poniedziałek, 16 stycznia 2023

"Klubowe dziewczyny" Ewa Hansen - recenzja

"Klubowe dziewczyny" Ewa Hansen - recenzja

"Klubowe dziewczyny" to książka, którą miałam przyjemność wygrać w rozdaniu recenzenckim, które Ewa Hansen zrobiła na swoim Instagramie. Książeczka jest cienka, ma tylko 161 stron i czyta się ją bardzo szybko. Ale czy warto po nią sięgnąć?


"Klubowe dziewczyny" Ewa Hansen - recenzja

Zajrzyj do świata dziewczyn z klubu, a przekonasz się, jakie są naprawdę.

Piątkowa noc, modny klub na Mazowieckiej w Warszawie. Morze alkoholu, przystojni mężczyźni, niezobowiązujący seks – czy może być skuteczniejsza droga do autodestrukcji w polskim mieście marzeń?

„Klubowe dziewczyny” to zbiór opowiadań, w którym poznajemy historie trzech młodych kobiet: Marty, Janki i Wery. Jakie motywacje i oczekiwania prowadzą je do miejsca, gdzie muzyka ma zagłuszyć rozsądek, a mocne erotyczne doznania – uleczyć duszę? Śmiertelna choroba, zdrada i odrzucenie, szantaż emocjonalny… Każda z nich ma swoje tajemnice i traumy, które pragnie ukryć przed światem. Każda z nich podczas tej jednej nocy spotka kogoś, dzięki komu spojrzy na swoje dotychczasowe decyzje życiowe z nowej perspektywy. Czy będą potrafiły przyznać się do porażki?

"Klubowe dziewczyny" Ewa Hansen - recenzja

Do przeczytania książki skłonił mnie tytuł, opis i okładka. Autorki do tej pory nie znałam, a o rozdaniu dowiedziałam się z Instagrama przez przypadek. Pomyślałam, że warto spróbować. Nie sprawdziłam ile książka ma stron i musicie wiedzieć, że jej grubość mnie zaskoczyła. Spodziewałam się ich około 400, a dostałam cienki zeszycik. Ale, że książka jest cienka, nie oznacza, że nie skłoni do refleksji i nie zaciekawi czytelnika. Autorce nie dość, że udało się mnie zaciekawić, to jeszcze sprawiła, że nie mogłam się oderwać od historii trzech jej bohaterek.

"Klubowe dziewczyny" Ewa Hansen - recenzja

Bohaterkami książki są trzy kobiety, a łączy je to, że w tym samym czasie znalazły się w tym samym miejscu, jakim jest warszawski klub na Mazowieckiej.

Warszawskie kluby, to miejsca, które przeciągają różnych ludzi. Jedni chcą się tylko zabawić, rozerwać, wypić drinka, potańczyć, inni zapomnieć o problemach lub znaleźć sobie towarzystwo na jedną noc. Trzy bohaterki, trzy różne historie, ale łączy je jeszcze jedno. Wszystkie trzy w momencie trafienia do klubu są nieszczęśliwe. Marta pragnie ostatni raz spotkać w klubie kogoś, z kim mogłaby się zabawić. To będzie jej ostatnia noc pełna seksu bez zobowiązań i klubowej przygody. Jagoda w momencie, w którym wychodzi z pracy po kilkunastu godzinach spędzonych w biurze, otrzymuje dziwnego maila, który kolejny raz wywraca jej życie do góry nogami. Tego wieczoru nie chce siedzieć samotnie w mieszkaniu. Musi odreagować i się upić. A jakie miejsce nadaje się do tego najlepiej jak chociażby warszawski klub? Wera ma złamane serce. Swoje uczucia ulokowała w nieodpowiednim mężczyźnie, który najzwyczajniej w świecie ją olał. Ta noc ma pomóc jej zapomnieć o nieszczęśliwej miłości.

"Klubowe dziewczyny" Ewa Hansen - recenzja

Pierwszy rozdział jest króciutki. A jego zakończenie chwyciło w imadło moje serce. Nie spodziewałam się takiego finału tej historii. Drugi rozdział jest najdłuższy i najwięcej wnosi do fabuły książki. Natomiast trzeci również jest krótki i jest zakończeniem fabuły. Pierwszy rozdział nie pozostawia otwartej furki i nie można dopisać dalszej części tej historii, natomiast dwa kolejne są ze sobą połączone i do każdego zakończenia można dopisać ciąg dalszy.

Ogólnie książka mi się podobała, ale mam kilka wątpliwości, z którymi chciałabym się z Wami podzielić. Tak jak wspomniałam, bohaterki łączy miejsce, w którym się znalazły i to, co skłoniło je do pójścia do klubu. Los bohaterek, w którymś momencie się krzyżuje, choć żadna z nich osobiście się nigdy nie poznała. Zastanawia mnie tylko dlaczego pierwsza historia bohaterki jest odrębna i kończy się w taki, a nie inny sposób, natomiast dwie kolejne są bardzo mocno ze sobą powiązane. To mnie trochę rozczarowało, ponieważ w moim odczuciu lepiej by było, gdyby wszystkie trzy były ze sobą powiązane i tworzyły spójną całości. Wolałabym również, by każda z tych historii trwała mniej więcej tyle samo, ponieważ druga była zbyt długa w porównaniu do pierwszej i trzeciej. Zmartwiła mnie również ilość błędów w tekście. Jak na tak krótką książkę było ich sporo.


Ale to są tylko drobne sprawy, które w sumie nie wpływają znacząco na odbiór książki. Było nieźle. Na pewno podobał mi się pomysł i tak sobie teraz myślę, że chciałabym przeczytać thriller w wykonaniu Ewy Hansen. Jej styl pisania i mroczne zakończenia, świetnie by się nadały do książek z tego gatunku. Co do książek pisanych w takim stylu, jak "Klubowe dziewczyny", to widzę potencjał i gdyby nie te drobnostki, o których Wam wspomniałam, to mogłabym napisać, że naprawdę jestem zadowolona.


Za książkę bardzo dziękuję autorce i mam nadzieję, że niedługo będę mogła przeczytać kolejne.













1 komentarz:

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)