11/2025
Pamiętam jak Monika poinformowała obserwatorów, że pisze nową książkę. Jej tytuł roboczy brzmiał „Molly". Jak na prawdziwych fanów twórczości autorki nie mogłam nie mieć tej książki w swojej bibliotece. Jest ona tym bardziej ważna, że do tej pory autorka publikowała pod logiem Niegrzecznych Książek. Ale czasami tak bywa, że coś się kończy, coś zaczyna i ty razem wydawcą jest Editio Red. Czy było warto sięgnąć po „Still loving You"? O tym dowiecie się z dalszej części tekstu.
Na wstępie napiszę, że książkę kupiłam sobie sama, ponieważ nie wyobrażam sobie, bym nie miała wszystkich publikacji autorki w biblioteczce. Czy było warto? A czy kiedyś nie było? Monika jest i będzie jedną z moich ulubionych polskich autorek romansów. Jej teksty wzbudzają we mnie spore emocje i nie pozwalają mi odłożyć książki nawet na chwilę. Tym razem nikt nikomu nic nie obcina ani nikogo nie morduje, ale wierzcie mi, że to wcale nie jest łatwa i przyjemna lektura.
Jest to słodko-gorzka historia o stracie, bólu, cierpieniu, chorobie, smutku, goryczy i wszystko, czego można doświadczyć po tragicznej śmierci ukochanej osoby. Molly choć jest fantastyczną dziewczyną i świetnym dziecięcym prychiatrą, po śmierci ukochanego mężczyzny nie umie powrócić do świata żywych. Do czasu, gdy matka prosi ją o konsultację małego pacjenta. Wielu lekarzy choć próbowało, nie potrafą stwierdzić, co się takiego stało, że chłopiec nie mówi. Molly postanawia pomóc dziecku, z którym przez przypadek nawiązuje bliską relację. Jeszcze nie wie, że to spotkanie wywróci jej życie do góry nogami.
„Still loving You" Moniki Skabary to książka, która już od pierwszej strony chwyta za serce. Molly nie zasłużyła na to, co wydarzyło się w jej życiu. Nie zasłużyła na to, by cierpieć, płakać i a my nie zasłużyliśmy na to, by czuć jej cierpienie. Ale gdyby nie to, że spotkała na swojej drodze Maksa i chorogo chłopca, nie moglibyśmy poznać jej historii. Podoba mi się to, że kolejny raz Monika pokazuje nam życie prawdziwych ludzi. Molly cierpi po starcie. Maks cierpi, ponieważ nie umie odnaleźć się w obecnej sytuacji i nowej rzeczywistości. Ma wrażenie, że utracił swoje życie. Tych dwoje ma swoje tajemnice, ale los postanawia połączyć ich życie i obserwować w ukryciu, czy będą umieli sobie wzajemnie pomóc.
Śmiałam się i płakałam. Złościłam i radowałam. Cierpiałam razem z bohaterami, ale przez moment widziałam z nimi również światełko w tunelu, gdy dążyli do obranego sobie wcześniej celu. Czy udało się im dojść do porozumienia? Czy w ich życiu w końcu wszystko zaczęło się układać?
Lubię tą książkę, choć bohaterowie mają trudne życie, w którym złych chwil było zdecydowanie za dużo. Za dużo łez, za dużo smutku. Ale dzięki takim historiom też czuję, że żyję. W życiu trzeba doświadczyć wielu emocji. A ja lubię czuć więcej i dostarczać swojemu życiu wrażeń.. Jeśli macie tak jak ja, to ta książka będzie dla Was idealna.
Z twórczością autorki nie miałam jeszcze styczności, ale po Twoim wpisie z pewnością to się musi zmienić. Lubię i cenię sobie szczerość i autentyczność w książkach, a z tego co piszesz twórczość Moniki Skabary taka właśnie jest. Tylko jak wydłużyć dobę i móc zdążyć z czytaniem tych wszystkich perełek>? ;)
OdpowiedzUsuń