Alicja Sinicka jest jedną z moich ulubionych polskich autorek thrillerów. To właśnie dzięki niej poznałam domestic noir i zakochałam się w tym rodzaju mrocznych historii. Alicja Sinicka jest niekwestionowaną mistrzynią tego gatunku i z każdą kolejną książką jestem jej coraz większą fanką. A jak jest z jej najnowszą propozycją dla czytelników czyli "Florystki"?
Mistrzyni thrillerów psychologicznych powraca z nową książką!
W jej pięknych oczach mieszkał strach i było mu tam bardzo wygodnie.
Helena Bardo – utalentowana florystka i właścicielka kwiaciarni Chloris, tworząca zachwycające bukiety, z których każdy zdaje się opowiadać jakąś tajemniczą historię – znika bez śladu. Ostatnim znakiem jej obecności są krople krwi błyszczące na nożycach i szpulach wstążek.
Najlepsza przyjaciółka Heleny – Sonia – która również pracuje w Chloris, wraz z policją rozpoczyna desperackie poszukiwania, starając się rozwikłać sprawę zaginięcia. Z każdym dniem utwierdza się jednak w przekonaniu, że nikomu nie może ufać, nawet mężowi swojej zaginionej przyjaciółki. Pewnej nocy dostaje zagadkową wiadomość – nadawca ostrzega, że ta sprawa dotyczy także jej.
Czy Helena naprawdę była tak idealna, jak jej ukochane białe kalie? A może latami skrywała coś przed światem? Jedno jest pewne: korzenie rodzinnych tajemnic sięgają bardzo głęboko.
Myślę, że nikogo nie zaskoczę, jeśli napiszę, że wyciągnęłam się w tą historię od pierwszej strony. Autorka ma ogromny talent do tworzenia właściwego klimatu w swoich powieściach. Jest to rzadko spotykane i trudne do wypracowania. Jej się to udaje od pierwszej książki, a znam je wszystkie, więc wiem, o czym piszę. Gdy zaczęłam czytać "Florystki", to poczułam zapach kwiaciarni. To było coś niesamowitego. Zaskoczyło mnie to, ale taka jest prawda. Czułam też obcy oddech na karku i momentami powiew chłodu na skórze. Choć to pierwsza książka, w której udało mi się odgadnąć, kim była zakapturzona postać, to nie jestem zła. Za to autorka sprawiła, że wizyta w kwiaciarni już nigdy nie będzie taka sama. A gdy zobaczę kalie, to już zawsze będę szukała na ich płatkach kropelek krwi.
Czytając książki Alicji Sinickiej w pewnym momencie przyłapałam się na tym, że mniej liczy się dla mnie to kto zabija lub kto jest winny, a to, że kolejny raz wejdę do mrocznego świata autorki i poczuję czym jest czytanie dobrego thrillera. Nie każdemu udaje się napisać dobry thriller domestic noir. Nie każdy wie jak wprowadzić czytelnika do świata pełnego grozy, dusznego, oblepiającego strachem z każdej strony. Do świata, do którego żadne z nas nie chciałoby wejść w realnym życiu w nocy a nawet i za dnia. Bo kto powiedział, że zło czai się tylko w ciemnych zakamarkach? Czasami przybiera formy, o których nawet byśmy nie pomyśleli i robi to gdy słońce świeci lub wszystkie światła w domu są zapalone.
Alicja Sinicka niczym mama pajęczyca jest mistrzynią wyplatania sieci, w które wpadają jej bohaterowie i nie mogą się z nich wydostać. Ale wpadamy w nie również i my, czytelnicy. I mam wrażenie, że czytanie książek autorki traktujemy jak sport ekstremalny. Dajemy się zaskoczyć, złapać i obkręcić w sieć, z której nie ma ucieczki. Tylko, że nam się to podoba i z każdym kolejnym podejściem chcemy więcej, mocniej, groźniej i bardziej przerażająco. To pewien rodzaj uzależnienia. I choć nie jestem fanką używek i od nich stronię, to z pewnością jestem uzależniona od książek Alicji Sinickiej.
A jak jest z "Florystkami"? To jedna wielka zagadka. Cała akcja obraca się wokół zaginięcia Heleny, właścicielki kwiaciarni, w której pracuje Sonia. Czemu kobieta zaginęła? Kto ją zaatakował? Kim jest Kapitan i ile wynosi do sprawy zaginięcia Heleny? Z każdym kolejnym rozdziałem na jaw wychodzą nowe kłamstwa, niedomówienia, niedopowiedzenia. Okazuje się, że Sonia tak naprawdę nie znała swojej przyjaciółki i to czego się o niej dowiaduje jest jak rysa na ich długoletniej przyjaźni, która w pewnym momencie zaczyna się pogłębiać, przechodzi w pęknięcie aż finalnie sprawia, że szkło rozsypuje się na tysiąc drobnych kawałków...
Kolejna świetna książka Alicji Sinickiej, której nie możecie przegapić.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu WAB oraz portalowi Duże Ka, na którym recenzja ukazała się w pierwszej kolejności.
A ten tytuł chętnie uwzględnię w planach czytelniczych, kilka elementów mnie przyciąga, przekonuje, zapowiada intrygujące poznawanie.
OdpowiedzUsuńMam w planie zamówić tę książkę, ale jeszcze tego nie zrobiłam. Mam w domu większość książek tej autorki i lubię jej twórczość.
OdpowiedzUsuńSiostra uwielbia sięgać po tę wydania, więc na to też się skusi.
OdpowiedzUsuńWidziałam gdzieś zapowiedź tej książki i też mnie zaciekawiła, ale nie tak bardzo jak Twoja recenzja. Chętnie sięgnę po taki thriller.
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam jej trylogię Otwórz oczy, fascynowała mnie, ale i irytowała. Myślę jednak, że tutaj będzie inaczej. Chętnie sprawdzę.
OdpowiedzUsuńNo no, książka zapowiada się ciekawe. Będę musiała zapisać ją na swojej liście książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Alicji Sinickiej, chyba jeszcze żadną mnie nie zawiodła, a przynajmniej nie thrillerem (bo nie jestem pewna, czy porusza się też w innych gatunkach).
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa jak ta książka prezentuje się w środku
OdpowiedzUsuńtematyka - podoba mi się
dyedblonde
Mam wielką ochotę przeczytać tę książkę i jest na mojej liście. Ogólnie chce zamówić kilka książek, ale z drugiej ręki a tej jeszcze nie spotkalam
OdpowiedzUsuń