Pamiętacie Mię Słowik i jej historię o tym, jak została peruwiańską żoną? Ta książka to połączenie trochę komedii, książki podróżniczo - obyczajowej i historii miłosnej. Tym razem zamiast do gorącej Ameryki Południowej, trafiamy z bohaterką książki do Warszawy. Jak ułożyło się jej życie? Czy Arti się zmienił? Pewnie już domyślacie się po tytule, że nie. Zapraszam Was na recenzję książki "Peruwiańska żona została zdradzona".
Jak zdradzają Latynosi? Po sześciu latach związku Mii wreszcie udało zakochać się w mężu, dwadzieścia lat od niej starszym peruwiańskim ulicznym artyście, z którym do tej pory, jak sądziła była jedynie z poczucia obowiązku i miłości do dziecka. Jak to zwykle w życiu Mii, i tym razem los nie oszczędził jej ironii, a nowo odkryte uczucie wcale nie uczyniło kwestii jej związku łatwiejszym ani szczęśliwszym. Budzi się ono bowiem w momencie ohydnej zdrady partnera z dziewiętnastoletnią modelką. Niestety po pierwszym szoku i załamaniu wychodzi na jaw, że niewierność partnera to nie tylko incydentalny przypadek czy pojedynczy romans. Chorobliwie zazdrosny mąż, który do tej pory próbował trzymać ją pod kluczem, okazuje się uzależnionym od przygód na boku kobieciarzem i bezgranicznym kłamcą. Czy tym razem ich międzykulturowy międzypokoleniowy związek po przejściach ma przyszłość? Jak na ironię największą powiernicą trosk Mii paradoksalnie jest jej przyjaciółka, która notorycznie sypia z cudzymi mężami.
Peruwiańska żona została zdradzona to druga po podróżniczo-obyczajowej Jak zostałam peruwiańską żoną książka z humorystycznej serii o peruwiańskiej żonie Mii Słowik. Tym razem akcja całkowicie toczy się na terenie Polski, choć przedstawia wiele międzykulturowych aspektów, dotyczących zwłaszcza spraw damsko-męskich. Mętlik sprzecznych emocji zdradzonej kobiety opisany w wyjątkowo zabawny sposób.
Mia i jej mąż Arti mają się świetnie, ich miłość kwitnie, a pieniądze z nieba lecą... Myślę, że nasza bohaterka bardzo by chciała, by tak właśnie było. Ale nie jest, co dla mnie było do przewidzenia. Bo jak zmienić malarza artystę, wolnego ducha, który ma na koncie ponad 50 wiosen i całe życie robił to, co chciał? Ciężką pracą jest nieskalany, bo ciągle coś tam, nie zna języka, bo jak twierdzi, nikt nie umie go nauczyć polskiego, ani angielskiego, codziennie wychodzi do pracy, ale żadnych pieniędzy nie przynosi, o wszystko ma pretensje, nawet seksu mu się nie chce, bo jest wykończony. O zgrozo. Ale kochanki mu się zachciało i nie widzi w tym problemu. Choć dowody czarno na białym wskazują na romans Artiego, to facet nie przyznaje się do niego, ciągle coś wymyśla, mija się w zeznaniach, a do tego powiadomił swoją małżonkę, że jeśli na jego drodze pojawia się bogata Polka i będzie go chciała takiego, jakim jest, będzie go utrzymywała i wspierała, to on odchodzi. Przecież to takie oczywiste i nie rozumie, czemu jego żonę to dziwi....
Jaja jak berety razy trzy. Muszę Wam powiedzieć, że książkę czyta się zupełnie inaczej niż pierwszą część i słyszałam, że nie wymagana jest znajomość pierwszej, by czytać drugą i się nie pogubić. Nie zgadzam się z tym zupełnie. Książkę należy przeczytać jako drugą w kolejności. Inaczej nie będzie Was tak ciekawić, jak ciekawiła mnie, ponieważ znam początek tej historii. Druga sprawa, to moje zaskoczenie odnośnie wyglądu książki. Pierwsza część ma skrzydełka, wydana jest na białym papierze, ma zdjęcia wydrukowane na papierze fotograficznym, a przede wszystkim jest rodzajem przewodnika, połączonego z historią życia autorki i głównej bohaterki książki. W przypadku tej książki mamy szary papier, okładkę w innym stylu, choć ta kukła jest idealnie przedstawiona i ma znaczenie symboliczne, ale o tym dowiecie się z książki. Nie zdradzę jednak co symbolizuje.
Ta książka opowiada przede wszystkim o miłości ( choć to takie dziwne słowo w przypadku Mi i Artiego) wielokulturowej. I tym, że biała kobieta z cywilizowanego kraju umie odnaleźć się w trudnych warunkach, jakie panują w podróży po Ameryce Południowej. Ale mężczyzna, który mieszkał tam całe życie, prowadził dość frywolny i luźny styl życia, zderza się nagle z Polską rzeczywistością i wierzcie mi, że to zderzenie jest bardzo bolesne. Najgorsze jest to, że Arti nie chce się zmienić. Knuje, oszukuje i wydaje mu się, że wszyscy do około nie widzą tego. A co najgorsze, żyje w przeświadczeniu, że każdy jego występek ujdzie mu na sucho.
Nie rozumiem takich kobiet jak Mia i nigdy nie zrozumiem. Denerwuje mnie to, że pozwala sobie na takie traktowanie. Ten chłop to nierób i jawnie ją wykorzystuje. To nie tak, że ma dwie lewe ręce, nie umie nauczyć się języka, czy normalnie pracować. Jemu się nie chce. Bo po co się starać, kiedy można żyć swoim życiem, bawić się swoją pasją, a żona da jeść, zajmie się dzieckiem, na głowę nie pada i biedy się nie klepie.
Książka napisana jest z ogromną dawką humoru, ale i czasami nóż się w kieszeni otwiera. Wiele razy miałam ochotę walnąć Mię w głowę, by oprzytomniała, a Artiego wywalić na zbity pysk. Jak widać na załączonym obrazku, miłość bywa ślepa, a w tym przypadku ślepota jest nieuleczalna. Chociaż cały czas mam wątpliwości, czy miłość, to nie za duże słowo, na to co połączyło tych dwoje.
Jeśli jesteście ciekawi, czy Mia oprzytomniała, a Arti się ogarnął, to koniecznie przeczytajcie drugą część " Peruwiańskiej żony". Gwarantuję Wam, że nie będziecie się nudzić. Ale dramatów tam również nie zabraknie i musicie się z tym liczyć. Ale z drugiej strony, czy ktoś z Was widział związek idealny?
Macie w planach przygody tej zakręconej dwójki?
Czasami tak twierdzą, że nie trzeba znać poprzednich tomów, ale widzę, że w tym przypadku jest to wymagane.
OdpowiedzUsuńKsiążkę widziałam już w zapowiedziach, ale przyznam, że tym razem mnie nie skusiła. Okropnie też nie podoba mi się okładka. Być może to płytkie, ale ma dla mnie spore znaczenie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie sięgałam po książki tego typu. Tej nie miałam okazji poznać, autorkę kojarzę z Twojego wpisu chyba.
OdpowiedzUsuńWidziałam gdzieś zapowiedź pierwszej części, a tu już druga. Jestem ciekawa ich obydwu, bo jednak Peru to dla mnie dość egzotyczny, daleki świat, a książki w takich klimatach lubię.
OdpowiedzUsuńsłyszałam o tej książce, ale nie miałam okazji czytać. Z tego co widzę nie jest to jednak książka dla mnie, drażnią mnie takie bohaterki.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zupełnie nie rozumiem bierności dręczonych przez mężczyzn kobiet, to znaczy znam uwarunkowania psychologiczne, ale i tak się dziwię.
OdpowiedzUsuńO nie po twojej recenzji mogę śmiało stwierdzić, że nie jest to książka w której ja bym się odnalazła. Takie podejście kobiet mnie tak denerwuje.
OdpowiedzUsuń