"Nie proś o więcej i nie oczekuj przyszłości..."
Brzmi okrutnie? Pewnie tak, ale Andrea zdecydowała się na to, by wejść w taki układ. Czemu? Bo miał boskie ciało, bo całował jak nikt inny, a w jego ramionach poczuła się ponownie stuprocentową kobietą. Czy było warto?
Z polskimi twórcami jest różnie. Mam kilka ulubionych autorek z różnych gatunków literackich i uważam, że Polacy potrafią pisać naprawdę dobre książki. Na twórczość Samanty Louis trafiłam przez przypadek. Widziałam co prawda na FB wydawnictwa WasPos, że taka książka będzie wydana, ale nic więcej. Jednak świat blogerów recenzujących książki wcale nie jest taki duży i dostałam ową publikację do recenzji. Czy było warto i czy sięgnę po następną książkę naszej rodaczki?
Andrea Wilson nigdy nie przypuszczała, że stanie się bohaterką swojej książki, a jej poukładane życie rozsypie się jak domek z kart. Zdradzona przez wieloletniego partnera i ojca swojej córki, przez długi czas stawała na nogi, by znowu być tym, kim była kiedyś: pewną siebie kobietą z marzeniami. Jednak złamanego serca nie da się tak łatwo skleić, do tego potrzebna jest nowa miłość, której Andrea unika jak ognia.
Aaron, przystojniak z włoskimi korzeniami i szanowany deweloper, po powrocie do Chicago zamierzał skupić się na przejęciu firmy i nie wchodzić w żadne dłuższe relacje z kobietami. Jednakże życie bywa nieprzewidywalne. Wystarczy jedno spojrzenie w piwne oczy atrakcyjnej brunetki, by priorytety i pragnienia Aarona zamieniły się miejscami.
Kiedy się spotykają oboje czują seksualne napięcie, którego nie da się zignorować. Atmosfera gęstnieje, pragnienie się zaostrza i bum! Lądują w łóżku, stosując zasadę: nie proś o więcej i nie oczekuj przyszłości. Andrea zgadza się na warunki, jakie stawia jej Aaron. Lecz szybko zdaje sobie sprawę, że wbrew przyjętym zasadom chce go więcej.
Zasady zostają złamane, napięcie rośnie, niepewność wypełnia każdą myśl. Demony przeszłości zostają uwolnione i pragną jednego: Aarona.
Opis interesujący. Na okładce widnieje fajny facet o intrygującym uśmiechu. Książka zdecydowanie wyróżnia się na półce sklepowej. A jak z treścią?
Dużo się dzieje. Nie ma podchodów, kombinacji i nie wiadomo czego, jak to zwykle w takich książkach bywa. A autorka od razu rzuca czytelnika na głęboką wodę.
Jest ON. Mega przystojny facet o włoskich korzeniach. Czarujący, seksowny, lubiący dobry seks. I umiejący robić w łóżku takieeeee rzecz, że aż ślinka cieknie. Takiego bohatera romansów każda z nas lubi. Tylko, że on chce tylko seksualnego układu i nic więcej. I absolutnie masz się w nim nie zakochiwać, bo będzie źle.
Jest ONA. Atrakcyjna pisarka, świetnie sprzedających się książek. Matka, zdradzona partnerka z podeptanym i wyrzuconym na śmietnik sercem. Gdy spotyka Arona i idzie z nim do łóżka, czuje się jak w niebie. Gdy ten proponuje jej układ oparty na seksie, godzi się na to bez wahania. Ale czy w takim facecie serio można się nie zakochać?
Dziewczyny, jeśli szukacie bardzo niegrzecznego i ociekającego seksem romansu, to trafiłyście idealnie. Książka zawiera w sobie wszystko to, co dobry romans powinien mieć. Jest seksowny główny bohater. Główna bohaterka, która w siebie nie wierzy, ale wystarczy dać jej kilka dobrych orgazmów, by wszystko się zmieniło. Jest intryga - jedna, druga, a nawet trzecia. Jest chwila grozy i kilka kłótni. Autorka lubi zaskakiwać. Gdy czytałam książkę, czasami miałam wrażenie, że wiem, co się wydarzy. A tu zonk. Zaskoczenie to mało. Jak na dobry romans przystało jest też kilka wątków pobocznych, ale o tym cicho sza, nic nie mówię. Ale za to jest... Powrót byłego, czy to możliwe? Czy kobieta może przyjaźnić się z mężczyzną i nic jej nigdy nie będzie z nim łączyć? Czy można rozkochać w sobie mężczyznę, który zakochać się nie chce? I wiele, wiele więcej.
Podoba mi się styl pisania autorki. Choć czasami, niektóre zwroty są aż za nadto polskie i widać jak na dłoni, że choć autorka chowa się za zagranicznym pseudonimem, a akcja książki dzieje się za granicą, to jest naszą rodaczką. Polacy mają bowiem swoje i tylko swoje teksty, które ich wyróżniają. Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Będzie idealna zarówno w lecie na hamak, lub na odpoczynek na kocu na plaży jak i na jesienny wieczór z kieliszkiem wina. O tak, ten kieliszek wina może bardzo się przydać, choć w całe nie na rozluźnienie, bo czytanie Breaking Rules było dla mnie czystym relaksem i prawdziwą przyjemnością. Więc po co ten kieliszek wina? Może trochę za odwagę, by po skończeniu książki lub choćby rozdziału, wcielić w życie ten szalony seks, o którym pisała autorka.
Zaciekawiłam Was? To dobrze. Właśnie o to mi chodziło. Smacznego wina i przyjemnej lektury Wam życzę dziewczyny!
Wow! Mam wrażenie, że tak jak wspomniałaś w recenzji, autorka rzuca czytelnika na głęboką wodę, tak Tobie udało się to zrobić w poście. :D
OdpowiedzUsuńTak myślisz? Cieszę się, że recenzja Ci się podoba.
UsuńNie kojarzę tej autorki. Ostatnio mam spore zaległości w książkach, mam nadzieję że uda mi się to trochę nadgonić i będę mogła sięgnąć również po tą. :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Bardzo się wyluzowałam przy tej lekturze.
UsuńDziękuję bardzo za recenzję :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za książkę i oczywiście cała przyjemność po mojej stronie.
UsuńZachecilas i to bardzo, biegnę po książkę i wino, w jesienny wieczór będę czytać i saczyc wino.
OdpowiedzUsuńWidze bratnią duszę w autorce tej książki
OdpowiedzUsuńTo wielki plus jak romans potrafi zaskoczyć, niestety jest wiele takich, które rozczarowują.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi książkami. Wolę inne klimaty. Za to mojej siostrze mogłaby się spodobać
OdpowiedzUsuńlubię takie książki, a te zasady zazwyczaj są łamane
OdpowiedzUsuńJak pewnie już zauważyłaś, bardzo lubię książki z tej dziedziny więc zapiszę sobie tytuł i przeczytam w przyszłości.
OdpowiedzUsuńLubię takie ksiązki własnie. muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńLubię takie książki, ostatnio w mojej biblioteczce jest ich sporo,ale ta propozycja mnie zainteresowała
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa wydaje się być ta książka. Myślę że przypadła by mi do gustu.
OdpowiedzUsuńTa książka ciekawi mnie już od dnia premiery ;)
OdpowiedzUsuńOkładka tej książki od razu mi się skojarzyła z książką "50 twarzy Greya" haha. ;)
OdpowiedzUsuńTytuł i okładka jak najbardziej w moim stylu. Muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńLubię romansy, a ten jest intrygujący. Żałuję, tylko że nie mam weny na czytanie aby sięgnąć po tą książkę
OdpowiedzUsuńUwielbiam romanse i coś czuję, że ta książka zachwyciłaby mnie zarówno pod względem treści, jak również samego wyglądu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta książka fajnie sprawdziłaby sie na jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńZa romansami jakos bardzo nie przepadam, ale mogłabym przeczytac :) Tym bardziej teraz, jesienią:)
OdpowiedzUsuń