niedziela, 3 listopada 2019

Cichoborek Urszula Stokłosa - recenzja



Są takie książki, których nie czytam. Tematyka jest bowiem "nie moja". Ale czasami wśród takich książek pojawiają się takie, które mimo tego, że na co dzień mnie nie interesują, to po nie czasami sięgam. Tak było z Cichoborkiem Urszuli Stokłosy i dlatego postanowiłam sięgnąć po tę książkę. Nie zawiodłam się, a nawet powiem więcej : cieszę się, że ją przeczytałam. 




W Cichoborku - sennej wsi gdzieś na południu Polski - ciekawych historii na pozór brak. Życie toczy się zgodnie z cyklem roku liturgicznego, okazji do zabawy dostarczają chrzciny, wesela i stypy, czasem imieniny i sylwester organizowany w remizie. Burzę plotek wywołuje pozamałżeńska ciąża, nikt nie pokłóci się na tyle cicho, żeby umknęło to uwadze sprzedawczyni Jadzi; żaden gość nie przejdzie przez wieś niezauważony. A przecież są w Cichoborku tacy, którzy nie mieszczą się w ramach stworzonych przez despotycznego proboszcza oraz obłudną sklepową. Gdy do wsi przybywa nowa opiekunka dziewięćdziesięcioletniej staruszki, niektórzy mieszkańcy ujawniają warte opowiedzenia dramaty.




Cichoborek nie istnieje. Albo może inaczej. Cichoborek nie widnieje na mapie Polski. Ale zgadzam się z autorką, że takich wsi w Polsce jest wiele. Cichoborek to miejsce, gdzie jest kościół, kilka chałup, sklep spożywczy, a w połowie książki pojawia się tam również biblioteka. Cichoborek jest miejscem, w którym nigdy nie chciałabym mieszkać. Cichoborek jest miejscem, które znam z własnego życia, w którym wielokrotnie bywałam i również znajduje się ono na południu Polski. Przypadek? Myślę, że tak. Równie dobrze taka wieś może być nad morzem lub na mazurach. Nie o region tu chodzi, a o ludzi. Dokładnie o ludzką mentalność i pogląd na świat. 




W książce autorka opowiada różne historie, różnych ludzi. Poniekąd ze sobą nie związanych, ale ich losy się przeplatają. Bohaterami są zarówno bardzo młodzi ludzie, jak i ci, których życie się kończy, a także ci, których już na świecie nie ma. Wszystko co przeczytałam w książce mogło zdarzyć się naprawdę. A i co do, niektórych historii, jestem wręcz przekonana, że się zdarzyły. Cichoborek to samo życie polskiej wsi, ale i w wielkim mieście takich bohaterów wcale nie trzeba długo szukać. 

Zanim zaczęłam czytać książkę, przeczytała ją moja mama i dała mi radę. Miałam bardzo skupić się na wstępie, gdzie przedstawieni są bohaterowie. Jest ich dużo, a ich historie kluczowe. Mimo intensywnego skupienia i zrobienia notatek musiałam i tak wracać do początku, bowiem nie do końca pamiętałam kto jest kto i co w jego życiu się wydarzyło. Myślę, że wpływ na to ma bardzo dużo szczegółów, które podaje autorka. 

Są czasami w książkach takie sceny, gdzie główny bohater idzie ulicą, a autor zaczyna opisywać co się wokół niego znajduje i ten wpis zajmuje sześć stron. Gdy się kończy, nie pamiętamy już gdzie i po co ten bohater szedł. Wiecie o co mi chodzi? W tej książce jest podobnie, z tym, że nie ma tu opisu koloru cegieł na murze, czy piękna przyrody. Ale za to jest bardzo dużo szczegółów, które nie zawsze jesteśmy w stanie zapamiętać. Bynajmniej ja tak miałam i moja mama też. W późniejszych rozdziałach jest już lepiej, bo się przyzwyczajamy do bohaterów, wiemy kto jest kto i czego dotyczyła jego historia i przestajemy zwracać uwagę na szczegóły. Zresztą później jest już ich mniej. Autorka lubi też bez żadnej przerwy przychodzić do kolejnych wątków. I tu musimy przestać czytać na chwilę, zrobić przerwę, by złapać oddech. 

Czytając Cichoborka odniosłam wrażenie, że autorka musi być osobą bardzo inteligentną. Choć opisuje proste życie, prostych ludzi, to robi to w taki sposób, że aż zawstydza  czytelnika. Zdecydowanie Urszula Stokłosa ma bardzo bogaty zasób słów i w tej książce nie wahała się ich użyć. Nie mogłam spodziewać się niczego innego po absolwentce polonistyki. Ale najbardziej zaskakuje mnie wiek autorki. Jest młodą osobą, nie ma jeszcze 30 lat, a w tekście czuć jej bardzo dużą dojrzałość emocjonalną. 




Dojrzałość, dojrzałością, ale poczucie humoru też ma i to na medal. Podczas lektury zdarzało mi się zaśmiać w głos. I był to śmiech niekontrolowany. Do tego stopnia, że mój mąż dziwnie się na mnie patrzył i pukał się w czoło. Ale niekiedy dopadał mnie również smutek. Szczególnie, gdy poznałam historię Justyny. To było mocne i choć to postać fikcyjna, to zrobiło mi się jej bardzo szkoda. Zresztą gdyby nie jej smutna historia, to nie odegrałaby tak ważnej roli w życiu mieszkańców Cichoborka




Książka jest fenomenalnie moim zdaniem napisana. Mądrze, prawdziwie i z przesłaniem. Pokazuje min., że kłamstwo ma krótkie nogi, że kocha się nie za coś, a mimo tego, że niektóre rzeczy w życiu choć trudne, później mogą okazać się celowe. Trzeba być dobrym człowiekiem za życia, bo po śmierci się to opłaci. I przede wszystkim trzeba żyć też dla innych, a nie tylko dla siebie. Cichoborek jest miejscem, którego osobiście nigdy nie polubię, ale to ze względu na moją przeszłość i dla mnie życie tam byłoby prawdziwą udręką. Ale są tacy, dla których jest on całym światem. Prawdziwym światem. 


Świetnie napisana książka, choć niestety bardzo prawdziwa i niekiedy smutna. Ciekawa odskocznia od romansów czy fantastyki, które zazwyczaj czytam.  Polecam!












15 komentarzy:

  1. Myślę, że ta książka byłaby miłą odskocznią od kryminałów, które najczęściej czytam. W wolnej chwili chętnie po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie lżejsze książki, których czytanie sprawia wyjątkową przyjemność. Myślę, że ta pozycja odo takich należy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka książka o prawdziwym świecie , chyba po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie tylko Ty tak masz, że mimo małego zainteresowania daną książka ją czytasz. Sama nie lubię kryminałów ale czasem po nie sięgam

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutne książki mnie nie interesują. Ale może moja mama przeczytam..

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że książka momentami jest smutna, ale za to można wysunąć różne przemyślenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za smutnymi książkami może dlatego ze jestem mega wrażliwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie przeczytam tę książkę. Wydaje się bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  9. też nie raz się uśmieje podczas czytania książek

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzadko czytam takie książki, ale może warto poszerzyć swoje horyzonty i znaleźć chwilę na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię książki z przesłaniem - przeczytam. Autorki do tej pory nie znałam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Od pewnego czasu nie potrafię się skupić na czytaniu, więc na dzień dzisiejszy zrobiłam sobie przerwę od tego.

    OdpowiedzUsuń
  13. Historia rzeczywiście ciekawa i taka realistyczna, bo wiadomo, że na wsi zawsze jest ktoś co wszystko wie i nic jego uwadze nie umknie.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)