Golden Rose Oil od marki O'Right

Są takie produkty w pielęgnacji moich włosów, których nigdy w niej nie zabraknie. Są to oleje i olejki, które stosuję przynajmniej dwa razy w tygodniu. Dzięki uprzejmości marki O'Right i mojej współpracy z Pure Beauty, dostałam do testu olejek różany do włosów. Jest to zupełnie coś innego niż się spodziewałam. Jak myślicie, pozytywne czy negatywne zaskoczenie?

Golden Rose Oil to serum do włosów suchych, zniszczonych i farbowanych. Można je kupić w buteleczce o pojemności 100 ml. Cena regularna tego kosmetyku, to 189 zł. Jak widzicie na zdjęciu, moja buteleczka jest mniejsza, ma tylko 10 ml, ale taka pojemność wystarczy, by dobrze zapoznać się z kosmetykiem.

Golden Rose Oil w swoim składzie ma olej z róży złotej i rozpuszczalne w wodzie silikony. Powinnam zacząć od tego, że nie miałam pojęcia o tym, że jest coś takiego jak złota róża, ale nie mam podstaw, by nie wierzyć w to, że istnieje. Ogromnym zaskoczeniem dla mnie jest to, że serum nie pachnie różą. Zapach jest słodki, perfumowany, może trochę kwiatowy. Nie wiem do czego mogłabym go porównać, ale pachnie ładnie.

Wskazania do używania serum?

Włosy puszące się i niesforne, suche, zniszczone, farbowane, rozdwojone końcówki, brak połysku i ogólna kiepska kondycja włosa.

Jakie serum ma zadanie?

Nawilżenie, ujarzmienie, wygładzenie i zdyscyplinowanie włosów oraz poprawienie ich wygląda i kondycji.

Jak używać serum?

Zdecydowanie jest to produkt do używania na wilgotne włosy. Najlepiej nałożyć go zaraz po umyciu włosów i delikatnym wytarciu ręcznikiem. Produkt można nałożyć tylko na końce lub na 3/4 długości włosa, ale nie nakładać przy samej skórze.

Czy serum jest warte tak dużych pieniędzy?

Nie ma takiej siły do tego, by ktoś zmusił mnie do napisania nieprawdy, więc tego nie robię. Kosmetyk jest moim zdaniem genialny. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym co robi z moimi włosami. Zacznę od tego, że jest bardzo wydajny, a ja myję głowę 1 - 2 razy w tygodniu więc to 10 ml mi na długo wystarczyło. Podoba mi się zapach kosmetyku i to, że nie czuć w nim róży. Nie przepadam za tym zapachem. Serum jest bardzo lekkie. Na początku wzięłam tylko odrobinkę, by nałożyć na końcówki. Jak zobaczyłam, że nic mi ich nie skleja, to pokusiłam się o kilka kropli więcej i zaczęłam je wcierać we włosy na prawie całej długości. Już po pierwszym użyciu zauważyłam, że włosy stają się gładsze. Specjalnie nie napisałam, że gładkie, bo moje włosy nigdy takie nie są, ale po tym kosmetyku mniej się puszą, bez problemu mogę je rozczesać po umyciu ( serum nakładam na nierozczesane włosy). Zrobiłam test na włosach po zabiegu farbowania henną i choć wiem, że powinnam odczekać 48 h zanim nałożę pielęgnację, ale chciałam sprawdzić czy z takimi włosami sobie olejek poradzi. Po farbowaniu henną włosy są sztywne i suche, a to serum sprawiło, że stały się mięciutkie i bardzo miłe w dotyku. Tylko jeśli chcecie, by ten efekt był naprawdę zadowalający, to trzeba po nałożeniu serum wysuszyć włosy suszarką. Nie trzeba ich nawet modelować czy wyciągać na szczotce. Wystarczy tylko wysuszyć. Gdy wyschną same, to wyglądają dużo gorzej, choć i tak są ładne.

Składniki: Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, **Squalane, Fragrance, Rosa Damascena Flower Extract,Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Linalool, Citronnellol, Benzyl Salicylate.

Co myślicie o tym produkcie? Dla mnie to rewelacja i gorąco Wam go polecam:)

Za możliwość przetestowania olejku bardzo dziękuję Pure Beauty.