Skandal. I to przez duże S. Skandalem jest to, że dopiero, gdy otrzymałam paczkę po brzegi wypełnioną letnimi nowościami od Drogerii Natura, to poznałam markę Sensique. Mogę Wam śmiało powiedzieć, że uwielbiam ich kosmetyki. Praktycznie wszystkie, które dostałam spełniły moje oczekiwania. W tym poście chciałabym Wam opisać ostatnie produkty od Sensuque, jakie znalazłam w przesyłce, a są to Nabłyszczające pomadki do ust Volume&Shine. Pomadki te są bardzo podobne do tych satynowych, które Wam już recenzowałam.
Opakowanie pomadek jest śliczne. Klasyczna pomadka zamknięta jest w srebrne plastikowe opakowanie, natomiast zatyczka jest w kolorze wiśniowym - półprzezroczystym. Mimo tego, że opakowanie jest plastikowe, to uważam, że wygląda bardzo elegancko. Pomadki zabezpieczone są od nowości naklejką i jest ona na tyle mocna, że musiałam użyć noża, by ją przeciąć. Tak jak w przypadku satynowych pomadek wspomniałam i tu również to podkreślę, nie należy się bardzo sugerować wzornikiem, bo kolory z niego bardzo odbiegają od tego, jak pomadka wygląda na żywo. Dlatego mam nadzieję, że w sklepie można skorzystać z testera.
Pomadki nabłyszczające, jak sama nazwa wskazuje, muszą błyszczeć. I błyszczą, ale mienią się także pięknie, ponieważ każda z nich zawiera w swoim składzie mieniące drobinki. Nie są to klasyczne pomadki nabłyszczające, a ich bardziej ugrzecznione siostry. Oprócz tego błysku warto również wspomnieć, że pomadki nie są mocno kryjące. Ich krycie jest półśrednie i wymagają kilku pociągnięć po wargach, by to półkrycie osiągnąć. Można oczywiście nałożyć ich mniej, wtedy efekt jest bardziej subtelny. Pomadki oprócz walorów estetycznych, świetnie pielęgnują usta. Choć należą one do letnich nowości Drogerii Natura, to uważam, że świetnie sprawdzą się również jesienną porą, gdzie sezon na, "usta w potrzebie " dopiero się zaczyna. Warto wspomnieć również o ich zapachu. Pachną melonem. Jedynie kolor 318, czyli Pink Fever nie ma zapachu. Wszystkie pozostałe pachną tak samo. Pomadki nabłyszczające zawierają również w swoim składzie nowoczesny składnik MAXI-LIP® zwiększającej objętość ust, jednak ja podczas stosowania ich tego nie doświadczyłam.
W ofercie marki jest 10 odcieni tych pomadek.
Ja testowałam 7 i były to następujące kolory :
303 Charnelle
304 Vibre
305 Natural Pout
311 More to love
312 Doin Good
314 Shine Pink
318 Pink Fever
Na uwagę zasługuje również to, że pomadki są bardzo proste w użyciu i nawet osoba, która ma dość wąskie usta, czy do tej pory miała kłopot z poprawną aplikacją takich produktów, poradzi sobie z nimi świetnie. Jeśli chodzi o trwałość. To szału nie ma. Ścierają/zjadają się równomiernie, ale na sam koniec pozostają mimo tego na ustach delikatne mieniące się drobinki.
Muszę Wam powiedzieć, że polubiłam te pomadki. Mimo tego, że nie są trwałe, to z przyjemnością ich używam, bo świetnie pielęgnują usta i mają bardzo ładne naturalne kolory, w których ostatnio się rozkochałam na nowo.
Cena regularna 12.99
Znacie te pomadki?
Bardzo ciekawi mnie to wykończenie.
OdpowiedzUsuńMnie tez bardzo ciekawiło, zanim przetestowałam.
UsuńCudowne kolory, zdecydowanie wybrałabym jaśniejsze odcienie :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię wszystkie. Oczywiście zależy to od okazji :)
Usuńkolory mają bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńMi tez się podobają:)
UsuńPomadki są na prawdę godne uwagi, cena przystępna a kolory są przepiękne:)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć. Trafiłaś w punkt:)
UsuńSuper kolorki, jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci się podobają.
UsuńUwielbiam :D
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja:)
UsuńJakie ładne kolory. Chętnie przygarnelabym wszystkie.
OdpowiedzUsuńKolorki fajne, to fakt.
Usuń