Zastanawiam się czy macie w swoich biblioteczkach autorów, których książki musicie mieć w komplecie? U mnie jedną z takich autorek jest Monika Magoska-Suchar. Choć zazwyczaj recenzuję tu pozycje, które dostałam do recenzji, to jej książki zajmują w moim sercu specjalne miejsce i muszą znaleźć się również i tu, na moim blogu. Przed Wami "Pseudonim miłość" - cudowny romans który bohaterowie nawiązali... w wydawnictwie książkowym.
Monika Magoska-Suchar słynie z nietuzinkowych pomysłów na książki. Każda jej historia jest inna, ale wcale nie mniej ciekawa. Jestem jednak przyzwyczajona do śmiałych scen erotycznych w jej powieściach, których może nie ma jakoś bardzo dużo, ale zawsze są bardzo gorące. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy "Pseudonim na miłość" okazał się być romansem, ale dużo mniej pikantnym niż inne książki autorki. Czy to zarzut? Absolutnie nie, ponieważ ta książka mi się podobała i zupełnie nic bym w niej nie zmieniła.
Połączenie dwóch światów - bogaczy i ludzi ledwo wiążących koniec z końcem - czy to dobry pomysł na romans? Czemu nie? Główny bohater tak dawał popalić swojemu dziadkowi i stawiał go w złym światle, że jego imprezowe życie w końcu musiało się skończyć. Rick nie przypuszczał jednak, że staruszek okaże się tak cwany i wywiezie go do zapomnianego przez ludzi miasteczka Clinton. Zderzenie z rzeczywistością małego górskiego miasta, w którym nie ma nawet bankomatu, okazuje się dla mężczyzny czymś nierzeczywistym. Tak jakby trafił do sennego koszmaru. A do tego musi zrobić porządek w wydawnictwie dziadka, w którym czas zatrzymał się chwilę po epoce kamienia łupanego. Co z tego wyniknie?
Książka jest świetna. Lekka, przyjemna, z nutą pikantarii ale i z bohaterami, którym knucie nie jest obce. Frederick natrafia na swojej drodze na ludzi, którym los wydawnictwa jest nie tyle obojętny, co w wyraźny sposób mu szkodzą. Czemu, skoro w tym miasteczku nie ma innej pracy? Tego właśnie nasz bohater będzie musiał się dowiedzieć. A przy okazji będzie musiał przekonać do siebie również Melody, która uważa, go za strasznego buca. Choć przystojnego buca.
Bawiłam się cudownie z bohaterami tej książki i muszę przyznać, że lubię Monikę Magoskę - Suchar w tych lżejszych odsłonach jej powieści. "Pseudonim miłość" ukazał się nakładem wydawnictwa Papierowe Serca i już niedługo również za ich sprawą bedziemy mogli przeczytać romans biurowy zatytułowany "Do mojego biura, ale już". Myślę, że tam będzie się ostro działo i powróci Monika ze swoimi bardzo pikantnymi i niegrzecznymi scenami miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.
Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)