Każdego roku na polskim rynku wydawniczym pojawia się ogrom nowych pozycji literackich. Czytelnicy zalewani są propozycjami wydawnictw i czasami nie wiadomo już za co brać się w pierwszej kolejności, ponieważ chciałoby się czytać wszystko na raz, a doba ma niestety ograniczoną liczbę godzin. W tym całym rozgardiaszu warto zatrzymać się na chwilę, zrobić dwa głębokie wdechy i zastanowić się może nad tym, czego od autorów oczekujemy. Ułatwi to nam wybór i pozwoli sięgnąć po książki, które faktycznie maja sprawić nam przyjemność. Ja zazwyczaj w każdym kolejnym roku, oczekuję nowych, ciekawych debiutów, bo lubię zmieniać tematykę i poznawać nowych pisarzy, ale i uwielbiam powracać do "starych", dobrze mi znanych, których twórczość zapadła mi w pamięci.
Taką "starą"autorką jest Weronika Tomala. Poznałam ją przez przypadek. Sięgnęłam po jej książkę , choć długo biłam się z myślami czy warto. Niby chciałam ją przeczytać, a jednak nie do końca. Ostatecznie ją przeczytałam i zakochałam się w stylu pisania Weroniki. Gdy dowiedziałam się ze tym razem w Wydawnictwie Zysk i Spółka ukaże się jej nowa powieść, nie mogłam się jej doczekać.
Zapraszam Was na recenzję Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Usiądźcie wygodnie i zrelaksujcie się. To będzie bardzo przyjemna wycieczka.
Szpilki i wodzianka w krainie kopalń.
Daria to kobieta sukcesu. Ma narzeczonego, apartament w stolicy, świetną posadę i dobrego szefa. Szefa, który wysyła ją na półroczną delegację na Śląsk. Jakże wielkie okazuje się zdziwienie kobiety, kiedy na ulicy, na której ma się zameldować, zamiast hotelu odnajduje domek starszej pani. I tak oto wprost z metropolii ląduje na obrzeżach miasta, w niedalekim sąsiedztwie kopalń. A to dopiero początek niespodzianek.
Daria, sceptycznie nastawiona do nowego środowiska, jednak nie traci animuszu. Kiedy poznaje Artura, okazuje się, że trafiła kosa na kamień. Przystojny górnik nie zamierza kłaniać się przed przebojową warszawianką i na każdym kroku uciera jej nosa. Kierowani stereotypami zaczynają prowadzić ze sobą niepisaną grę…
Weronika Tomala jest przykładem autorki, do której najlepiej pasuje określenie "cicha woda brzegi rwie". Jest niepozorna, a jej książki nie należą do mocno wyróżniających się na rynku wydawniczym. Moja pierwsza myśl - takie pospolite historie. Ale jej sekret tkwi w tym, że jak zaczniesz czytać, przepadasz. Nie na chwilę, a na zawsze. I chcesz jeszcze. Chcesz więcej i więcej. U mnie dokładnie tak było... Ona ma dar. Umie pięknie pisać. A wierzcie mi, że nie każdy autor to potrafi.
Historia opisana w tej książce może nie być jakoś nie wiadomo jak pasjonująca. Tak przynajmniej może się wydawać. Daria jest dziewczyną z wyższych sfer. Zapracowana, wykształcona, ambitna i bardzo elegancka. Kocha swoją pracę na tyle, że jest w stanie poświęcić się i wyjechać na pół roku w delegację, choć w Warszawie zostawia narzeczonego. Ale czego nie robi się dla kariery? Jej szef chcąc zrobić jej niespodziankę, lokuje ją na przedmieściach Rybnika w domu miłej starszej pani, zamiast w hotelu jak zazwyczaj. Tylko, że Daria jest urodzoną warszawianką z krwi i kości, a jej zamiłowanie do szpilek widać na kilometr. Czy taka dziewczyna odnajdzie się w małym domku na ulicy Pięknej przez pół roku? Może być to trudne. Jednak nie ma to jak odkryć, że przez ten czas jej sąsiadem będzie przystojny górnik Artur. Już po pierwszym spotkaniu niewypowiedziane słowa zawisają w powietrzu. Ani jedno ani drugi nie przypuszcza, że w ich życiu zajdą poważne zmiany. Tylko czy ta relacja ma w ogóle sens?
W książkach autorki podoba mi się to, że są inne. W Rabih znaczy wiosna poruszyła temat zakazanej miłości międzykulturowej. To była piękna, a zarazem bardzo wzruszająca historia. Tu dla odmiany mamy Śląsk i historię panienki z wielkiego miasta, która trafia na śląskie przedmieścia. Czy się tam odnajdzie? Nie mogę Wam tego powiedzieć. Na pewno się zauroczy pewnym górnikiem, ale to już wiecie. Co z tego wyjdzie? Musicie pojechać razem z autorką w literacką podróż, tam gdzie diabeł mówi dobranoc i sami się o tym przekonać.
W dobie uwielbianych, przez polskie autorki (piszące pod pseudonimami) historii Brajanów i Dżesik, którzy romansują sobie w Majami, przeżywając swoje amerykańskie sny, Weronika Tomala pokazuje nam, że Polska jest pięknym krajem. Wcale nie trzeba cudować i wymyślać, a można napisać świetną opowieść o miłości, która mogła wydarzyć się naprawdę. Jest realna, niepowymyślana i niewycudowana. Każda z nas może utożsamić się z główną bohaterką. Może być Darią i spotkać na swojej drodze przystojnego górnika. Uwielbiam takie książki. I tą również Wam bardzo polecam!
Znacie książki tej autorki?
Cudowna, wnikliwa, rzetelna recenzja. Ogromnie dziękuję za tyle ciepłych słów. Cieszę się, że czas spędzony u boku tej historii nie był zmarnowany. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z tą autorką. Jednak ta książka bardzo mnie zainteresowała, chętnie ją przeczytam
OdpowiedzUsuńJa też mam sporo książek kupionych z przypadku. A to mi się okładka spodobała, a to coś.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej autorce i przyznam że mam ochotę poznać jej dzieła. Może zacznę od tej książki?
OdpowiedzUsuńTak, znam tę Autorkę. Czytałam już jej jedną książkę, a o tej nawet nie wiedziałam. Zapisuję sobie, bo Autorka jest naprawdę warta uwagi :)
OdpowiedzUsuńKocham tą autorkę, jej książki są nie pozorne, ale mają to coś. Nie mam pojęcia czemu akurat ta książka, gdzieś mi umknęła. Postaram się szybko ją nadrobić.
OdpowiedzUsuń