Wielowątkowa, mroczna, zaskakująca, z nieoczekiwanym zakończeniem - taka właśnie jest "Dobra żona" Darby Kane. Jedno jest pewne - żadna z żon nie chciałaby być na jej miejscu, a już na pewno na miejscu jej męża.
Gdy ginie lubiany i podziwiany nauczyciel jego znajomi i przyjaciele robią wszystko, by pomóc mu się odnaleźć. W końcu wszyscy kochali Aarona, a jego zaginięcie jest niespodziewane. Glowną podejrzaną w tej sprawie jest jego żona. Czy to normalne, by w obliczu zaginięcia swojego męża, kobieta była spokojna, opanowana i niezbyt przykładała się do tego, by jej ukochany się odnalazł. Zdecydowanie ta kobieta ma coś na sumieniu. Ale żeby aż tyle???
Uwielbiam książki, w których niby wszystko jest wiadome od pierwszej strony, ale im dalej w las, tym okazuje się, że autor tylko wodził nas za nos. W tym przypadku od razu wiadomo, że Lily, czyli tytułowa "dobra żona" zrobiła coś złego. Nikt tak naprawdę nie wie co, ale władze od samego początku podejrzewają, że za zaginięciem Aarona stoi właśnie ona. Tylko dlaczego Lily miałaby to zrobić? W końcu Aaron był uwielbiamy zarówno w szkole, jak i przez znajomych. Był oddanym mężem, synem, bratem. Nie zrobił nikomu nic złego. Prawda jednak bywa brutalna...
Lily myślała, że złapała Pana Boga za nogi, gdy poznała Aarona. Ale mężczyzna okazał się kimś zupełnie innym. Chciał, by wszyscy myśleli, że jest dobrym mężem, wspiera Lily i kocha ją nad życie. Tak naprawdę Aaron kochał tylko siebie i na każdym kroku uświadamiał żonie, że bez niego będzie nikim. Manipulowanana na każdym kroku, tłamszona i krytykowana przez męża Lily ma tego dość. Ale czy to powód by zabić?
Choć od samego początku wiadomo, że Lily Ridgefield ma coś na sumieniu, a później kobieta już nie kryje się, że zrobiła coś złego, to nie mogłam doczekać się finału tej historii. Im dalej, tym więcej przerażających rodzinnych sekretów wychodziło na jaw, a finał naprawdę mnie zaskoczył. W tej historii tylko jedno jest pewne - Lily jest winna. Jest winna tego, że zaufała swojemu mężowi i pozwoliła mu na to, że wkroczył do jej życia, robiąc w nim bałagan i powodując zamęt. Dodatkowo mężczyzna sprawił, że tajemnica Lily wyszła na jaw, mimo tego, że kobieta długo starała się zapomnieć o przeszłości. Aaron też jest winny. Nie mogę Wam jednak zdradzić co zrobił, ale zdradzę, że szala jego win jest zdecydowanie niżej niż ta, na której leży wina jego żony.
Książka momentami jest monotonna, ale nie jest to zarzut, bowiem niespodziewane zwroty akcji są warte tego, by przez moment się trochę ponudzić. Przez cały czas gdy czytałam, zastanawiałam się jaki to gatunek literacki, bowiem seria Crime wydawnictwa Znak to miały być kryminały. A tej książce momentami bliżej do thrillera. Ale mamy tu policyjne śledztwo, a śledcza Davis dużo wnosi do tej sprawy, więc książka jest również kryminałem.
Może nie zabiło mi mocniej serce, może nie czułam oddechu mordercy na karku i nie bałam się zasnąć bez włączonego światła, ale książkę przeczytałam z ciekawością i cieszę się, że wpadła w moje ręce.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.
Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)