O Annie Langner usłyszałam już jakiś czas temu. Jej pierwsza książka Wszystko czego pragnę w te Święta, załatwiła jej grono wiernych fanek. Co prawda nie czytałam tej książki, ale chętnie czytam blogi książkowe, gdzie dziewczyny pisały o wielkim talencie pisarskim autorki.
29 stycznia nakładem wydawnictwa Kobiecego ukaże się jej najnowsza książka Zniszcz mnie, którą miałam możliwość przeczytać przedpremierowo i chciałabym Wam o niej opowiedzieć.
To co zaintrygowało mnie w tej książce najbardziej, jeszcze zanim ją przeczytałam, to okładka. I kto mi teraz powie, że dobra okładka, to nie jest połowa sukcesu? Uważam, że jest i gdybym zobaczyła tę książkę na półce w księgarni, to na pewno bym się przy niej zatrzymała. Lubię bowiem w książkach niegrzecznych chłopców z tatuażami. Kolejna rzecz to opis. I tu już mój umysł wyobraża sobie to, co się tam będzie działo...
On i ona.
Pogubiony imprezowicz i zbuntowana outsiderka.
Nie spodziewają się siły rażenia gorącego uczucia, które ich połączy.
Barry uchodzi za prawdziwą duszę towarzystwa, ale to tylko pozory. Tak naprawdę czuje się samotny i ma wiele kompleksów, które ukrywa pod tatuażami, piercingiem i ekscentryczną fryzurą. Nie jeździ motocyklem i nie zalicza panienek jak jego kumple.
Pewnego dnia zauważa tajemniczą nieznajomą, która na jego widok w panice ucieka i gubi swój szkicownik. Barry odkrywa, że dziewczyna ma wielki talent i ze zdziwieniem zauważa, że… każdy rysunek przedstawia jego.
Amy, którą wszyscy mają za dziwoląga, chce odzyskać swoją własność. Ma jednak pewien plan, w którym to właśnie Barry może jej pomóc.
I jak, ciekawi Was? Oczywiście mówi wiele i nie mówi nic. To kolejny chwyt, byście tę książkę kupili. Wyobraźnia działa, ale umysł chce konkretów. Nie przypuszcza jednak, że to co ujrzy na stronach tej książki i zacznie przetwarzać to na obrazy, wcale nie będzie bajką na dobranoc, jaką czytają przed snem grzeczne dzieci.
Na początku ta opowieść zaczyna się jak historia z książki dla młodzieży. Gatunek tej książki to new adult, więc nie ma się co dziwić. Jest dwoje nastolatków, którzy spotykają się przypadkiem. ONA nie chce by ktoś ją zauważył, a najbardziej ON. ON właśnie odkrywa, że ONA istnieje i, że jest nim zainteresowana. Po tym jak patrzą sobie w oczy, a ich ciała reagują na siebie, można by przypuszczać, że ta znajomość szybko wkroczy na wyższy poziom. Ale w życiu nic nie jest proste. A w tym przypadku bym powiedziała, że jest coraz trudniejsze i coraz bardziej się komplikuje. Choć Amy i Barry są sobie przeznaczeni, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości, to na ich drodze do szczęścia cięgle coś leży i niszczy oboje. On wyluzowany imprezowicz nie umie żyć w związku i nie chce przyznać się sam przed sobą do tego, że Amy jest jego całym światem. A ona zamiast w końcu przestać się zadręczać i iść za głosem serca, ciągle chce się umartwiać i nosi w sercu straszną tajemnicę, na której wyjawienie jeszcze nie chce sobie pozwolić.
Mam wrażenie, że ludzie lubią sobie komplikować życie. Zamiast myśleć, czasami warto iść po prostu za głosem serca. Wyluzować się i zapomnieć na chwilę. Dać się ponieść emocjom i pozwolić sobie na chwilę zapomnienia. Gdyby Amy i Barry zrobili choć raz jedną z tych rzeczy razem, nie musiałabym przeżywać razem z nimi ich patologicznej relacji. Bo jak kochasz to chcesz być blisko z tą osobą, prawda? Po co więc to wszystko komplikować? Nie zrozumiem tego nigdy.
Ale pomijając fakt napisania przez autorkę niezwykle emocjonalnej historii, chciałabym zauważyć, że dawno nie spotkałam się z tak pokręconym umysłem pisarskim. Gdy sięgam po książki nowego dla mnie autora, to lubię się o nim trochę dowiedzieć. I tak na Instagramie autorki trafiłam na wpis dotyczący jej tekstów z tej książki. Napisała tam, że "ma nadzieję, że nie będziemy się zastanawiać u jakiego dilera się zaopatruje i czy pisała tę historię na trzeźwo". Droga Aniu, jakbyś z ust mi to wyjęła, bo ja właśnie się nad tym zastanawiam. A czemu? Ponieważ w książce oprócz klasycznej narracji zastosowane są również wstawki, w których poznajemy myśli bohaterów. To jakim poczuciem humoru wykazała się tu autorka, jest godne podziwu. Albo jest szalona, albo niezwykle inteligentna. A może jedno i drugie? Rewelacja i wielki ukłon do samej ziemi. Tego nie da się opisać. To trzeba przeczytać. Tylko proszę nic nie jeść i nie pić w trakcie czytania, by nie opluć książki.
Autorka fenomenalnie budowała przez całą książkę napięcie. I gdy już myślałam, że będzie dobrze, to ona sprawiła, że moje serce rozbiło się na kilka kawałków. Tak drobnych, że ciężko je teraz odszukać. Okazuje się bowiem, że nie wszystko złoto co się świeci i choć myślisz, że ktoś jest Ci bliski, może okazać się to wierutnym kłamstwem. Nigdy nie można zaufać do końca. Amy i Barry niestety boleśnie się o tym przekonali.
"Zniszcz mnie" to świetnie opowiedziana historia miłosna w świecie młodych dorosłych, którzy czasami muszą bardzo szybko wkroczyć do świata, na spotkanie z którym nie są jeszcze do końca gotowi. To historia o wielkiej miłości ale i o złamanym sercu. Historia o akceptacji i tolerancji. Historia o ślimakach i tyranozaurach. Ale również i o tym, że narkotyki są złe. Że można kogoś skrzywdzić, choć wcale się tego nie planowało.
Pamiętacie powiedzenie "przyjaciół poznaje się w biedzie"? Otóż to wcale nie prawda. Bo gdy bieda nastąpi, to odwracają się do Ciebie plecami. A jak będziesz stać nad przepaścią to jeszcze popchną Cię do jej krawędzi, a potem w dół. Oczywiście dla Twojego dobra, by skrócić twe męki i cierpienie. Główni bohaterowie i z tym będą musieli się w tej książce zmierzyć.
Tę opowieść warto przeczytać choćby dla samego zakończenia. A ja musiałam to zrobić aż trzy razy. Za pierwszym razem nie zrozumiałam. A gdy już do mnie dotarło, co się stało nie mogłam się pozbierać i nie wierzyłam własnym oczom. Dlatego przeczytałam je raz jeszcze. Na dobicie, bo innych słów nie znajduję.
Moją pierwszą myślą było: zniszczyłaś mnie. Moje serce pękło, odebrało mi mowę, a oddech utknął w moich płucach. Zaczęłam się dusić. Ale dałam sobie radę. Jestem natomiast ciekawa jak Ty Aniu z tego wybrniesz w drugiej części?
Polecam bardzo gorąco. Świetna książka!
Okładka rzeczywiście przyciąga wzrok, choć nigdy nie byłam fanką tatuaży. No to jestem ciekawa tego zakończenia!
OdpowiedzUsuńO widzisz, byłam jej właśnie ciekawa. Teraz wiem, że muszę koniecznie ją mieć :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co takiego było w tym zakończeniu, choć to zupełnie nie mój gatunek książkowy :)
OdpowiedzUsuńCiągle jakieś książki mają swoje premierę, ta mnie bardzo zaciekawiła ponieważ nie jest dokonca wiadomo o co chodzi, lubię czytać takie książki.
OdpowiedzUsuńMyślę o kupieniu tej książki,a tą recenzją mnie jeszcze bardziej zachęciłaś do przeczytania
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i jestem nią zainteresowana - jest już na mojej "chciejliście" i z pewnością pojawi się w mojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńTak gdy przeczytałam zakończenie to dosłownie "Zniszczyło mnie". Jak tak można zostawiać czytelnika i to w takim momencie. Jednak czekam na 2 tom ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie jest, nawet nie wiesz jak długo czekałam na tę książkę. Już zabieram się za kupienie tej książki, po recęnzjach jestem pewna że będę nią mega zachwycona.
OdpowiedzUsuńMam tą książkę na półce, ale jeszcze jestem przed lekturą. Teraz wiem, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńTo będzie kolejna część...Bo czytając ją naprawdę byłam pod wrażeniem jednak koniec był dziwny i czytałam go kilka razy żeby zrozumieć czy nie zgubiłam żadnej kartki....Bo jak można tak zostawić czytelnika...
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam książkę dawno żadna mnie tak nie pochłonęła emocjonalnie również
OdpowiedzUsuńAle koniec książki poprostu mnie przerósł nie mogę się z tym pogodzić i mam nadzieję ze będzie kontynuacja jej historii bo mie wyobrażam sobie żeby ta historia tak sie skończyła