Długo zastanawiałam się co napisać o książce To, co bliskie sercu Katherine Center. Jej teść odbiega od tego, jakie miałam wyobrażenie o tej historii. Jedno jest pewne - autorka miała dobry pomysł i książka jest fajna, ale zawiodło mnie odrobinę polskie tłumaczenie. Mam wrażenie, że osoba, która tłumaczyła treść, nie umie pisać poprawnie po polsku i w książce były zwroty, które przyprawiały mnie o palpitacje serca. Ja robię błędy. Ale takich bym nigdy nie popełniła. Skupmy się jednak na samej historii, bo ta jest całkiem niezła. a na końcu wyjaśnię Wam o jakie błędy mi chodziło.
Cassie Hanwell wiedzie spokojne i poukładane życie. Pracuje w straży pożarnej w teksańskim mieście Austin i jako jedna z nielicznych kobiet regularnie uczestniczy w wielu akcjach. Pewnego dnia niespodziewany telefon od matki burzy jej spokój. Poważnie chora kobieta, która przed laty porzuciła męża i córkę, teraz potrzebuje jej pomocy.
Staroświecka jednostka strażacka w Massachusetts, gdzie przenosi się Cassie, w niczym nie przypomina jej poprzedniego miejsca pracy. Brakuje funduszy i nowoczesnego sprzętu, a nowi koledzy są nieokrzesani i mają swoje grubiańskie zwyczaje. Nie są zachwyceni, gdy do ich męskiego zespołu dołącza kobieta. Sumienna i obowiązkowa Cassie staje przed dużym wyzwaniem: musi odnaleźć się w nowym środowisku, a oprócz tego naprawić relacje z matką i uporać się z koszmarami z przeszłości. Na jej drodze staje też zabójczo przystojny strażak, przez którego trzymanie się zasady: "Nigdy nie umawiaj się z nikim z pracy" może się okazać niewykonalne.
Wkrótce uczucia do kolegi z jednostki okażą się jej najmniejszym zmartwieniem. Splot dramatycznych wydarzeń wystawi odwagę Cassie na próbę. Czy dziewczyna okaże się wystarczająco silna i zdeterminowana, by zawalczyć o to, co dla niej najważniejsze?
Swoją recenzję powinnam zacząć od tego, że spodziewałam się romansu. Ta historia nie jest romansem, a klasyczną książką obyczajową z wątkiem miłosnym w tle. Nie jest to zarzut, ale nie rozumiem jak można było ją zakwalifikować do romansu. Czy dlatego, że lepiej się sprzedaje? Mhm, treść książki się broni i bez nazywania całości romansem, więc ja tego robić nie będę.
Podoba mi się pomysł na historię. Mamy tu pokazany stosunek mężczyzn do kobiet pracujących w typowo męskich zawodach. O ile w policji kobiet jest dużo, to w wojsku czy straży pożarnej, a przede wszystkim w tej ostatniej, kobiet wiele nie znajdziemy. Osobiście nie znam żadnej kobiety, która byłaby strażakiem. Ale przecież kobiety nie są gorsze od mężczyzn. Właśnie tu pokazane jest, że mogą dorównać im sprawnością fizyczną i choć może nie są tak silne jak faceci, to ich drobne postury w pracy strażaka mogą okazać się przydatne. Wielki facet nie wszędzie się wciśnie. A niekiedy potrzeba wejść, tam gdzie jest mało miejsca, by uratować kogoś z wypadku, lub pożaru. Cassie właśnie taka jest. I do tego autorka przedstawiła ją jako osobę, która kocha nad życie to, co robi i jest do tego świetnym ratownikiem medycznym. Jednak nie wszystkim może się to spodobać. Zazdrość? Wstyd? Czy staroświeckie myślenie, że kobieta nie nadaje się do pracy w straży pożarnej? Tak może być. Są na świecie mężczyźni, którzy nie pogodzą się z tym, że kobieta może być od nich w czymś lepsza. I to jest przykre.
W książce pokazany jest również życie kobiet, które doświadczyły przemocy seksualnej. Tu trochę zdradzam fabułę, choć autorka nie nazywa rzeczy po imieniu zbyt szybko, to praktycznie na początku książki dowiadujemy się, że o to chodzi. Ofiary przestępstw seksualnych często ich nie zgłaszają, żyjąc przez długie lata z poczuciem wstydu i winy. Obwiniają zarówno sprawców o to co się stało, jak i siebie. Zadając sobie ciągle pytanie : "co by było gdyby?". Nie otrzymują pomocy, ponieważ nie chcę się przyznać do tego, że ktoś je skrzywdził. Tym samym skazują się na życie w cierpieniu, co przeradza się na trudne relacje z płcią przeciwną. A niekiedy takie kobiety nawet nie potrafią nawiązać żadnej relacji w obawie, że kolejny raz ktoś je skrzywdzi.
W książce pojawia się też wątek miłosny. Nie nachalny, przyjemny. Nie ma tysiąca scen seksu, jest jedna, ale mało szczegółowa. Za to autorka skupiła się tu na uczuciach. Na relacjach. Na budowaniu i pielęgnowaniu miłości. Choć bohaterka tej miłości z początku nie przyjmuje. Ona ją chciała, miłość była jej częścią, była w niej, jednak ta nie potrafiła się na nią otworzyć. To jest krzywda, którą ludzie sami sobie wyrządzają. Ale z drugiej strony autorka świetnie wytłumaczyła czemu bohaterka się zachowała tak, a nie inaczej.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Na zdjęciach zauważyliście pewnie małą paczuszkę z zdjęciem okładki. Wraz z egzemplarzem do recenzji otrzymałam paczkę chusteczek higienicznych. Książka trochę poleżała na półce, bo nie miałam ochoty dość długo na wyciskacz łez, ale jeśli spodziewajcie się wielkich wzruszeń i miliona wylanych łez, to muszę Was rozczarować. Nie płakałam. Były dwie sceny, kiedy czytałam ze ściśniętym gardłem i byłam poruszona i zdenerwowana. Ale nawet pół łezki w oku nie miałam ani razu. Wychodzi na to, że jestem nieczuła. To dziwne, bo przy oglądaniu Jelonka Bambi w wersji animowanej zawsze płaczę jak głupia. A mąż się ze mnie śmieje. Teraz śmiało mogę przyznać, że mogłam wcześniej sięgnąć po książkę i żałuję, że tak długo zwlekałam.
A teraz to co mi się nie podobało. A były to zwroty "chłopaki poszły, wyszły, zrobiły, śmiały się, wygłupiały się, grały, sprzątały.... i tak przez całą książkę. Przecież to nie jest po polsku, a chłopaki to nie kobiety, żeby "coś robiły", więc czemu tłumaczenie jest w taki sposób zrobione, nie wiem. Ale jest to denerwujące i mnie zniechęca do czytania. Zauważyłam, że nie jest to pierwsza książka, w której używa się takich zwrotów. Czemu? Nie mam pojęcia. Ale jest to błąd językowy i nie powinno się tak pisać.
Mam tylko nadzieję, że w wersji finalnej książki, zostało to poprawione. Wiem, że egzemplarze recenzyjne są często przed korektą. Ale tak katować recenzenta? Brrr...
Całość książki oceniam pozytywnie. Przyjemna, lekka lektura, w której autorka porusza trudne tematy, co może wzruszać i chwytać za serce. Jeśli jesteście ciekawi, czy miłość może pokonać ból i strach i wygonić demony przeszłości, to polecam tę książkę.
PS bardzo chętnie przeczytam inne publikacje autorki.
Lubicie takie książki?
Jeszcze nie miałam do czynienia z tą autorką, ale to co bliskie sercu jest na mojej liście do przeczytania. Uwielbiam tego typu książki. Nie dziwię Ci się że te zwroty kuły Cię w oczy. Też bym nie wytrzymała :D
OdpowiedzUsuńTak, lubię takie książki, spotkałam się już z tą autorką i jej ksiażkami. Co do samych błędów to często można je spotkać w książkach recenzyjnych.
OdpowiedzUsuńLekka książka idealne nadaje się na letni wieczor. Z checia ja przeczytam.
OdpowiedzUsuńSięgam czasami po takie książki, w przerwie między cięższymi kryminałami czy thrillerami. Może po nią sięgnę, mam nadzieję, że w finalnej wersji zostały poprawione te błędy, bo faktycznie musiała to być katorga. :D
OdpowiedzUsuńFabuła bardzo ciekawa, książka na pewno by mi się spodobała. Może kiedyś po nią sięgnę. Jestem właśnie za tym, by dążyć do tego, co podszeptuje serce.
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy przez takie zwroty nie porzuciłabym tej książki gdzieś w połowie (najwyżej!), ale sama koncepcja fabuł podoba mi się, zwłaszcza to o straży ;-)
OdpowiedzUsuńMi nie do końca podobała się ta historia, niby miło spędziłam z nią czas, ale musiałam robić od niej przerwy. To nie jest do końca to co chcę czytać.
OdpowiedzUsuńjako tłumacz nie wierze, że możnba tak przetłumaczyć nawet i w wersji recenzalnej... masakra !
OdpowiedzUsuńZbrodnia na języku polskim została popełniona!
OdpowiedzUsuńTłumaczenie trochę mnie zraziło, szkoda że są takie błędy.
OdpowiedzUsuńTakie tłumaczenie jest dla mnie niedopuszczalne, szkoda, ze wydawnictwo pozwoliło sobie na coś takiego :/
OdpowiedzUsuńJa bardzo zwracam uwagę na takie błędy, niestety rzucają się w oczy!
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś po nią sięgnę bo fabułą wydaje się być całkiem przyjemna w czytaniu.
OdpowiedzUsuń