wtorek, 25 lutego 2020

"Seks, nie miłość" Vi Keeland - recenzja



Lubię ładne okładki książek, a Wy? 

Tym bardziej je lubię, gdy okładka wzbudza we mnie jakieś emocje. Książka, o której Wam opowiem ma niezaprzeczalnie ładną okładkę. A oczy pana, który z niej na mnie spogląda są hipnotyzujące. Myślę, że nie tylko ja tak uważam. A, że uważa tak sama autorka, jestem tego pewna. Zresztą Vi wiedziała dokładnie co robi, gdy zatwierdzała jej projekt. 



"Pożądanie, które uzależnia. Czy ma szansę przerodzić się w miłość? Nowa, rozpalająca zmysły powieść bestsellerowej Vi Keeland! Poznali się na weselu przyjaciół. Nat szybko zauważyła, że przystojny Hunter urządził na nią polowanie. Po mocno zakrapianej imprezie obudzili się w jednym pokoju hotelowym. Kobieta od razu wiedziała, że to typ faceta, który łamie serca i nie angażuje się w poważniejsze związki. Poza tym sama nie szuka miłości, ma wystarczająco dużo problemów po rozwodzie. Dlatego też zdecydowała się pozostawić „łowcę“ z fałszywym numerem telefonu. Dziewięć miesięcy później znów się spotykają. Natalia ponownie próbuje zrobić psikusa zarozumiałemu adoratorowi i podaje mu numer swojej matki. Jednak tym razem Hunter tak łatwo nie da się zbić z tropu. Tym bardziej, że ma propozycję nie do odrzucenia…"


Seks, nie miłość, to najnowsze literackie dzieło znanej nam i lubianej amerykańskiej pisarki Vi Keeland. Autorkę miałam przyjemność po raz pierwszy poznać, gdy czytałam jej książkę, którą napisała w duecie z Penelope Ward. Ale dopiero w Wydawnictwie Kobiecym mogłam poznać twórczość solową autorki. Niektóre duety literackie są na wagę złota, ale to kariery solowe autorów sprawiają, że dopiero wtedy udaje się im w pełni rozwinąć skrzydła. I moim zdaniem w tym przypadku dokładnie tak jest.



Jak na twórczość Vi przystało, mamy seksownego głównego bohatera. Hunter, to przystojny, szarmancki, wysportowany, wygadany i bardzo, bardzo czarujący mężczyzna. I nie ukrywa, że ma ochotę użyć swojego czaru właśnie na głównej bohaterce. 

A ona? Jak w takich książkach głównie bywa, jest kobietą po przejściach. Po rozwodzie, z byłym mężem w więzieniu i z jego córką z innego małżeństwa, została dosłownie na lodzie, gdy okazało się, że jej były mąż jest oszustem. Wcześniej ich życie było bajką. Kobieta miała wszystko. Ale nie można budować życia na ludzkiej krzywdzie i gdy na jaw wyszły finansowe oszustwa jej męża i długi, które zaciągnął na nazwisko Nat, kobieta musiała z bajkowego nieba spaść wprost na brudną ziemię. I wierzcie mi, że to był bardzo bolesny upadek.

Ale Hunter mimo swojej idealności skrywa w sercu bolesną tajemnicę. I choć losy tych dwoje krzyżują się nie raz i niewątpliwie oboje mają się ku sobie, nie tylko w fizycznym znaczeniu, to w tym układzie nie ma miejsca na miłość. Ale czy na pewno? 



Kolejny bardzo dobry romans, który wyszedł spod pióra Vi Keeland. Książkę czyta się szybko. Historia jest niby prosta jak na taki romans przystało, ale komplikuje ją tajemnica głównego bohatera. Podoba mi się ten wątek i cieszę się, że nawet w zwykłym romansie autorka stara pokazać się prawdziwe ludzkie problemy i tragedie. Myślę, że w książkach Vi nie jedna kobieta mogłaby odnaleźć siebie i utożsamić się z główną bohaterką. Faceci z bohaterami już mniej, bo raczej nie wszyscy spotykani na naszej drodze przypominają panów z okładki tej książki. A szkoda.



Czy jestem zadowolona z lektury? Tak, jak zawsze zresztą. I na pewno nie jest to moja ostatnia książka tej autorki. 



Znacie twórczość Vi Keeland?





12 komentarzy:

  1. Pan na okładce jest bardzo bardzo interesujący :) Nie znałam książki, fajna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapewne lekko i fajnie się czyta. Może jak znajdę chwilę i miejsce w swojej biblioteczce, to po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię ładne okładki, niewątpliwie to one przyciągają wzrok. Co do autora to jeszcze się z nią nie spotkałam . Lubię czytać romanse więc nie wykluczam, że sięgnę po tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka rzeczywiście przyciąga wzrok. Dla kogoś, kto lubi taką kobiecą literaturą, to z pewnością świetna książka. Poddałaś mi pomysł na prezent na dzień kobiet.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie jest to gatunek, który lubię i czytuję. Zwykle kupuję takie książki na leniwe popołudnie na plaży, wiec jeszcze trochę i może, może...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta książka była świetna, ubawiłam się przy niej świetnie. Ale Keeland pisze świetne książki i to info sprawdzone :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo często wybiera książkę po okładce, nie jest to zawsze dobre ale tak mam.

    OdpowiedzUsuń
  8. No po Twoim opisie mam mega ochotę na to by przeczytać tą książkę, wydaje się być ciekawa. Do tego ta cudna okładka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam już wcześniej o tej książce i nie ukrywam,że mam na nią chrapkę. Ta autorka ma niezwykły talent i inne dzieła jej autorstwa są równie dobre.

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam tę Autorkę i kilka jej książek czytałam, ale tej jeszcze nie. Czeka na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Sama okładka do mnie przemawia. Jak już pewnie zdążyłaś zauważyć, bardzo lubię książki tej autorki a ta jest już na mojej liście do zamówienia, więc z pewnością pojawi się w moim domu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tytuł dosyć ciekawy,hehe. Gdy tylko bede miala czas i pieniadze to z checia ją przeczytam. Wydaje sie być ksiazka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)