Beata Majewska jest jedną z moich ulubionych polskich autorek literatury kobiecej i od samego początku mam przyjemność współpracować jako Patronat Medialny czy recenzent z jej wydawnictwem Miraż. Tym razem mam dla Was recenzję książki "Kryształowe serca".
Studia i praca w fotomodelingu zajmują Fabianie całe dnie, lecz zawsze znajduje czas dla ukochanego Tymona. Szkoda tylko, że jej chłopak jest nałogowym hazardzistą. Przegrywa coraz więcej pieniędzy, kłamie, a nawet posuwa się do rękoczynów, aż w końcu dziewczyna każe mu odejść.
To niestety dopiero początek problemów. Fabiana nie zdaje sobie sprawy, że stała się polisą ubezpieczeniową dla pewnego mężczyzny. Ludzie Karima Kasymowa, przywódcy kazachskiej organizacji przestępczej, porywają ją w biały dzień. Zostaje uwięziona w luksusowej willi w Cap Martin. Otacza ją przepych, niczego jej nie brakuje – niczego poza wolnością i wiedzą, dlaczego została uprowadzona.
Ale Fabiana tak łatwo nie odpuszcza. Dzień za dniem zdobywa kolejne informacje. Nie ma jednak pojęcia, jak bardzo wstrząsająca i groźna okaże się prawda…
"Kryształowe serca", które ukazały się w wydawnictwie Miraż, to wznowienie książki, która wcześniej ukazała się nakładem NovaeRes, stąd niektórzy z Was mogą mieć wrażenie, że już to gdzieś widzieli, ale w innej odsłonie. Autorka wydała tą książkę pod swoim pseudonimem Augusta Docher, ale teraz książka pojawiła się pod jej prawdziwym nazwiskiem. Często zdarza się tak, że książki mają swoje wznowienia po jakimś czasie. Nie czytałam pierwowzoru, ponieważ nie znałam jeszcze wtedy książek Beaty, ale na szczęście teraz miałam możliwość książkę przeczytać i muszę przyznać, że mnie zaciekawiła. Książki Beaty lubię przede wszystkim za jej poczucie humoru, ale zauważyłam, że w nowościach jest go zdecydowanie więcej niż w tej pozycji książkowej. Choć książka mi się podoba, to mam wrażenie jakby napisała ją inna osoba. Nie od dziś wiadomo, że warsztat aura zmienia się wraz z wiekiem i ilością napisanych książek. I porównując "Kryształowe serca", a np. serię arabską od razu widać, jaką Beata przeszła przemianę jako autor. Choć jej obecny styl pisania dużo bardziej do mnie przemawia, właśnie przez to poczucie humoru, to historia Fabiany i Karina jest warta przeczytania i namawiam Was, byście i po nią sięgnęli.
Zamknijcie oczy i przenieście się ze mną do rajskiego miejsca na ziemi. Ale nie myślcie sobie, że to będą wakacje. Co byście zrobili, gdyby ktoś Was porwał i umieścił i bogato wyposażonej rezydencji ze służbą i oznajmił, że jesteście jego polisą i zostaniecie w tym miejscu tak długo jak będzie to konieczne? Dla Fabiany nie była to miła sytuacja, tym bardziej, że jej gospodarzem okazał się bardzo przystojny jednooki Kazach o imieniu Karim, który oznajmił, że dziewczyna będzie jego gościem, aż uzna, że może wrócić do domu. Niby nikt jej krzywdy nie robił. Miała swoją asystentkę, szafę wypełnioną pięknymi ubraniami czy możliwości poruszania się po rezydencji i ogrodzie bez ograniczeń. Ale nie miała wolności, a to dla tej dziewczyny było nie do przyjęcia.
Kim jest Karim i czego chciał od Fabiany? Jakie skrywał tajemnice i co miał na myśli mówiąc o polisie na życie? Tego dowiecie się sięgając po "Kryształowe serca". Książka jest wypełniona akcją po brzegi, nie sposób się przy niej nudzić. Poczytacie o chwilach grozy, kiedy dziewczyna podczas swojej ucieczki wpada w ręce gwałcicieli, dowiecie się czemu Karim nosi przepaskę na oku i co mu się stało, że przez połowę jego twarzy biegnie ogromna blizna. A może zainteresuje Was syndrom sztokholmski, który dopadnie naszą bohaterkę, choć oczywiście była pewna, że jej się to nie przytrafi. Ale myślę, że najbardziej zaciekawi Was przeszłość dziewczyny, o której do dnia poznania Karina nie miała zielonego pojęcia. Oj będzie się działo w tej części. Części, ponieważ na wiosnę przyszłego roku zapowiadana jest kontynuacja tej książki pt. "Purpurowe łzy".
Książka jest naprawdę ciekawa, choć nasz bohater ma zajwki na Iron Mana lub innego Super Hero. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że książka jest fikcją literacką, więc przymknęłam oczy na jego niezniszczalność i skupiłam się na relacji głównych bohaterów. Musicie również wiedzieć, że Karim tak jak Omar z książki "Jego wysokość" jest muzułmaninem, ale bardzo podoba mi się to, jak Beata przedstawiła różnice kulturowe. Pokazała czym różni się Kazach muzułmanin od Araba muzułmanina i jak traktowane są przez nich kobiety. Nie miałam wcześniej do czynienia z książkowymi bohaterami z Kazachstanu, byłam wręcz przekonana, że ich religią jest prawosławie, a tu taka niespodzianka. Beata zawsze dokładnie przygotowuje się do pisania swoich książek i podoba mi się to, że przemyca w nich różne kulturowe smaczki, o których do tej pory nie miałam pojęcia.
Książka wciąga od pierwszej strony i nie pozwala się odłożyć na półkę, póki czytelnik jej nie skończy. Jestem zadowolona, choć nie do końca jestem przekonana co do jednego wątku, który budzi moje wątpliwości. Ale tak jak wspomniałam, wiem, że jest to fikcja literacka, tak książkę traktuję, więc na niektóre sprawy przymknęłam oko.
Na końcu chciałabym bardzo podziękować autorce oraz wydawnictwu Miraż za kolejny Patronat Medialny i możliwość poznania historii, która wyszła spod pióra Beaty Majewskiej. Czekam na drugą część i kolejne książki autorki, a Wam "Kryształowe serca" oczywiście bardzo polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.
Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)