4/2025
Jak dobrze zacząć rok 2025? Pojechać na wycieczkę do słonecznych Włoch i przejść się po plantacji pomarańczowych drzewek. Wrażenia niezapomniane, szczególnie gdy skosztuje się soczystych owoców zerwanych prosto z drzewa. Mam świadomość tego, że nie wystarczy mogą od tak sobie wszystko rzucić i wyjechać na wakacje. Mam zatem dla Was propozycję wycieczki w wyobraźni. A Waszym przewodnikiem będzie zakochana we Włoszech Weronika Tomala. Przy okazji poznacie dwoje bohaterów jej książki zatytułowanej „A wokół nas pomarańcze".
„A wokół nas pomarańcze" to historia o nieszczęśliwej miłości, porzuceniu, niespodziewanej ciąży, samotnym macierzyństwie i w końcu nadziei na lepsze życie. Ale zanim do tego dojdzie, nasza bohaterka musi zmierzyć się ze wszystkimi bolesnymi konsekwencjami krotkiej relacji z ojcem swojego dziecka. Czy Carl się zmienił, jak zapewnia w liście? Czy wycieczka do Kalwarii, to dobry pomysł? Czy miłość, która ponownie zawita do serca Marii, w końcu sprowadzi do jej życia upragnione szczęście? Na te i inne pytania Weronika Tomala odpowiada w swojej książce. I choć znam jej powieści nie od dziś i byłam w nich świadkiem ludzkich tragedii, to niezaprzeczalnie historia Marii doprowadza mnie do złości, frustracji i rozgoryczenia. A to wszystko dlatego, że spotkała na swojej drodze zadufanego w sobie buca, który najpierw się zabawił a potem uciekł z podkulonym ogonem, nie poczuwając się do opieki nad ciężarną, a potem nad mamą i maleństwem.
Nie znoszę mężczyzn pokroju Carla. Nie znoszę ich przekonania, że ciąża nie jest ich problemem, a narodzone dziecko należy do matki, która to powinna wziąć za nie odpowiedzialność. A gdzie w tym wszystkim jest ojciec? Chwila zapomnienia, a potem radź robie sama? Jak widać Carl właśnie takim sposobem myślenia się posługuje. Jakie jest więc zaskoczenie naszej Marii, gdy kilka lat później dostaje list z Włoch, w którym jej były partner zapewnia, że dojrzał do roli ojca. Dziwi mnie to, że Maria decyduje się by pojechać do Włoch i przedstawić Marcelowi jego ojca. Dla mnie ktoś pokroju Carla nie zasługuje na to, by poznać swojego syna. Ale nasza autorka miała na to wszystko inny plan i Maria pakuje siebie i dziecko, po czym ruszają do słonecznej Kalwarii. Czy to dobry pomysł, by „dla dobra dziecka” rozgrzebywać stare rany?
Weronika Tomala nie boi się poruszać w swoich książkach trudnych i bolesnych tematów. Wielokrotnie chciałam wejść do tej historii i przemówić Carlowi do rozumu. Tak jak przypuszczałam, mężczyzna nie zmienił się i jest na tyle zadufanym w sobie bucem, że jego w dalszym ciągu musi być na wierzchu. Nie obchodzi go to, że radni syna i Marię. Jego obchodzi tylko czubek własnego nosa. Ale na szczęście w życiu Marii i chłopca pojawia się brat Carla. Choć na początku mężczyzna nie pała sympatią do przyjezdnych, to później jego nastawienie się zmienia. Tylko czy wypada, by wchodził w relację z kobietą, która nie dość, że ma dziecko z jego bratem, to jeszcze ma z nim niepoukładane sprawy?
Miłość potrafi spaść na nas jak grom z jasnego nieba i zmienić wszystko. Cieszyłam się, że w życiu Marii nagle pojawiła się szansa na miłość, choć ta relacja budziła we mnie również obawę. Ale jak to w życiu bywa, nie może być łatwo. W tym przypadku wiele rzeczy ponownie się komplikuje, tym samym doprowadzając bohaterów do rozpaczy. Czy ta historia ma szansę na szczęśliwe zakończenie?
Kocham tą książkę i jej bohaterów. A jeśli Wy lubicie książki Weroniki Tomski, to ta również musi trafić do Waszej kolekcji.
Książkę miałam przyjemność przeczytać dzięki wydawnictwu Lucky.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.
Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)