piątek, 10 kwietnia 2020

" Córka gliniarza" Kristen Ashley - recenzja



Opasłe tomisko. Na okładce jest dziewczyna ubrana w skórzaną kurtkę, a czerwień jej ust mocno odcina się na tle czerni i szarości. I ten tytuł Córka gliniarza. Ja również nią jestem, a moja słabość do skórzanych ciuchów i szminek w kolorze krwi jest wszystkim bardzo dobrze znana. Sami rozumiecie, że nie mogłam przejść obojętnie wobec tej książki. 

Kim jest Córka gliniarza? Dlaczego ta książka mnie zaskoczyła i czemu jej fabuła według mojej wyobraźni miała być zupełnie inna? Zapraszam Was na recenzję książki Kristen Ashley, która otwiera nowy cykl powieści zatytułowany Rock Chick


Indy Savage, właścicielka niewielkiej księgarni, ma wszystko, o czym mogłaby zamarzyć. No… prawie. Do pełni szczęścia brakuje jej tylko jednego – najprzystojniejszego mężczyzny, jakiego kiedykolwiek spotkała, czyli Lee Nightingale’a, do którego wzdycha od lat. Chłopak jednak wydaje się odporny na jej zalotne spojrzenia, czarujące uśmiechy i czułe słówka. 

Zniechęcona ciągłymi niepowodzeniami Indy postanawia nie marnować więcej czasu na starania, które i tak nie przynoszą efektów. Od teraz będzie się trzymać od Lee z dala. Ale wkrótce ich drogi znów się przetną. Kiedy pracownik Indy gubi worek diamentów, ściągając na siebie niebezpieczeństwo, dziewczyna chce mu pomóc, ale wpada w poważne tarapaty. Tylko jedna osoba może ją z nich wyciągnąć. 

Jest nią oczywiście Lee, który prowadzi prywatną agencję detektywistyczną i który wreszcie sobie uświadamia, że Indy nie jest mu obojętna.



Córkę gliniarza ciężko jest podpiąć do jednej konkretnej kategorii książkowej. Nie znałam wcześniej twórczości autorki, ale po opisie i okładce wywnioskowałam, że będzie to romans. A okazało się, że jest to połączenie romansu z komedią i do tego kryminalną oraz elementami filmu sensacyjnego. Pełna zabawnych sytuacji i śmiesznego języka, a także przepełniona wariackimi zbiegami okoliczności, książka już od czwartej strony wpasowała się w mój gust. Czemu dopiero od czwartej? Po pierwszych dwóch wydawało mi się, że twórczość autorki jest nie dla mnie. Po kolejnej zaczęłam się przekonywać. A po przeczytaniu czwartej pomyślałam, że dam jej szansę. Jednak nie będę wcale zdziwiona jeśli ktoś będzie potrzebował całego rozdziału na to, by przekonać się, że warto czytać dalej. A czemu?



Ponieważ autorka w swojej książce ma bardzo dużo do przekazania czytelnikowi. Główna bohaterka ma 100 myśli nad sekundę. A do powiedzenia jeszcze więcej. Może to być czasami przytłaczające i nie do ogarnięcia. Ale gdy spojrzymy na to z punktu widzenia postronnego obserwatora, to dziewczyna wcale nie ma łatwo. Jej życie jest pasmem nieszczęść ale i bardzo zabawnych sytuacji. A ona jest szaloną fanką kowbojek i dziwnych ubrań. Serio ludzie się tak ubierają? Nie umiałam sobie nawet tego wyobrazić, choć autorka jest mistrzynią szczegółów. U niej wszystkiego jest dużooooo. Tak jak u głównej bohaterki. Choć jest jedna rzecz, w której opisach była niezwykle oszczędna w słowach. Nie będę Wam zdradzać o co chodzi. Choć może powiem tylko tyle, że dzwonek do drzwi lub dźwięk telefonu może być czasami bardzo wkurzający. Szczególnie gdy nie chce przestać dzwonić, a Ty bardzo chcesz, by zamilkł. 


W książce oprócz Indy i Liama występuje również ogrom postaci pobocznych, tzw: drugoplanowych. Z tym, że ten drugi plan u autorki ma chyba ze trzy hektary i do tego kwadratowe. Postaci jest dużo, imion jest dużo. Trzeba się podczas czytania skupić, by ich wszystkich zapamiętać, bo później jest problem. Momentami nie wiedziałam kto jest kto i to trochę mnie denerwowało. Ale jak już ich wszystkich zapamiętałam, było mi łatwiej. 




Jeśli szukacie książki, w której będzie się dużo działo, akcja będzie wartka, a bohaterowie lekko świrnięci, to Córka gliniarza jest dla Was. Kupa śmiechu, świetne dialogi i historia, która absolutnie nie nadaje się na film, bo musiałby on trwać chyba z osiem godzin, by wszystko w nim dokładnie pokazać. Ale myślę, że jest tu duży potencjał na serial i akurat z tych ośmiu godzin można by zrobić 8 odcinków. I gwarantuję Wam, że oglądając je nawet przez pięć minut byście się nie nudzili. 


Podobało mi się i chętnie przeczytam więcej książek autorki. 

Wydawnictwo Akurat dziękuję za możliwość poznania historii Indy i Liama. 



Lubicie połączenia romansu, sensacji i komedii kryminalnej? 






















9 komentarzy:

  1. Bardzo lubię takie połączenie w książkach . Będę miał na uwadze tą książkę zapisuję sobie jej tytuł .

    OdpowiedzUsuń
  2. Połączenie jest bardzo ciekawe. Myślę że ksiazka spodoba mi się i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na prawdę bardzo ciekawa historia. Bardzo lubię kryminały i myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać. Właśnie jakoś ostatnio brakuje mi książek o tej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie to opisałeś, aż mam ochotę lecieć i ją kupić. Moja biblioteka internetowa chyba, zacznie się powiększać

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chyba też musiałabym przeczytać nieco więcej. Jak na razie historia mnie nie wciągnęła, ale może tak jak u Ciebie po kilku rozdziałach, wciągnęła bym się :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta okładka taka trochę mroczna. Spodziewałam się mocnego horroru czy kryminału. Ale połączenie z romansem to super propozycja

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem szczerze, że już sama okładka sprawiła, że mam ochotę sięgnąć po tę książkę. Opis też mnie zachęca, więc chętnie ją poznam :) To zdecydowanie moje klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś już czytałam o tej książce, bo zachęcił mnie tytuł. I na tym moje zainteresowanie tą pozycją się skończyło, bo niestety to nie moje klimaty czytelnicze jak się wgryzłam w opis fabuły.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię! Zachęciłaś mnie. A w dodatku teraz szukam książek z fajnymi, intrygującymi i złośliwymi bohaterami. Takimi trochę tajemniczymi, a trochę groźnymi. Muszę się wczuć w klimat :) Masz coś do polecenia?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)