wtorek, 29 grudnia 2020

"Asystentka" S.K. Tremayne - recenzja - Tania Książka

 "Asystentka" S.K. Tremayne - recenzja - Tania Książka

"Asystentka" S.K. Tremayne

Cieszę się, że żyjemy w czasach, w których człowiek wprowadził do swojego życia wiele udogodnień. Żyje się lepiej i więcej można załatwić nie wychodząc z domu. Doskonałym przykładem jest możliwość pracy zdalnej podczas pandemii. Ale uważam również, że co za dużo, to niezdrowo. Domowy asystent, który wszystko robi za mnie? Reguluje w domu temperaturę, jest zintegrowany z światłem, wie która godzina, zna prognozę pogody, jest bazą wiedzy, nastawia budzik? Jest towarzyszem domownika? Uważam, że każdy z nas może wykonywać takie czynności sam. Bez przesady. Bohaterka książki Asystentka boleśnie przekonała się o tym ile złego mogą wyrządzić tacy asystenci i jak szkodliwa może stać się technologia, która miała ułatwić nam życie...


"Asystentka" S.K. Tremayne

Ona jest w twoim domu. Ona kontroluje twoje życie. Teraz zamierza je zniszczyć. Przerażający i aktualny thriller psychologiczny autora bestsellerowej książki Bliźnięta z lodu.

Świeżo rozwiedziona Jo z przyjemnością wprowadza się do wolnego pokoju swojej najlepszej przyjaciółki. Zaawansowane technologicznie, luksusowe mieszkanie jest zarządzane przez asystentkę domową o nazwie Electra, która zajmuje się ogrzewaniem, oświetleniem – a czasem nawet Jo zwraca się do niej, gdy potrzebuje towarzystwa.

Wszystkie się zmienia, gdy pewnej nocy Electra wypowiada jedno zdanie, które rozrywa kruchy świat Jo na strzępy: „Wiem, co zrobiłaś”. Jo jest przerażona. Ponieważ w przeszłości zrobiła coś strasznego. Coś niewybaczalnego.

Tylko dwie inne osoby na całym świecie znają tajemnicę Jo. I nigdy nikomu by nie powiedziały. Prawda? Gdy ostra zima zatrzymuje Londyn, Jo zaczyna rozumieć, że Asystentka na półce nie chce po prostu kontrolować Jo; chce ją zniszczyć.

"Asystentka" S.K. Tremayne

Stary Rok niebawem się skończy, ale zanim to się stanie, postanowiłam sięgnąć po Asystentkę S.K. Tremayne, którą znalazłam w nowościach wydawniczych księgarni Tania Książka. Zamawiałam prezenty gwiazdkowe i po przeczytaniu opisu nie mogłam się oprzeć tej książce. 

"Asystentka" S.K. Tremayne


Asystentka ukazała się nakładem wydawnictwa Czarna Owca i jej autorem jest mężczyzna S.K. Tremayne. Czemu podkreślam, że mężczyzna? Ponieważ główną bohaterką książki jest kobieta, a większość tekstu pisana jest w pierwszej osobie. Zaskakujące dla mnie jest to, jak mężczyzna może wczuć się w rolę kobiety i pisać o jej uczuciach i emocjach. Ja bym nie umiała wczuć się w rolę mężczyzny i opisywać świata widzianego jego oczami. Brawo dla autora!!! 

Jo po nieprzyjemnym rozwodzie z Simonem wprowadza się do mieszkania swojej przyjaciółki Tabithy, które zarządzane jest przez domowych asystentów. Wszystko wydaje się być w porządku do momentu, w którym jeden z asystentów odzywa się nieproszony, informując Jo, że zna jej sekret. Kilka lat temu zginął pewien mężczyzna. Jo i Tabitha były tego świadkami, a wręcz przyczyniły się bezpośrednio do jego śmierci. Prawdę o tym zdarzeniu znają tylko one i były mąż Jo. Teraz również asystenci. Co się takiego wydarzyło, że urządzenia znają szczegóły śmierci Jamiego? A może Jo tylko się wydaje, że je znają i o tym mówią? 

Książka jest przerażająca. Wydaje się boleśnie prawdziwa i to właśnie mnie w niej przerażało, ale i do niej przyciągało. Każdemu normalnemu człowiekowi by się wydawało, że ktoś się na nim mści, ale nie Jo. Jej tata był chory psychicznie i popełnił samobójstwo. Czy Jo również jest chora, a ta cała sytuacja jest tylko wytworem jej wyobraźni?

Z każdą kolejną stroną książki miałam coraz większy mętlik w głowie. Wszystko wskazywało na to, że Jo zwariowała. Mówiący asystenci, komputer mówiący jej głosem, tajemnicze połączenie na skype, gdzie kobieta przedstawiła się Jo, jako ona sama i każe jej ze sobą skończyć... O co chodzi w tej historii? Autor dobrze to sobie wymyślił. Potrafi facet przyciągnąć i zatrzymać czytelnika... 

"Asystentka" S.K. Tremayne

Świetnie napisany thriller psychologiczny, który trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Autor pokazuje w brutalny sposób, że nic nie jest tym, co mogłoby się wydawać. I co najgorsze, nie można ufać samemu sobie. Gdy zawodzi ludzki mózg i sen miesza się z jawą, dzieją się straszne rzeczy....



Lubicie thrillery psychologiczne ? 















 

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Świąteczno-sylwestrowe paznokcie z lakierami z kolekcji glam stars NC Nails Company

Świąteczno-sylwestrowe paznokcie z lakierami z kolekcji glam stars NC Nails Company

Glam Stars NC Nails Company


Święta, święta i po świętach. Mam nadzieję, że Wasze były lepsze niż moje. Choroba i złe samopoczucie mnie pokonały, a miałam w planach wiele rzeczy. Nic z tego nie wyszło. Jedną z tych rzeczy miały być świąteczne paznokcie. Chciałam gwiazdki, choinki, brokat, złoto i czerwień, tym bardziej, że w najnowszej kolekcji lakierów marki NC Nails Company pojawiły się piękne odcienie złota i czerwieni. Ale z drugiej strony choinki by mi się zaraz znudziły, a bezwzorkowe paznokcie również mogą być piękne i będą bardziej pasowały do Sylwestra. Pewnie gdybym się dobrze czuła, to bym miała choinkę, ale z najnowszej stylizacji również jestem bardzo zadowolona. 


glam stars 1019 nc nails company

glam stars 1023 nc nails company

Kolekcja glam stars to piękne klasyczne kolory po brzegi wypełnione brokatem.

Kolor czerwony 1019 jest bardzo mocno napigmentowany i można poprzestać na jednej warstwie lakieru, ale ja nałożyłam dwie cienkie warstwy i zobaczcie jaki świetny efekt uzyskałam. Lakier na w środku oprócz brokatu ma również czerwony barwnik. 

Kolor złoty 1023 już jest mniej napigmentowany. Wynika to z tego, że w lakierze mamy sam brokat w kolorze złotym. Aby paznokieć pokryć tak jak na zdjęciu, musiałam nałożyć trzy warstwy. 

repair base nc nails company

shine star nc nails company

Baza, której użyłam, to już nieśmiertelna i dosłownie na wykończeniu repair base w kolorze przezroczystym. Świetny produkt, bo można nim nadbudować krzywą c, delikatnie przedłużyć paznokcie i pomóc sobie w kryzysowej sytuacji, gdy paznokieć pęknie. Tak miałam teraz na kciuku i zamiast spiłować paznokieć udało mi się go "skleić".

Top to shine star. Bardzo go lubię i często używam, bo jest trwały. 

glam stars nc nails company

glam stars nc nails company

glam stars nc nails company

glam stars nc nails company

Niby nic specjalnego, ale lakiery te przepięknie się mienią i wyglądają na paznokciach zachwycająco. Miałam już kilka lakierów z brokatem tej marki i tymi malowało mi się najlepiej. Może to dlatego, że nie rozlewają się podczas nakładania na paznokieć. Na stopach mam właśnie ten czerwony i bardzo jestem zadowolona, zarówno z wyglądu paznokci jak i pracy tymi lakierami. Jestem gruba, nie będę Was oszukiwać, że jest inaczej i pomalowanie paznokci u stóp nie jest dla mnie proste. A kolorem 1019 malowało mi się świetnie i ani razu nie zalałam skórek, a zdarza mi się to podczas pedicure niestety. 

glam stars nc nails company

Przed nami Sylwester i choć pewnie spędzę go na kanapie, oglądając nowy sezon Sabriny, to będę miała przynajmniej ładne paznokcie. 


A u Was jak? Świąteczne paznokcie czy bardziej naturalne ?









 

"Syn Mafii. Walka o dziedzica" Samanta Louis - zapowiedź - PATRONAT MEDIALNY

"Syn Mafii. Walka o dziedzica" Samanta Louis - zapowiedź - PATRONAT MEDIALNY

"Syn Mafii. Walka o dziedzica" Samanta Louis

Uwielbiam Patronaty Medialne i jest to dla mnie ogromne wyróżnieniem, tym bardziej, że niektóre z nich to kolejne części książek, które w moim sercu zajmują specjalne miejsce. 

Syn Mafii Samanty Louise jest jedną z takich książek, dlatego ogromnie się cieszę, że autorka zechciała by moje logo kolejny raz zdobiło jej książkę. 


Syn Mafii. Walka o dziedzica tak jak i poprzednia część ukaże się nakładem Wydawnictwa WasPos. Premiera książki zapowiedziana jest na 11 stycznia 2021 roku.

Pierwsza część wzbudziła sporo kontrowersji, ponieważ czytelniczki spodziewały się typowego romansu w mafijnym klimacie. Natomiast autorka mocno skupiła się na tym, jak wygląda mafia od środka i pokazała ją z tej mrocznej strony. Romans oczywiście jest, ale momentami schodzi na dalszy plan. Jest inaczej, nie będę mówić, że nie. A jak jest w drugiej części ? Nic Wam nie mogę zdradzić. Autorka już od dawna podsyca ogień i zapowiada, że to będzie coś. 

Czy książka złamie nasze serca ?
A może zakończy się happy endem? 

Dobrze, że już blisko do premiery... 


Syn Mafii. Walka o dziedzica. Samanta Louis

Podrzucam Wam opis wydawcy: 

Audrey staje przed obliczem władczego bossa nowojorskiej mafii. Salvatore Costello albo odbierze jej życie, albo uczyni swoją żoną.

Tajemnica kobiety, za wszelką cenę strzeżona przed światem, znaczy dla niego zbyt wiele, by mógł ryzykować. Najgorszy wróg czai się w ukryciu i czeka tylko na odpowiedni moment, żeby się ujawnić...

Miłość, pasja i pożądanie nie idą w parze z mrocznym półświatkiem. Nic nie jest pewne, a śmierć może czyhać na każdym kroku...


Czy odważysz się wejść ponownie do świata, z którego już się nie uwolnisz?

"Syn Mafii. Walka o dziedzica" Samanta Louis

Samanta Louis

Samanta Louis jest polską pisarką i mieszka z rodziną w Poznaniu. W jej twórczości znajdziemy zarówno publikacje obyczajowe, romanse jak i książki osadzone w świecie mafijnych porachunków. Zadebiutowała powieścią romantyczną ''Chłopak, który pokazał mi, jak żyć'', jednak popularność przyniosła jej książka ''Breaking rules. Gra rozpoczęta''. Prywatnie mama dwójki  słodkich dzieciaków, pasjonatka pięknych zdjęć i kawy. Prowadzi profil na instagramie z recenzjami książek, a także drugi z artystycznymi fotografiami. Oba profile obserwuję i bardzo lubię.

Ale najbardziej lubię autorkę za to, że nie boi się napisać i powiedzieć tego co myśli. 


"Syn Mafii. Walka o dziedzica" Samanta Louis

"Syn Mafii. Walka o dziedzica" Samanta Louis

"Syn Mafii. Walka o dziedzica" Samanta Louis

* Żadne ze zdjęć nie jest mojego autorstwa, ale uzyskałam zgodę na ich publikację w tym wpisie. 


Kto czeka na Syna Mafii II ?

wtorek, 22 grudnia 2020

"Grzeszne Święta" zbiór opowiadań polskich autorek - recenzja

"Grzeszne Święta" zbiór opowiadań polskich autorek - recenzja

 "Grzeszne Święta" zbiór opowiadań polskich autorek

Święta Bożego Narodzenia to piękny i rodzinny czas. A przynajmniej tak Święta powinny wyglądać. Rodziny siadają do stołu, objadają się smakołykami, potem rozpakowują prezenty, śpiewają kolędy i znowu jedzą. Święta trwają trzy dni, przygotowania trwają dwa tygodnie, albo i dłużej, a potem wszyscy wracają do rzeczywistości. Nuda. Co roku to samo. Ale czy Święta faktycznie muszą być nudne? Autorki Grzesznych Świąt udowodniły, że każdy może spędzić ten czas inaczej i wcale nie musi oznaczać to rutyny i nudy...


"Grzeszne Święta" zbiór opowiadań polskich autorek

Zbiór gorących opowiadań na zimne wieczory. Za oknami mróz, z daleka słychać dzwonki przy saniach, śnieg skrzypi pod butami, a w ciepłym wnętrzu, rozświetlonym blaskiem ognia igrającego w kominku, spotykają się spojrzenia, splatają się palce, usta łączą się w pocałunku. Zamiast szelestu papieru towarzyszącego rozpakowywaniu prezentów słychać szelest ubrań zsuwających się na podłogę. To będą wyjątkowe Święta.

"Grzeszne Święta" zbiór opowiadań polskich autorek

A może by tak zamiast zajadać się karpiem w Wigilię, przeżyć gorący romans? Przystojny kurier, płatny zabójca, znienawidzony sąsiad, a może tajemniczy nieznajomy? W te Święta wszystko jest możliwe....

Grzeszne Święta to zbiór opowiadań polskich autorek, które do klasycznych opowieści świątecznych, dorzuciły coś od siebie. Będzie gorąco, seksownie i bardzo podniecająco. Tajemniczo i władczo. Niektórzy stracą rozum i głowę, a inni może się zakochają? Jedno jest pewne, w te Święta bohaterowie opowiadań zamiast rozpakowywać prezenty, będą rozpakowywać siebie z ubrań. W te Święta, choć zimno na dworze, temperatura wzrośnie. Może nawet rozsadzi skalę termometru. Jesteście ciekawi co dziewczyny wymyśliły? Ja byłam bardzo ciekawa i ani razu się nie zawiodłam. 

"Grzeszne Święta" zbiór opowiadań polskich autorek

"Grzeszne Święta" zbiór opowiadań polskich autorek

Autorami opowiadań są znane polskie autorki literatury kobiecej i erotycznej. K.N. i jej seksowny kurier, to było dobre. Takiego osobistego dostawcy paczek, nawet ja bym z domu nie wygoniła. Kinga Litkowiec, która w tym roku rozgrzewała do czerwoności Polki, tym razem ma dla nas mrocznego i tajemniczego Mateo. Mam nadzieję, że to opowiadanie będzie miało ciąg dalszy. Agnieszka Sepielska - bardzo lubię lekkość pióra autorki i to jak buduje napięcie między bohaterami. Tym razem również mnie nie zawiodła. A także Paulina Świat, Anna Wolf, Agata Suchocka, Anna Szafrańska, Marta W. Staniszewska, J.B. Grajda, Anna Belon. Niektóre nazwiska mi znane tylko ze słyszenia, inne nie znane zupełnie. Jedno jest pewne, wszystkie Panie stanęły na wysokości zadania i sprawiły, że mocniej zabije Wam serce, a rumieńce pojawią się na twarzy. 


Święta wcale nie muszą oznaczać nudy i niestrawności po zbyt dużej dawce jedzenia. Mogą być niezapomnianym czasem, do którego z przyjemnością bohaterowie będą wracać. Nawet jeśli będą to robić w myślach, to i tak warto było zaszaleć....


Czytaliście Grzeszne Święta?











Bioestrowy eliksir do dłoni i paznokci KANN

Bioestrowy eliksir do dłoni i paznokci KANN


Bioestrowy eliksir do dłoni i paznokci KANN

Pielęgnacja dłoni i paznokci, to mój konik. Przykładam do tego ogromną uwagę. Już raz miałam problemy z paznokciami, i nie chcę więcej. W mojej kosmetyczce znajdziecie ogrom produktów do pielęgnacji dłoni. Maski, maseczki, kremy, odżywki, jest tego sporo. Ale eliksiru jeszcze nie miałam...


Czy eliksir KANN zagości na dłużej w mojej pielęgnacji? 


Bioestrowy eliksir do dłoni i paznokci KANN

Eliksir do dłoni i paznokci to nowy produkt polskiej marki KANN. Kosmetyk zawiera 99.3 % składników pochodzenia naturalnego, w tym jest w 100% wegański i nie zawiera glutenu. 

Internet jeszcze mało mówi nam na temat tego kosmetyku, a ja jako jedna z pierwszych dzięki testom z Twoim Źródłem Urody, mogłam go przetestować. Testy równa się opinia i mam nadzieję, że jesteście ciekawi, jak eliksir mi się sprawdził. 

Bioestrowy eliksir do dłoni i paznokci KANN

Na opakowaniu przeczytać możemy...

Zadbane dłonie i paznokcie to Twoja wizytówka w świecie. Odkryj bioestrowy eliksir o malinowym zapachu i zachwyć się efektami już od pierwszej kropli. Poznaj moc ultraczystych składników, o trzykrotnie lepszym, szybszym i dłuższym działaniu, w porównaniu do tradycyjnych olei. Twoje dłonie go pokochają, a Ty będziesz cieszyć się piękną skórą i zdrowymi paznokciami. 

Bioestrowy eliksir do dłoni i paznokci KANN

Kosmetyk zamknięty jest w szklanej butelce o pojemności 10 ml z kroplomierzem i dodatkowo opanowany w karton. Zapach ma przyjemny, malinowy, ale dla mnie lekko winny. Trochę przypomina zapach malinowej nalewki. Ale nie jest duszący. Kolor ma żółty i konsystencję wody. Myślałam, że będzie miał formę oleju, ale nie. Natomiast jest delikatnie tłusty, choć zaskakujące jest to, że bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia na skórze lepkiej i tłustej warstwy. Musicie uważać jednak na tkaniny. Niechcący kapnęły mi dwie krople na obrus i została tłusta plama (łatwo można ją sprać, nakładając wcześniej odrobinę płynu do mycia naczyń na tkaninę). Jak wzięłam do ręki telefon, a wcześniej użyłam Elixiru, to oczywiście cały ekran miałam w plamach. Lepiej więc nie dotykać delikatnych ubrań, szkła czy papieru, bezpośrednio po użyciu kosmetyku, bo zostaną plamy. 

Bioestrowy eliksir do dłoni i paznokci KANN

Bioestrowy eliksir do dłoni i paznokci KANN

Kosmetyk bardzo szybko i skutecznie nawilża i pielęgnuje skórę dłoni i dba o suche skórki. Najlepsze efekty osiągnęłam stosując go zaraz po umyciu dłoni, niż gdy nakładałam go na suchą skórę. Podoba mi się również wygląd mojej płytki paznokci. Zauważyłam, że paznokcie są mocniejsze i bardziej odporne na uszkodzenia niż przed kuracją. 


Tak jak wspomniałam, mam dużo kosmetyków do pielęgnacji dłoni i ten również bardzo dobrze się u mnie sprawdził. W internecie znalazłam cenę 39, 90 zł. 

Kosmetyk choć jest malutki, jest też bardzo wydajny. Wystarczą dwie krople, by pokryć nim całe dłonie. 

Oleje wykorzystane w Eliksirze to malinowy, rycynowy, jojoba, arganowy, z kiełków pszenicy i migdałowy..

Składniki:

Ethyl Olivate, 
Ethyl Wheat Germate, 
Ethyl Almondate, 
Ethyl Jojobate, 
Ethyl Arganate, 
Ethyl Ricinoleate, 
Rubus Idaeus Seed Oil, 
Fragrance, 
Benzyl Alcohol,
Tocopherol,
Retinyl Palmitate



Co stosujecie do pielęgnacji dłoni i paznokci??? 















 

"Nie ta kobieta" Agnieszka Kowalska - Bojar - recenzja

"Nie ta kobieta" Agnieszka Kowalska - Bojar - recenzja

"Nie ta kobieta" Agnieszka Kowalska - Bojar

6 grudnia 2020 roku, czyli dokładnie w Mikołajki, niegrzeczne czytelniczki otrzymały trzecią część serii Seksowni Dranie autorstwa Agnieszki Kowalskiej - Bojar. Nie ta kobieta jest kontynuacją dwóch poprzednich książek i warto znać ich treść, zanim zaczniecie czytać tę część. Czy Nie ta kobieta przypadła mi do gustu jak inne książki autorki? 


"Nie ta kobieta" Agnieszka Kowalska - Bojar

Konrad wraca do kraju po trzech latach służby w Legii Cudzoziemskiej. Lecz nie jest już tym samym człowiekiem, co wcześniej. Trzymiesięczna niewola, okrucieństwa, których był świadkiem i których sam dokonywał, odcisnęły na nim piętno, pokancerowały psychicznie. Zatrudnia się jako stróż w biurowcu jednej z największych firm w stolicy. Tam nieoczekiwanie spotyka dawną narzeczoną, obecnie żonę samego prezesa. Ponieważ wciąż jest w niej zakochany, zgadza się zostać jej ochroniarzem i kochankiem. Jednak nie wszystko układa się po ich myśli. Zwłaszcza, że w głowie Konrada kryją się demony, a w jego życie wkracza niespodziewanie inna kobieta, najmłodsza córka prezesa, Jagna. Ponury, cynicznie nastawiony do świata i ludzi mężczyzna, powoli zaczyna ulegać urokowi młodej dziewczyny, a ona sama jest nim z każdym dniem coraz bardziej zafascynowana. Dokąd ich to zaprowadzi i czy możliwe jest pokochać kogoś, kto nie chce miłości?

"Nie ta kobieta" Agnieszka Kowalska - Bojar

Głównym bohaterem książki jest Konrad, brat Litki. Oboje poznałam w drugiej części serii. Chłopak dalej nie może pogodzić się ze stratą narzeczonej i zaciąga się do wojska. O ile wcześniej był spokojnym facetem, teraz jest prawdziwą maszyną do zabijania. Jego największym problemem są dwie rzeczy. Nie umie radzić sobie z niekontrolowanymi wybuchami gniewu i dalej czuje coś do Magdy, która go zdradziła i porzuciła. Beznadziejnie zakochany, agresywny, mocno napakowany i pragnący krwi równie mocno jak seksu - poznajcie naszego bohatera. 

Niektórzy w życiu mają dużego pecha, ale i równie ogromne szczęście. Konrad ma to i to. Pewnego dnia na jego drodze znowu pojawia się była narzeczona. Piękna, seksowna i od pierwszego spotkania zaczyna mącić. Faceci są jak dzieci. Jednemu pokażesz zabawkę i zrobi dla Ciebie wszystko, a drugiemu obiecasz seks życia i gorący romans i to wystarczy, by poszedł za Tobą w ogień. A tym bardziej Konrad, mężczyzna po przejściach. Jemu jest wszystko jedno i bez problemu zgadza się na układ proponowany przez Magdę. Praca ochroniarza, a po godzinach ostre rżnięcie. Żyć, nie umierać. Życie jednak lubi plątać figle i na drodze Konrada pojawia się Jagienka, córka męża Magdy. Dziewczyna jest młoda, skromna i nie do zdobycia. Jest wyzwaniem. Konrad ma ją ochraniać. Nie przypuszcza jednak, że największym zagrożeniem dla dziewczyny będzie on sam. 

"Nie ta kobieta" Agnieszka Kowalska - Bojar

Dwie poprzednie książki z serii były przepełnione agresją, bo opowiadały o losach ukraińskich mafiozów. Tym razem mamy Polaka, byłego żołnierza. Maszynę do zabijania. Bardzo byłam ciekawa jak autorka udźwignęła historię Konrada. Książka jest trochę inna niż poprzednie. Oczywiście znajomość pierwszej i drugiej części jest wymagana, a książki stanowią całość której nie należy rozdzielać. Ale jest tu zdecydowanie mniej mafii, jej obecność ograniczona jest do minimum, więc nie nazwę tej książki romansem mafijnym. Jest to literatura kobieca, erotyczna, mocna literatura erotyczna, gdzie ból miesza się z przyjemnością. Krew na stronach książki znajdziecie również, choć nie leje się już litrami. Jest przemoc, tej tu nie brakuje, ale w porównaniu do poprzednich części uważam, że jest lajtowo. Autorka skupiła się w książce na relacjach damsko - męskich. Jest dużo scen erotycznych, więc fanki gorących erotyków będą zachwycone, tym bardziej, że niektóre sceny seksu są bardzoooo wyuzdane. 

Konrad to trudny bohater, momentami rzeczywistość miesza mu się ze snem i ma problemy z nawiązaniem poprawnych relacji międzyludzkich. Krzywdzi bliskich, tych których kocha traktuje jak wrogów. Gubi się w swoich uczuciach i postanowieniach. Nie jest idealnym kandydatem na partnera. Ale Jagna uważa inaczej. Tylko jak długo wytrzyma z nieobliczalnym człowiekiem zagadką? Czy ich relacja ma sens? 

"Nie ta kobieta" Agnieszka Kowalska - Bojar

Inna, a zarazem podobna, taka jest ta książka. Odetchnęłam od mafii, morderstw i gwałtów, a dostałam zdrowo walniętego głównego bohatera i szarą myszkę. Mieszanka wybuchowa. Czy to się może dobrze skończyć? 

Analizując wszystkie za i przeciw jest skłonna na tę chwilę przyznać, że Nie ta kobieta podobała mi się najbardziej z książek Agnieszki, które przeczytałam. Przede mną jeszcze kilka części, więc wszystko może się zmienić. 


Książkę możecie zamówić na stronie: 

https://motylewnosie.pl/nie-ta-kobieta/

A inne książki Agnieszki znajdziecie na stronie:

https://motylewnosie.pl/



A już niedługo Nie ten mężczyzna. Kto czeka na książkę razem ze mną?

























   

niedziela, 20 grudnia 2020

"Sto osiemdziesiąt stopni" Darcy Trigovise - recenzja

"Sto osiemdziesiąt stopni" Darcy Trigovise - recenzja

"Sto osiemdziesiąt stopni" Darcy Trigovise

Komedie romantyczne uwielbiam od zawsze. Nigdy nie miałam problemu z wyborem filmu, zawsze musiała to być komedia. W literaturze jest inaczej. Gdybyście mnie zapytali jeszcze kilka dni temu, jaka jest moja ulubiona książkowa komedia romantyczna, to bym nie wiedziała. Dziś już wiem, że do grona książkowych ulubieńców dołączyła Darcy Trigovise i jej Sto osiemdziesiąt stopni. 


"Sto osiemdziesiąt stopni" Darcy Trigovise

Jest pracoholikiem. Jest zimny, zdystansowany i rzadko się uśmiecha. Jest dziesięć lat starszy i cholernie seksowny.
Ale co najważniejsze...
Jest moim mężem.

Nie byłam zaskoczona, kiedy rodzice oznajmili mi, że mamy wziąć ślub, aby połączyć nasze imperia. W moich kręgach to było normalne. Nie buntowałam się, bo nie było sensu, poza tym od zawsze wiedziałam, że tak będzie. Już dawno się z tym pogodziłam i miałam w głowie plan, a że jestem optymistką to nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że coś pójdzie nie tak.
Nie wiedziałam tylko, że dostanę taki ciężki przypadek...

"Sto osiemdziesiąt stopni" Darcy Trigovise

Autorka ma jaja i od tego zaczynam moją recenzję. I są to ogromne jaja. Dawno się tak dobrze nie bawiłam i nie uśmiałam po pachy. Dawno nie spotkałam na swojej recenzenckiej drodze tak przebojowej postaci jak Samantha. 

Sto osiemdziesiąt stopni to duża dawka humoru, świetnie rozpisane dialogi, ciekawi bohaterowie. Nie wiem skąd autorka wzięła pomysł na tę historię, ale czekam już na kontynuację książki i na pewno będę Wam o niej opowiadać. 

Samantha to babka z jajami. Wie co jest ważne w życiu i dla dobra rodzinnej firmy zgadza się na aranżowane małżeństwo z niejakim Nathanielem Richardsonem. O mężczyźnie wie tyle, że jest starszy od niej o dziesięć lat, przystojny, wyższy o trzydzieści centymetrów i mało towarzyski. Choć to ostatnie określenie jest raczej sporym niedopowiedzeniem. Bardzo nietowarzyski brzmi lepiej. Jego najlepszym przyjacielem jest kalendarz, a najlepszą przyjaciółką praca. Sam natomiast jest młodziutka, ambitna, jest duszą towarzystwa i przysięgła sobie, że wywróci do góry nogami poukładane życie swojego snobistycznego męża. 


Przygotujcie się na prawdziwy rollercoaster emocji. 

"Sto osiemdziesiąt stopni" Darcy Trigovise

Bawiłam się świetnie. W postaci Samanthy jestem zakochana po uszy. A Nathanielowi współczułam od samego początku. Choć z drugiej strony, facet zasłużył sobie na wszystko. Mając taką żonę powinien całować ją po piętach, a nie wymyślać. A tym czasem, zamiast mieć potulnego kociaka w domu, co wieczór wracał do złośnicy. A wystarczyło się tylko trochę postarać. 

Faceci są dziwni i trzeba czasami pokazać im gdzie ich miejsce. Nie przybierając przy tym w środkach. 

"Sto osiemdziesiąt stopni" Darcy Trigovise

Świetna książka na wakacje, na długie wieczory, na każdą okazję. A teksty, którymi posługuje się autorka zwalają z nóg. 

Dziewczyny, jeśli macie w domu faceta, którego trzeba zdyscyplinować, to w książce Sto osiemdziesiąt stopni znajdziecie przydatne porady. Nawet największy twardziel wymięknie. 


Książka ukazała się nakładem wydawnictwa WasPos


Polecam!!!! 











 

sobota, 19 grudnia 2020

"Czułe spotkania" zbiór opowiadań - recenzja

"Czułe spotkania" zbiór opowiadań - recenzja

 "Czułe spotkania" antologia

Antologii w mojej biblioteczce nie znajdziecie wiele. Ta jest drugą, którą postanowiłam Wam zrecenzować. Choć rynek wydawniczy przepełniony jest podobnymi publikacjami, to po nie  często nie sięgam. Wolę przeczytać książkę jednego autora, niż czytać opowiadania. Czemu? Ponieważ zanim się na dobre rozkręcą, to już jest koniec. A ja wolę poświęcić na jedną historię więcej czasu niż kilkanaście minut. Co zatem musi mnie skłonić, bym sięgnęła po antologię? Ulubione autorki. W przypadku Czułych spotkań, to właśnie ulubione pisarki mnie mnie do tej książki przyciągnęły. 


Antologia Czułe spotkania

W rutynie życia łatwo zapomnieć o swoich pragnieniach. Niektóre bohaterki oddają się namiętności po pierwszym spotkaniu, inne odkrywają ją na nowo po latach wspólnego życia. Wszystkie pragną miłości i spełnienia. Nieważne czy znalezionej w romantycznym hotelu, w podróży czy w blasku świec własnego domu. Ważne, że każda z nich ma odwagę, by przeżyć piękne chwile.

Zbiór opowiadań Czułe spotkania

Jest jeszcze jedna ważna rzecz, dla której warto czytać antologie. Często autorki zamieszczają w nich opowiadania, które powiązane są z ich solowymi powieściami. Może to być dodatek specjalny, dodatkowy rozdział lub też historia, która dzieje się w świecie bohaterów ich książek. Ale głównie po antologie sięga się dla autorów i myślę, że się ze mną zgodzicie.

Autorkami Czułych spotkań jest sześć kobiet, pisarek specjalizujących się w literaturze obyczajowej. 

Liliana Fabisińska, Magdalena Majcher, Adriana Rak, Natasza Socha, Edyta Świętek i Magdalena Wala. 

Sześć kobiet, każda ma inny styl i swoje fanki. Spod ich piór wyszły opowiadania, w których główną rolę grają uczucia, a pozycja ta będzie idealna na długie zimowe wieczory. 

Nazwiska wszystkich autorek są mi oczywiście znane, ale do tej pory czytałam tylko książki Magdaleny Majcher i Nataszy Suchy. Obie Panie uwielbiam i jeśli mam komuś polecić książki obyczajowe dla kobiet, to w pierwszej kolejności te nazwiska wymieniam. Tak jak wspomniałam na początku, po antologię sięga się dla autora i właśnie tak zrobiłam. Magdy i Nataszy opowiadania przeczytałam w pierwszej kolejności i oczywiście się nie zawiodłam. Natomiast z twórczością pozostałych dziewczyn miałam do czynienia po raz pierwszy. Była to dobra okazja, do zapoznania się z ich stylem i teraz przynajmniej wiem, po które solowe książki autorek sięgnąć, i których styl podobał mi się najbardziej. 

Czułe spotkania

W tej antologii podoba mi się to, że opowiadania są długie, bo mają ponad 60 stron. Jest to nie za dużo nie za mało, ale wystarczająco, by napisać świetną historię, która nie skończy się za szybko. A nie ma nic gorszego niż szybkie opowieści o miłości, bo, bo ta zazwyczaj poza kulisami szybko się kończy, choć szybko może się zacząć.

W tych sześciu opowieściach podoba mi się to, że nie są kiczowatymi love story. Nierealnymi opowieściami, które mogą tylko przytłoczyć czytelnika. Wiecie jak to w książkach bywa. Miłość jest niczym towar kupowany na kilogramy, każdy pocałunek kończy się potokiem w majtkach, a każdy seks wielokrotnym orgazmem. Bohaterki są piękne, nigdy im nawet lakier do paznokci nie odpryśnie, a faceci są tak męscy, że tylko mdleć na ich widok. Nic bardziej mylnego. Dziewczyny świetnie podeszły do tematu i pokazały, że miłość nie zawsze jest kolorowa i na wyciągnięcie ręki. Nie zawsze jest jak w komedii romantycznej. Niektóre bohaterki nie miały w życiu łatwo. Ale czy to oznacza, że nie zasługują na szczęście? 

Czułe spotkania

W tej książce nie znajdziecie tanich romansideł i choć wiadomo, że fikcja literacka musi zostać trochę pokolorowana, by dobrze się czytało, to jest to zrobione w subtelny i przyjemny dla czytelnika sposób. Będzie tu trochę o życiu, o problemach, o kłamstwie ale i o uczuciu, miłości i szczęściu. 

Nic Wam się tu nie uleje od nadmiaru miłości, namiętności i dzikich seksów. Za to bardzo przyjemnie spędzicie czas z naprawdę dobrymi polskimi autorami, które przy kubku gorącej herbaty, a może i kakao, opowiedzą Wam o czułych spotkaniach, które narodziły się w ich głowach...


Szykujcie kubki, wstawiajcie wodę i rozsiądźcie się wygodnie w fotelu lub na kanapie. Życzę Wam miłego wieczoru, poranka lub popołudnia... Nie ważne, kiedy zaczniecie czytać...


Lubicie czytać antologie o miłości? 




















Purlés 104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream - recenzja- Gold Derma

 Purlés 104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream - recenzja- Gold Derma

Purles 104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream

Jakiś czas temu zrobiłam przegląd mojej kosmetyczki i okazało się, że w przypadku twarzy, skupiłam się głównie na serum do jej pielęgnacji. Lubię takie kosmetyki, ale nie zawsze moja skóra potrzebuje tylko serum i przydałby się jej również dobry krem, pomyślałam. O marce Purlés słyszałam dużo dobrego. Moja koleżanka miała ich kosmetyki i bardzo zachwalała. Postanowiłam jeden z nich wypróbować. Czy Krem Ryżowy spełnił moje oczekiwania? 

Kilka słów od producenta : 

 Purlés 104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream 50 ml to prawdziwe odkrycie i przełom w walce z niedoskonałościami charakterystycznymi dla cery dojrzałej z zauważalną tendencją do nadmiernej utraty wody. Kompleks składników pozyskanych z roślin długotrwale nawilża oraz regeneruje. Krem posiada bogate właściwości antystarzeniowe i zapobiega utracie jędrności naskórka. Kosmetyk redukuje widoczność przebarwień, a także zapobiega powstawaniu kolejnych. To idealny produkt dla najbardziej wymagających użytkowniczek.

Purlés 104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream

Kosmetyk zamknięty jest w wysokiej plastikowej butelce o pojemności 50 ml, zabezpieczonej korkiem. Jest to jedno z tych opakowań, których nie można otworzyć, by zajrzeć do środka, ale pompka jest tak skonstruowana, że za jej pomocą wydobędziemy z butelki wszystko. Lubię taki rodzaj opakowań, ponieważ dodatkowo są higieniczne. Butelka zapakowana jest kartonik zabezpieczony naklejką.

Krem ma rzadką konsystencję i jest wydajny. Jedna pompka starcza mi na całą twarz, podbródek i szyję. Kremu nie trzeba nakładać dużo, by osiągnąć zamierzony efekt. Szybko się wchłania i dobrze nawilża skórę, nie klei się, nie lepi, zostawia pół matowe wykończenie. Świetnie będzie nadawał się pod makijaż, ale również do stosowania jako produkt samodzielny. 

Purlés 104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream

Purlés 104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream

Purlés  104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream zawiera aż 98 % składników pochodzenia naturalnego. Nie podrażnił mnie, ani nie uczulił. Moja skóra dobrze go toleruje. Niestety nie do końca odpowiada mi jego zapach. Nie umiem go opisać. Na początku kojarzył mi trochę z cynamonem, z czymś słodkim do jedzenia. Jestem bardzo wyczulona na zapachy i nie wszystko niestety mój nos toleruje. Zapach jest dla mnie lekko mdły. A krem najlepiej używało mi się, gdy miałam katar, co nie zdarza się w obecnym czasie wcale rzadko. Więc dałam radę. Ale poza zapachem, produkt sprawdza się całkiem niezłe. 

Podsumowanie: krem się sprawdza i mogę śmiało powiedzieć, że jest to dobry produkt nawilżający. Nie zauważyłam co prawda, by rozjaśniał przebarwienia, ale poza tym moja skóra go lubi. Niestety nos nie. 

Pamiętajcie, że zapach kremu jest kwestią gustu. Zauważyłam, że od momentu, w którym zaszłam w ciążę i nawet teraz, gdy synek ma już skończone trzy lata, to mój nos cały czas płata mi figle. Kiedyś mogłam używać wszystko i nie było problemu. Teraz dużo zapachów mi przeszkadza i niestety nie mam na to wpływu. Może być tak, że Wam zapach kremu będzie się bardzo podobał. Doskonałym przykładem na to, że zapach kremu może się podobać jest moja teściowa. Powiedziała mi, że pachnie jej kokosowym ciastkiem, zapach jest ładny i ona mogłaby taki krem używać, więc mogę go jej oddać.  

Purlés 104 Krem Ryżowy Advanced Rice Cream

Skład (INCI): Aqua (Water), Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Coco Caprylate/ Caprate, Polyglyceryl-6 Distearate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Silica,Parfum (Fragrance), Oryza Sativa (Rice) Powder, Microcrystalline Cellulose, Benzyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Alcohol, Cellulose Gum, Achillea Millefolium Extract, Alchemilla Vulgaris Extract, Malva Sylvestris (Mallow) extract, melissa Officinalis Leaf extract, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Primula Veris extract, Veronica Officinalis Extract, Xanthan Gum, Dehydroacetic Acid, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Triethanolamine, Lianalool, Citronellol, Coumarin, Benzyl Benzoate, Benzyl Cinnamate. 


Kosmetyk Purlés możecie zamówić na stronie www.goldderma.pl


Znacie kosmetyki tej marki?