Na polskim rynku jest tylu autorów i wydawnictw pojawiających się jak grzyby po deszczu, że nie sposób ich wszystkich zliczyć i znać. Marleny Sychowskiej też bym pewnie nie poznała, gdyby nie pomyłka mojej instagramowej koleżanki. Zamiast wysłać mi nagrodę z konkursu, wysłała książkę owej autorki z Book Tour. "Szept lasu" przeczytałam i wiedziałam, że "Mała Ameryka" również zagości w mojej biblioteczce. Czy było warto ją przeczytać?
Romans romansowi jest nierówny. Rzadko zdarzają się teraz zaskakujące książki, o których mogłabym powiedzieć "wow, takiej odmiany potrzebowałam", "coś nowego, innego". Większość teraz pisanych jest na jedno kopyto, choć oczywiście zdarzają się takie, które bardzo mi się podobają. Taką właśnie książką jest "Mała Ameryka" Marleny Sychowskiej. Jest to romans, ale tak naprawdę to nie historia miłosna gra w nim pierwsze skrzypce, a polityczne intrygi. A gdzieś między nimi i walką o władzę, rodzi się uczucie między senatorem a prezenterką telewizyjną. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że świat polityki to w większości brudne interesy. Nie dobrze jest wierzyć we wszystko, co ktoś Ci obieca, a już na pewno nie można wierzyć politykowi, który obieca Ci coś podczas walki o stołek. Nasza bohaterka boleśnie się o tym przekonała...
Książka jest zupełnie inna od tych, które przeczytałam do tej pory. Próbowałam sobie przypomnieć czy czytałam kiedyś romans polityczny i owszem czytałam, ale na pewno nie w takim wydaniu. To nie jest historia, w której rządzi głównie seks, jak w większości romansów. Nie znajdziecie tu mocnych, zmysłowych czy nawet bardzo erotycznych śmiałych scen. Owszem są zbliżenia, ale powiedziałabym, że to tylko jeden z elementów relacji a raczej romansu głównych bohaterów. Sceny się są frywolne, ale musiały się pojawić, jednak nie przytłaczają ani nie dominują w tej opowieści. Dominuje tu walka o władzę. Niejednokrotnie pokazane są próby siły i to, że w polityce wszystkie chwyty są dozwolone, a politycy mają na sumieniu dużo więcej grzeszków niż mogłoby się nam, zwykłym śmiertelnikom wydawać. Ale kariera polityka przypomina również stąpanie po bardzo kruchym lodzie i nigdy nie wiadomo, w którym miejscu zamarznięta powłoka wody pęknie, a po spacerowicza upomni się lodowata i czarna morska toń.
Czy między walką o stołek gubernatora, który finalnie może zaprowadzić kandydata do wyborów prezydenckich a jedynym życiem jakie ma człowiek, jest miejsce na miłość? Czy jest miejsce na prawdziwe uczucie, dla którego można poświęcić karierę? Nie byłabym tego taka pewna i myślę, że Lacey również nie była. Ale senator Cox od dawna się jej podobał. W końcu mieli swoje pięć minut. I choć kobieta wiedziała, że stąpa po wyżej wspomnianym kruchym lodzie, to była głucha na ostrzeżenia. Czy miała rację?
Książka jest naprawdę świetna, a świat amerykańskich polityków wciągnął mnie już od pierwszej strony tej opowieści. Nie sądziłam jednak, że autorka wsadzi swoich bohaterów do niebezpiecznej i górskiej kolejki i każe im jechać z niewyobrażalną prędkością po wąskich torach zamontowanych nad przepaścią. Torach, którym w niektórych miejscach poluzowały się mocujące śruby. Prawdziwy rollercoaster emocji i zdarzeń, które coraz szerzej otwierały mi oczy ze zdziwienia.
Nie pozostaje mi nic innego, jak serdecznie pogratulować autorce pomysłu i wykonania, jednocześnie podziękować za propozycję i możliwość przeczytania pierwszej części Lancelot Inn. Już nie mogę się doczekać kolejnej książki autorki.
Już niedługo będziemy mogli poznać kontynuację "Szeptu lasu", na którą czekam z niecierpliwością i jednocześnie mam nadzieję, że kontynuacja tej książki już niebawem również ukaże się w zapowiedziach wydawnictwa Osobliwe.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję autorce.
Zaciekawiłaś mnie tą książką, cieszę się że jest unikalna, bo przejadły mi się już sztandarowe romanse na jedno kopyto. Z chęcią sięgnę po tą książkę
OdpowiedzUsuńJa chyba romansu z polityką w tle chyba jeszcze nie czytałam, więc chętnie zapoznam się z książką.
OdpowiedzUsuńLubię takie historie, więc możliwe, że w przyszłości się skuszę na tę książkę. Na razie jednak mam co czytać.
OdpowiedzUsuńKojarzę tę lekturę i myślę, że mogłaby spodobać się mojej siostrze.
OdpowiedzUsuńBrzmi świetnie, przyznam, że bardzo zaciekawiłaś mnie tym tytułem, na który, gdybym nie przeczytała Twojej recenzji, w ogóle nie zwróciłabym uwagi.
OdpowiedzUsuń