wtorek, 18 października 2022

"Nic do stracenia" Kinga Litkowiec - recenzja


"Nic do stracenia" Kinga Litkowiec - recenzja

Aby dobrze ocenić książkę "Nic do stracenia" ważne jest aby przeczytać podziękowania autorki, które znajdują się na końcu tej historii. Inaczej można się bardzo pomylić w jej ocenie.


"Nic do stracenia" Kinga Litkowiec - recenzja

Co się stanie, kiedy ofiara nie ma nic do stracenia? – Nie potrafię – szepczę drżącym głosem. – Potrafisz. Właśnie to robisz. Twoja niewinność jest jak afrodyzjak, kotku. Z trudem przełykam ślinę. Patrzę na niego, a w mojej głowie panuje jeden wielki chaos. Nie mogę się ruszyć, jakby mnie sparaliżowało. Strach? Mam nadzieję. To, co Arii wydawało się najgorszym dniem w jej życiu, było dopiero początkiem... Przypadkowe brutalne wydarzenie z udziałem kobiety przybiera szokujący obrót. Zagubienie, porwanie, zemsta, seks. W tej opowieści nic i nikt nie jest takim, jakim się wydaje. Czy jesteś w stanie uciec od tego, czego pożądasz?

"Nic do stracenia" Kinga Litkowiec - recenzja

Cieszę się, że należę do osób, które zawsze czytają podziękowania autora. Tym razem dowiedziałam się z nich, że "Nic do stracenia" tak naprawdę jest debiutem literackim Kingi Litkowiec i początkiem jej zabawy z pisaniem. Zastanawiałam się czemu Kinga będąc u szczytu kariery i nawet założenia swojego wydawnictwa, wydała lajtowy romans mafijny. Bo ta książka jest praktycznie wolna od przemocy. Z fabułą również nie zaszalała, a wydarzenia opisane w książce są w sposób przewidywalny. I gdybym nie przeczytała podziękowań, to napisałabym, że coś jest z Kingą nie tak. W końcu to Królowa Romansów Mafijnych, a tu dostałam od niej lekką, łatwą i przyjemną historię do poczytania przed snem.

"Nic do stracenia" Kinga Litkowiec - recenzja

Pewnie ktoś, kto nie zna twórczość autorki napisałby, że to mocny romans mafijny. W końcu mamy tu napad na bank, porwanie, nasza bohaterka jest więziona przez jakiegoś mafioza i niepewna tego, co się z nią stanie. Jest tajemnica, nawet kilka, znajdzie się tu nawet strzelanina i chwile grozy. Nie jedna osoba oberwie kulkę i przez chwilę będzie dramatycznie. Więc o co mi chodzi?

Książka nie jest zła, ale mało się w niej dzieje. Jak na wyobraźnię Kingi przystało, powinno być dynamicznie, a akcja nie powinna zwalniać nawet na chwilę. I pewnie napisałabym, że ta książka jest słaba, bo coś się naszej autorce stało. Zamiast podkręcać tempo, ona zwalnia i wychodzi z tego love story. Ale mając taką wiedzę jaką mam teraz, to po przeczytaniu podziękowań muszę ocenić książkę jako debiut, bo inna ocena byłaby nie fair w stosunku do autorki.

"Nic do stracenia" Kinga Litkowiec - recenzja

"Nic do stracenia" jako debiut pisarski osoby, która dopiero zaczyna przygodę z romansami mafijnymi jest całkiem dobry i uważam, że ma potencjał. Zresztą ten potencjał widać w każdej kolejnej książce Kingi. To, do czego mam zastrzeżenia, to zachowanie głównej bohaterki. Momentami mnie irytowała swoją pewnością siebie i zachowaniem wobec swoich porywaczy. A z drugiej strony rozumiem, że było już jej wszystko jedno, ponieważ musiała odejść z domu, później straciła jedyne źródło dochodu i w tym samym momencie dostała nakaz eksmisji mieszkania. Ale czy faktycznie można być tak zrezygnowanym, by wyzbyć się uczucia strachu i reagować na wszystko obojętnością lub złością? Nie jestem tego pewna. Mam jeszcze wątpliwości co do udziału Arii w tej całej akcji, z której wielką tajemnicę robił Amado. Cały czas powtarzał, że Arii jest im potrzebna. Ale czy faktycznie ona im była potrzebna czy to co do niej należało?

"Nic do stracenia" Kinga Litkowiec - recenzja

Nie chcę Wam zdradzać więcej żadnych szczegółów. Książkę czyta się ekspresowo i przyjemnie. Dobrze się bawiłam i miło spędziłam czas z jej bohaterami i oceniam ją jako debiut pisarski autorki. Z każdą kolejną książką jest dużo, dużo lepiej. Myślę, że powinniście ją przeczytać, jeśli jesteście fanami książek Kingi.

Lekka, łatwa i przyjemna historia do przeczytania w jeden wieczór.




Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki bardzo dziękuję autorce oraz wydawnictwu Love Book.










 

1 komentarz:

  1. Lubię twórczość Kingi, tej książki jednak jeszcze nie czytałam. :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)