Cieniutka książeczka, a tak ogromne emocje, że poruszają serce. Patrycja Strzałkowska powraca w wielkim stylu z "Hotelem Lao". Poznaj jego tajemnice. Jeśli się oczywiście odważysz...
Czy jest coś bardziej skomplikowanego od miłości?
Tak. Kłamstwo.
Miłość wszystko wybacza. Kłamstwo niczym trucizna zabija powoli.
Sara Zborowska wydaje się szczęśliwą mężatką. Jednak… Przytłoczona ciężarem miłości swojego męża nie potrafi cieszyć się ekskluzywnym życiem, jakie wiedzie u jego boku. Rola bogatej i spełniającej oczekiwania męża żony nie jest dla niej. Zwłaszcza, że Sara ma tajemnicę, o której nie może zapomnieć i którą boi się wyjawić.
Kiedy dwudziestodwuletni Wojciech dowiaduje się, że zostanie ojcem, ogarnia go totalna panika. Przeraża go wizja wychowania dziecka, zwłaszcza że jego własne dzieciństwo nie należało do najprzyjemniejszych. Chłopak decyduje się jednak wziąć życie w swoje ręce i na przekór trudnym wspomnieniom stanąć na wysokości zadania. I kiedy wszystko zaczyna się w końcu układać, wydarza się coś, co sprawia, że jego życie rozpada się na drobne kawałki. Postawiony pod ścianą mężczyzna wybiera życie w kłamstwie.
Cieszę się, że mam blog i Instagram i mogę dać upust emocjom i podzielić się z Wami tym, czego doświadczyłam po podczas czytania nowej książki Patrycji Strzałkowskiej. Jak zapewne wiecie, jestem fanką autorki i śledzę jej karierę pisarską ( i nie tylko 😉 )od kilku lat. Patrycja przeszła ogromną przemianę zarówno jako kobieta ale i autor, co można zauważyć znając jej wszystkie książki. Cieszę się, że dołączyła do obsady autorskiej Purple Book ponieważ jej najnowsza książka jest dowodem na to, że powinna pisać więcej #darkbook. Oczywiście książki z Pascala też bardzo lubię, żeby nie było.
Dwie historie, niby ze sobą nie związane, a jednak stworzyły spójną całość. Głównymi bohaterami książki są czterdziestoletnia Sara oraz dwudziestokilkuletni Wojciech. Ona związana jest z bardzo bogatym i znanym prawnikiem, starszym od niej o kilkanaście lat Krzysztof najchętniejby przychylił jej nieba, ale jego miłość jest na tyle ogromna, że aż przytłaczająca. Mężczyzna nie rozumienie słowa nie i tak zawsze stawia na swoim. Co na dłuższą metę robi się męczące. Sara żyje jak w złotej klatce. Niby niczego jej nie brakuje, ale głębszego oddechu również wziąć nie może. Poznajemy oboje w momencie planowania urodzin Sary. A raczej to mąż je planuje, choć jego żona wcale nie ma ochoty na świętowanie. Wojciech natomiast całe życie mieszkał z matką, której do szczęścia zawsze potrzebny był mężczyzna. Kobieta nie jest w stanie sama funkcjonować, płaczem i szantażem trzyma przy sobie już dawno dorosłego syna. Ale Wojtek w pewnym momencie ma dość i ucieka. Któregoś dnia poznaje Olgę, w której zakichuje się bez pamieci. Gdy dziewczyna odkrywa, że jest w ciąży, to chłopak początkowo boi się odpowiedzialności. Ale później uświadamia sobie, że tak musiało być i należy stanąć na wysokości zadania. Gdy rodzi się jego syn jest w siódmym niebie. Wszystko zaczyna się układać. Ale los jeszcze nie raz z niego zadrwi. Co łączy tych dwoje i co ma z tym wspólnego wrocławski hotel Lao?
Książkę czytałam z duszą na ramieniu, coraz szybciej połykając słowa, by w końcu dowiedzieć się prawdy. A ta była bolesna, zarówno dla mnie jak i głównych bohaterów. "Hotel Lao" to kawał dobrej literatury i kolejna świetna książka Patrycji Strzałkowskiej. Choć muszę przyznać, że czytając, cały czas zastanawiałam się co Wojtek i Sara mają wspólnego i kto jest tą postacią z prologu, która w bolesny sposób ze sobą kończy. I nawet nie przypuszczałam jak wiele Ci swoje mają ze sobą wspólnego. Co prawda na końcu Patrycja mogła zdradzić więcej szczegółów, ponieważ nie wszystkie kwestie są dla cxueonika jasne. Nie chcę zdradzać szczegółów i najchętniej bym zadała autorce kilka pytań, by mi wyjaśniła to, nad czym się zastanawiam. Ale mimo tego książka jest naprawdę dobra. Utrzymana w dość mrocznym klimacie, cały czas daje do myślenia i sprawia, że w głowie pojawiają się coraz to nowe pytania dotyczące życia bohaterów.
Choć "Hotel Lao" jest dość cienki jak na książki Patrycji i czuję lekki niedosyt spowodowany kilkoma pytaniami, które pojawiły się w mojej głowie. Ale równie dobrze mogłabym zostawić te pytania bez odpowiedzi, ponieważ nie wpłyną na to co zdarzyło się na końcu. Choć może pozwoliłyby mi odrobinę lepiej zrozumieć motywy bohaterów? Czasami żałuję, że jestem taka wścibska i lubię wiedzieć więcej. W innym wypadku byłoby mi łatwiej:)
Daje do myślenia i skłania do refleksji. Taka właśnie jest książka "Hotel Lao".
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu Purple Book.
Mi się podobała, a czy Wam będzie, tego nie wiem. Najważniejsze jest to, że ja miło spędziłam z nią czas.
Ciekawie się zapowiada. dawno nie czytałam nic podobnego
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam czegoś małego. Tytuł mi się podoba. Twoja recenzja też mnie zachęca
OdpowiedzUsuńPoprzednie tytuły nie specjalnie trafiały w mój gust, ale thriller to już inna sprawa. Jestem ciekawa lektury. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam tego tytułu jeszcze, Bardzo lubię ten gatunek
OdpowiedzUsuń