"W imię zemsty" to trzeci tom cyklu Demony z Los Angeles autorstwa Kingi Litkowiec. Pierwsze dwie książki opowiadające losy Jessici oraz Liama mi się podobały. Tym razem na mafijne salony wkracza Joaquin Ferrero, który pojawił się w "Nowym układzie" i trochę namieszał... Czy teraz namiesza bardziej?
Gdy przychodzi czas zemsty, nikt nie może czuć się bezpieczny.
Joaquin Ferro po latach chce odebrać życie temu, kto sprawił, że stał się Katem z Los Angeles. Jest w stanie zrobić wszystko, by zakończyć to, nad czym tak długo pracuje. Potrzebuje kogoś, kto pomoże mu w realizacji jego planu.
Elena van Celluci jest jego tajną bronią i szansą na lepszą przyszłość.
Dziewczyna latami więziona przez własnego ojca wydostaje się z piekła. W życiu jednak nie ma nic za darmo. Elena przekonuje się o tym bardzo szybko – w momencie, w którym Joaquin informuje ją, czego chce w zamian.
Pragnienie zemsty i smak pożądania tworzą zabójczą mieszankę, która gotowa jest wybuchnąć w każdej chwili.
Dwójka na pozór zupełnie różnych ludzi odkrywa, że łączy ich nie tylko wspólny wróg.
Do czego będą zdolni, by zwyciężyć?
"Nie mój dług" i "Nowy układ" były ciekawe. Lubię styl pisania Kingi i do tej pory przeczytałam wszystkie jej książki i wszystkie mam w swojej kolekcji. Nie mogło więc zabraknąć kontynuacji dwóch pierwszych książek z cyklu Demony z Los Angeles. Tym razem to Joaquin Ferrero gra pierwsze skrzypce, ale nie zabrakło oczywiście Jess i Liama, którzy często się w tej książce pojawiają. Oczywiście tak jak wcześniej, mamy tu narrację pierwszoosobową, a rozdziały oznaczone są imionami bohaterów, którzy nam je opowiadają. Podoba mi się to i zdecydowanie wolę w książkach tego typu narratora w trzeciej osobie. Łatwiej jest się mi wczuć w emocje bohaterów. Do tej części, jak już wiecie z opisu, dołączyła Elena, córka głowy meksykańskiego kartelu. Niezbyt kochana córka, która stworzy z Joaquinem duet, który nie ma sobie równych. Połączy ich wola walki, pragnienie zemsty i gorąca namiętność. Czy uda im się osiągnąć cel, który sobie założyli?
Było gorąco, namiętnie, niebezpiecznie i momentami smutno. Smutno, ponieważ trafił swój na swego, ale Joaquin nie chciał przyznać się do tego, że zależy mu na Elenie. Żal mi było kobiety, ponieważ rozumiem jej ból. Na szczęście facetom trzeba niektóre rzeczy dosadnie wytłumaczyć, by przejrzeli na oczy.
Czytało się przyjemnie, szybko i ta część, tak jak poprzednie przypadła mi do gustu. Kinga powinna napisać jeszcze czwartą, a jej bohaterką koniecznie musi być Scarlett. To jest postać, której musi być poświęcona książka.
Czytaliście już Demony z Los Angeles?
Za możliwość przeczytania książki oraz jej zrecenzowania dziękuję wydawnictwu WasPos.
Zaciekawiłaś mnie. Będę szukała tej książki
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Kingi Litkowiec, ale akurat tej serii jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńsuper, że książka przypadła Ci do gustu i liczysz na kontynuacje cyklu, może i ja sięna nią skuszę
OdpowiedzUsuńMam tę książkę u siebie, kupiłam kilka tygodni temu podczas zakupów online. W związku z tym, że nie muszę jej recenzować, czeka grzecznie w kolejce.
OdpowiedzUsuńJa miałam okazję przeczytać jedną książkę autorki i bardzo mi się podoba, jednak mocno wulgarny język nieco mi przeszkadzał. Na tą serię mam ochotę.
OdpowiedzUsuńTo kolejna autorka, której nie miałam okazji jeszcze poznać. Ale może sie po świętach uda :)
OdpowiedzUsuńNie miałam przyjemności z twórczością tej autorki, ale siostra chyba będzie ją niebawem czytać.
OdpowiedzUsuńNo niestety czasem mężczynie trzeba wyłożyć kawę na ławę lub nimi potrzosnąć, bo upór może zniszczyć wszystko.
OdpowiedzUsuńTrzecia cześć dla mnie taka średnia, pierwsza była hitem, a potem kolejne to już takie sobie :/
OdpowiedzUsuń