która posiada silne właściwości ściągające, dezynfekujące i gojące. Skutecznie wchłania szkodliwe bakterie i toksyny z powierzchni skóry, oczyszcza i zamyka pory, zmniejsza wydzielanie sebum, wzmacnia i rozświetla skórę. Bogata w makro i mikroelementy, działa regenerująco i odżywczo na skórę, dostarczając jej całe bogactwo pierwiastków.
Od tej maseczki zaczęła się moja przygoda z serią Carbo Detox. Trafiłam na nią przez przypadek, gdzieś o niej przeczytałam, sama nie pamiętam. Ale pamiętam na pewno, że na salony kosmetyczne zaczęła wchodzić moda na kosmetyki z węglem. To właśnie Bielenda zaczęła promować wówczas swoją węglową serię. A, że ja nowości uwielbiam i możliwość nałożenia sobie na twarz czegoś w kolorze czarnym potraktowałam jako wyzwanie, postanowiłam tą maseczkę zakupić. Łatwo nie było, ale się udało i zaczęłam testowanie. Maski w opakowaniu jest bardzo dużo jak na jedną twarz, ale zostawić jej przecież nie zostawię. Więc nałożyłam całą. Wbrew pozorom nie jest ona taka czarna, czarna jak oczekiwałam. Jest za to ciemno szara. Dobrze się ją nakłada, nie spływa, trochę brudzi ręce, ale szybko się z nich domywa. A pachnie przepięknie. Jak arbuzowa guma do żucia. Ten kto wpadł na to by taki zapach jej nadać, zasługuje na medal, bo jest obłędny i umila czas chodzenia z maseczką na twarzy. Jak produkt zaschnie, to zaczyna się kruszyć i maska nieprzyjemnie ciągnie i jest to sygnał, że należy ją zmywać. Ja używam do tego płatków kosmetycznych nasączonych wodą i ten sposób bardzo polecam. Po użyciu maski skóra ma wyraźnie lepszy kolor. Jest jakby rozjaśniona. Ale szybko też wysycha, dlatego trzeba nałożyć krem.
Czy jestem zadowolona? Myślę, że tak. Jak na maseczkę, która kosztuje mniej jak 3 zł to dobrze radzi sobie z problemami skórnymi, łagodzi podrażnienia i oczyszcza naskórek. Nie koniecznie jestem przekonana do opakowania typu saszetka, bo zawsze mi się kiepsko je otwiera, ale nie ma co narzekać. Jest dobrze. Polecam:):):)
Cena: 1,99 do 2,49 zależy od sklepu.
Stacjonarnie można dostać w Hebe, Super Pharm i niektórych Rossmanach.
Co myślicie o tej maseczce? sprawdziła się u Was?
raz kupiłam i nawet spoko było :d
OdpowiedzUsuńU mnie się sprawdza. I ta czerń na twarzy...l.
OdpowiedzUsuń