wtorek, 31 grudnia 2024

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

współpraca reklamowa 

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Jakie myło moje zaskoczenie, gdy w urodzinowej edycji pudełka Pure Beauty BEST 4 YOU znalazłam dwa dyfuzory zapachowe. Trochę obawiałam się zapachu banana, ponieważ niektóre bananowe świeczki lub kosmetyki nie pachną najlepiej. Ale się odważyłam przetestować zapach, bo i tak miałam kupić dyfuzor do sypialni. Produkty marki Pure Essence okazały się strzałem w dziesiątkę. Teraz wiem, że na pewno kupię sobie też inne dyfuzory zapachowe tej marki.


Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Pure Essence to marka, którą należy do Revers Cosmetics. Choć na początku ich pojawienia się na rynku, produkty Revers pozostawiały wiele do życzenia, to z biegiem lat zaczęłam się do nich przekonywać, choć dalej nie sięgałam po nie za za czesto.

Szukając innych wariantów zapachowych dyfuzorów Pure Essence, odkryłam, że są dostępne właśnie na stronie Revers Cosmetics w różnych pojemnościach i edycjach zapachowych. Jest ich sporo, ale w tym wpisie chciałabym Wam opowiedzieć o zapachu zielonego banana, który znalazłam w Pure Beauty.

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Dyfuzor zapachowy Pure Essence zielony banan to piękny słodki bananowy zapach zamknięty w szklanej buteleczce o pojemności 50 ml. Flakon jest prosty, wykonany z przezroczystego szkła, dzięki czemu widać ile zapachowej esencji zostało w buteleczce. Do flakonu dołączone są cztery drewniane patyczki, które należy do niego włożyć po wyjęciu plastikowego korka. Aby wzmocnić intensywność wydobywającego się zapachu, patyczki należy odwracać i wkładać ponownie do buteleczki.

Mam różne doświadczenia z dyfuzorami zapachowymi. Niektóre tak fatalne, że miałam ochotę wyrzucić je do śmieci. A to zapach okazał się sztuczny i nijaki, a to esencja kończyła się szybciej niż mogłabym tego chcieć. A to cena nie była adekwatna do jakości. W tym przypadku nie mogę narzekać. Zapach okazał się idealnie trafiać w mój gust. Nie jest ani za słodki, ani za mdły. Nie pachnie też sztucznym bananem, a tego zapachu wręcz nie znoszę. Zapach również bardzo długo utrzymuje się w powietrzu i nie jest absolutnie przytłaczający, zbyt mocny. Co prawda na początku czułam go bardziej i chyba mój nos się do niego przyzwyczaił, bo świąteczni goście potwierdzili, że cały czas go czuć w powietrzu. Kolejnym plusem produktu jest trwałość. On ciągle pachnie. Postawiłam go w sypialni po otwarciu urodzinowej edycji czyli miesiąc temu. A on ciągle pachnie i nie wygląda jakby miała się ta esencja skończyć w ciągu kilku dni. Szok. I teraz cena. Na stronie Revers Cosmetics jest cena 16,50 zł i taka cena widnieje też na innych stronach internetowych.

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana

Dyfuzor zapachowy Pure Essence o zapachu zielonego banana




Wpis powstał w ramach współpracy z Pure Beauty. 

poniedziałek, 30 grudnia 2024

„Silvestre" Magda Kukawska i Edyta Kene

„Silvestre" Magda Kukawska i Edyta Kene

„Silvestre" Magda Kukawska i Edyta Kene

Książka „Silvestre" autorstwa Magdy Kukawskiej i Edyty Kene ukazała się 5 grudnia nakładem wydawnictwa motyleWnosie. To kolejna pozycja wydawcy, nie napisana przez jego właścicielkę, Agnieszkę Kowalską - Bojar. Byłam ciekawa co w tej historii spodobało się Agnieszce, że zdecydowała się na jej wydanie. Zapraszam do przeczytania recenzji pieszej części serii L'amour et la haine.


„Silvestre" Magda Kukawska i Edyta Kene

Silvestre Ojeda, to mężczyzna, który ma wszystko. A raczej miał wszystko do momentu, kiedy pewna młoda kobieta odważyła się mu odmówić, przy okazji wylewając na niego kawę. Silvestre poprzysiągł, że zrobi wszystko, by Polina Klimowa zrozumiała swój błąd i odwdzięczyła się za swoje obraźliwe zachowanie. Nie było to trudne, choć wymagało od naszego bohatera sprytu i zorganizowania wszystkiego tak, by jego chytry plan za wcześnie nie ujrzał światła dziennego. Później poszło już z górki. Polina pod pretekstem pracy, razem ze swoim szefem przylatują do Francji, by załatwić interesy. Do Rosji wraca tylko Borys, a dziewczyna budzi się w posiadłości Silvestra. Gdy orientuje się, że została porwana, początkowo pragnie tylko ucieczki. Później jej nastawienie do porywacza diametralnie się zmienia...

„Silvestre" Magda Kukawska i Edyta Kene

„Silvestre" Magda Kukawska i Edyta Kene

Początkowo fabuła książki wydawała się bardzo prosta. Mężczyzna z rozbuchanym ego wymyśla sobie, że porwie kobietę, która odmówiła mu seksu, zamknie ją w domu i rozkocha. A później będą żyli długo i szczęśliwie. Czasami zastanawia mnie to, skąd mężczyźni biorą swoje głupie pomysły. Nie twierdzę, że tylko oni takie miewają, bo niektóre kobiety również nie są zbyt mądre. Ale z drugiej strony sami przyznajcie, że porywanie kogoś, bo ma się taki kaprys, za mądre nie jest. Ale jak widać bogaczom się już nieźle miesza. Mają za dużo pieniędzy i szukają wrażeń.

Po porwaniu Polina jest przerażona, ale mimo tego nie zamierza dać się złamać. Jednak Silvestre ma na nią haka i gdy dziewczyna kolejny raz się buntuje, wyciąga asa z rękawa i zaczyna ją szantażować. A czym najlepiej szantażować młoda kobietę, która jest daleko od swojego kraju i domu? Oczywiście rodziną. Krok po kroku, raz szybciej raz wolniej, kobieta Polina urokowi swojego porywacza i otwiera przed nim serce. I w tym momencie wydaje się, że ta historia zmierza ku końcowi. Szczęśliwemu końcowi. Nic bardziej mylnego...

„Silvestre" Magda Kukawska i Edyta Kene

Książka jest naprawdę ciekawa i mimo tego, że Silvestre jawi się na początku jako buc, który wymyśli sobie, że zabawi się w pana i władcę, to finalnie okazuje się spoko gościem..co prawda nie podoba mi się to, w jaki sposób postanowił zdobyć miłość ale finalnie złota klatka Poliany okazała się dla niej ciepłym i kochającym domem. Ale czy takim domem stała się również dla Silvestra?

Muszę przyznać, że obie Panie mnie zaskoczyły, ponieważ nic nie zapowiadało tak spektakularnego zakończenia, jakim mnie uraczyły. Byłam w szoku i kolejny raz potwierdzam, że dla takich zakończeń warto czytać książki. Historia Silvestra i Poliany jest doskonałym przykładem tego, że z nienawiści może zrodzić się miłość. A przynajmniej tak mi się wydawało. Los bywa jednak zaskakującą francą i potrafi zamieszać w życiu i przekręcić je o 180 stopni. Pytanie jest tylko jedno - co z tego wszystkiego wyniknie? Nie mogę się już doczekać kolejnej części i mam nadzieję, że rok 2025 przyniesie odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie.

„Silvestre" Magda Kukawska i Edyta Kene



Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję wydawnictwu motyleWnosie.

niedziela, 29 grudnia 2024

„Granite Hills. Księga odrodzenia" tom 2 Anna Leokadia

„Granite Hills. Księga odrodzenia" tom 2 Anna Leokadia

„Granite Hills. Księga odrodzenia" tom 2 Anna Leokadia

Od tragicznych wydarzeń, które miały miejsce w Granite Hills minęło trzy lata. Candice do tej pory nie pogodziła się ze śmiercią przyjaciół. Choć cały czas czuje oddech czarownic na karku, nie poddaje się. Chce za wszelką cenę odwrócić rytuał i szuka sposobu, by tego dokonać. Chwilowo jest bezpieczna. Nikt nie wie, że przeżyła masakrę. Zmieniła wygląda ale licho nie spi. Wystarcza chwila zawahania i cała przeszłość wraca. Dziewczyna znowu jest w niebezpieczeństwie. Czy uda jej się kolejny raz uratować od śmierci? Zapraszam Was na drugi tom książki "Granite Hills", zatytułowany "Księga odrodzenia" autorstwa Anny Leokadii.


„Granite Hills. Księga odrodzenia" tom 2 Anna Leokadia

Nic nie zapowiadało masakry. To miał być rytuał, w którym uczniowie pierwszego roku staną się wampirami. Ale ktoś oszukał grono pedagogiczne i doszło do tragedii. Uczniowie zostali zabici a czarownice chciały wskrzesić demona. Coś jednak zawiodło. Candice mimo tego, że jedna z czarownic poderżnęła jej gardło, to dziewczyna przeżyła. Wcześniej wypiła zawartość fiołki, która miała ją uratować. I to zrobiła, bowiem w fiolce była krew wampira. Candice udawała, że nie żyje, dzięki czemu nie zostało odkryte, że to ona jest winna niepowodzeniu czarownic. Oblana krwią, zdruzgotana, przybita i rozgoryczona ucieka z miejsca zbrodnii. Ukrywa się przez długie trzy lata, aż przy pomocy jednej z czarownic, która tak jak ona nienawidzi Deborah, planuje jak dokonać zemsty. Zanim to jednak nastąpi, jej życie znowu jest zagrożone. Ktoś bowiem odkrywa, że siedemnastoletnia Candice przeżyła masakrę w Granite Hills.

„Granite Hills. Księga odrodzenia" tom 2 Anna Leokadia

Ta część jest jeszcze lepsza niż pierwsza. Mimo tego, że jest dużo krótsza, to wypełniona akcją po brzegi. Wracają w niej dobrze znani bohaterowie z pierwszej części, którzy nie mieli pojęcia, że Candice żyje. Jedni są wkurzeni, inni szczęśliwi, chociaż absolutnie nie chcą się do tego przyznać. A nasza bohaterka znowu jest w niebezpieczeństwie. Zaczyna się wyścig, na mecie którego czeka życie albo śmierć. Są w tej książce wątki, które zakończyły się nie po mojej myśli. Liczyłam na to, że Anna Leokadia trochę bardziej polubownie potraktuje swoich bohaterów. Nic bardziej mylnego. Trup ściele się gęsto, a hektolitry krwi są przelewane jakby to była co najmniej walka o tron. Ale z drugiej strony jeśli czarownice zwycięża, to kolejne ludzkie życia będą zagrożone. Jakby to od Candice zależało, to by nie wychodziła z cienia. Ale jej zależy tylko na powrocie przyjaciół.

Cała seria Granite Hills jest świetna. Mimo tego, że to książki dla nastolatków, to czytałam je z zapartym tchem. Anna Leokadia postarała się, bym nawet ja, osoba dorosła czerpała radość z czytania. Magia literackiego pióra zadziałała. A jak z zakończeniem? Choć nie wszystko przebiegi po mojej myśli, to finalnie jestem zadowolona.


PS autorka zostawiła otwartą furtkę. Czyżby Candice miała jeszcze kiedyś powrócić?

„Granite Hills. Księga odrodzenia" tom 2 Anna Leokadia

 




Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Amare.

sobota, 28 grudnia 2024

„Jego wysokość prezes" Katarzyna Mak

„Jego wysokość prezes" Katarzyna Mak

„Jego wysokość prezes" Katarzyna Mak

Z książkami Katarzyny Mak jest jak ze świątecznymi pierogami. Nie zawsze wychodzą przepyszne. Czasami zdarza się tak, że nic dobrego z nich nie wychodzi i niestety przekonałam się o tym boleśnie kilka razy. Na szczęście „Jego wysokość prezes" to książka, która udźwignęła temat niedobrych pierogów i nieciekawych opowieści, dając mi w te święta historię, o której z przyjemnością Wam opowiem. Usiądźcie wygodnie, sprawdźcie, gdzie książka jest w najniższej cenie i dodajcie ją do koszyka. I uwierzcie mi na słowo, że naprawdę warto ją sobie podarować.


„Jego wysokość prezes" Katarzyna Mak

„Jego wysokość prezes" to Katarzyna Mak w szczytowej formie. Nie ma absolutnie niczego, co mnie w tej książce denerwowało, a musicie wiedzieć, nie wszystkie książki autorki mi się podobają.

Fabuła książki nie jest skomplikowana, jednak główni bohaterowie wprowadzają do tej historii urok, tym samym robiąc robotę. Sam pomysł mi się podoba i według mnie autorka idealnie to sobie wymyśliła i jeszcze lepiej pomysł zrealizowała, dając mi ogromną przyjemność z poznawania historii Emmy i Liama.

Zacznijmy od okładki. Podoba mi się w niej wszystko, choć nie do końca odzwierciedla to, co w książce możecie znaleźć. Przynajmniej na początku nie odzwierciedla, ale na tym muszę poprzestać, by nie zdradzić szczegółów. 310 stron, duża czcionka i choć wydaje się, że to mało jak na książki Pani Mak, to zapewniam Was, że jej długość jest idealna.

„Jego wysokość prezes" Katarzyna Mak

„Jego wysokość prezes" Katarzyna Mak

Co znadjdziecie w tej książce? Jest dwoje głównych bohaterów. Prawniczka Emma, która po bolesnej życiowej porażce, wraca na wieś do domu babci i absolutnie nie zamierza stamtąd wyjeżdżać. Liam, to ambitny chłopak, który zostaje zmuszony przez dziadka do wyjazdu do Nowego Jorku w celu ratowania firmy swojego młodszego brata. Nie jest tym pocieszony, ale słowo starszego pana to świętość. Za nic w świecie nie można mu odmówić. Natomiast babcia Emmy namawia dziewczynę, bo pomogła odzyskać jej to, co ukradł kiedyś jej wspólnik. Dziewczyna wyrusza do Nowego Jorku pomóc babci odnaleźć nikczemnika i odzyskać pieniądze, które pomogą kobietom przetrwać zimę na wsi. Wszystko komplikuje się gdy Liam i Emma poznają się niby przypadkiem i dziewczona zostaje przez niego zatrudniona w charakterze asystentki.

„Jego wysokość prezes" Katarzyna Mak

Książka pełna jest niespodziewanych zwrotów akcji i dobrze przemyślanych scen. Bohaterowie nie dają sobie w kaszę dmuchać, mają silne charaktery i dlatego dochodzi między nimi do spięć i nieporozumień. Emmie potrzebne są pieniądze, a firma Lima dobrze płaci, więc dziewczyna mu pomaga. Liam choć ma milion wątpliwości, nie pozwala odejść dziewczynie, która w końcu wprowadza ład i porządek do zaniedbanej firmy brata. Od złości, poprzez uszczypliwości, nieporozumienia do sympatii, a później do miłości. Jaki będzie finał tej historii? Niespodziewany i nieprzewidywalny. A przynajmniej ja byłam bardzo zaskoczona, tym co Katarzyna Mak wymyśliła.

„Jego wysokość prezes" Katarzyna Mak

Jeśli lubicie książki, które wciągają od pierwszej strony a ich fabuła zapowiada się wyśmienicie, to właśnie „Jego wysokość prezes" jest pozycją idealną dla Was. Świetnie wykreowani bohaterowie i miłość, która pojawia się znienacka, czego chcieć więcej? Jeszcze nie wiecie, co autorka wymyśliła na końcu. To dopiero jest spektakularne zakończenie! W tej książce podoba mi się dosłownie wszystko i jestem pewna, że i Was ta pozycja zachwyci.




Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Editio Red.





„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

Końcówka roku i sporo wolnego z tym związane, skłoniło mnie do sięgnięcia po wiele książek, na które nie miałam wcześniej czasu. Jedną z nich, która co prawda przyjechała do mnie niedawno, bo przed światami, jest „Niezgodni z prawem" autorstwa K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk. Nie znałam wcześniej obu pan, choć później okazało się, że książki Ewy widziałam przelotem na stronach wydawnictw, tylko w pierwszej chwili nie skojarzyłam, że to jej. Czy ten duet mnie zachwycił? A może więcej nie sięgnę po książki ich autorstwa?


„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

Zacznijmy może od tego, że książka ukazała się nakładem wydawnictwa motyleWnosie, a że to wydawnictwo bardzo lubię, to nie miałam wątpliwości, że i ta pozycja na moim blogu musi się pojawić. Książka napisana jest przez nieznane mi dwie autorki, które obiecały mi niezapomniane wrażenia, wyścigi samochodowe, balansowanie na granicy prawa i emocje, które wbiją mnie w fotel. Takie książki lubię, po takie sięgam i faktycznie brakuje mi na codzień emocji, które sprawiają, że kocham przeżywać z bohaterami zarówno dobre jak i złe chwile, płakać i śmiać się a także i bać się. W tej książce pojawia się i strach, więc wszystko powinno się zgadzać. Zabrałam się za czytanie i przeczytałam „Niezgodnych z prawem" w jeden wieczór.

„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

Książka napisana jest prostym, niewyszukanym językiem, a język bohaterów w niektórych momentach można nazwać prostackim. W tekście jest sporo przekleństw, niecenzuralnych opisów, ale użycie ich miało swój cel. Towarzystwo, w którym obraca się Luna jak i Jared nie należy do najgrzeczniejszych, a takie odzywki nie są u nich na porządku dziennym.

Książka nie jest długa, historia ciekawa i faktycznie dostarczyła mi wielu emocji. Szczególnie, że lubię połączenie tych dwóch światów w książkach.

„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

Luna i Jared nie spotykają się przypadkiem. On ma być jej celem, a kobieta ma ustalić czy jest policyjnym szpiegiem. Jednak pierwsze spotkanie tych dwoje to prawdziwy wybuch wulkanu. On razu widać, że mają się ku sobie. Ich relacja z biegiem czasu zaczyna się coraz bardziej rozwijać i przez to stają się nieostrożni. A wokół nich zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. W końcu to Luna i Jared stają się celem a ich życie przypomina walkę połączona z ucieczką. Czy uda się im ustalić, kto na nich poluje i dlaczego to robi?

„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

„Niezgodni z prawem" to jedna z tych książek, które szybko się czyta i są ciekawym umilaczem czasu wolnego. Jeśli mam ochotę poleżeć, zrelaksować się i wyłączyć myślenie, to sięgam po takie pozycje i wcale się tego nie wstydzę. Nie jest to jednak książka wysokich lotów i nic konkretnego nie wniosła do mojego życia, poza tym, że sympatycznie spędziłam czas z jej bohaterami, choć wkurzał mnie momentami ich prostacki język.

„Niezgodni z prawem" to historia pełna sprzecznych emocji. Z jednej strony jest Luna, która kocha szybkie samochody i nielegalne wyścigi a na codzień bez mrugnięcia okiem łamie prawo. Z drugiej strony jest Jared, oficer policji pracujący pod przykrywką. Oboje mają robotę do wykonania, ale serce nie sługa. Myślę, że żadne z nich nie przypuszczało, że niby przypadkowe spotkanie stanie się początkiem czegoś, co zupełnie zmieni ich życie.
 
„Niezgodni z prawem" K. Hellishdeer, Ewa Maciejczuk

Jeśli szukacie historii, która pomoże się Wam zrelaksować, to śmiało możecie sięgać po tę książkę. Dodatkowo emocji dostarczą Wam szybkie samochody i niebezpieczne akcie, w których biorą udział nasi bohaterowie. Książka przeznaczona jest dla pełnoletnich czytelników, ponieważ ma bardzo odważne i śmiałe sceny seksu, a bohaterowie momentami nie mogą oderwać od siebie rąk.

„Niezgodni z prawem" to idealna pozycja dla fanów książek wypełnionych po brzegi akcją i gorącym seksem. Lekka i przyjemna lektura do przeczytania w jeden wieczór. 


Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem motyleWnosie.

piątek, 27 grudnia 2024

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Wpis reklamowy 

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

W urodzinowej edycji pudełka Pure Beauty o nazwie BEST 4 YOU, znalazłam produkt marki ZIELKO. Odtłuszczający płyn do powierzchni w kuchni o pięknym zapachu grejpfruta już od pierwszego użycia zapewnił sobie miejsce na podium i sprawił, że sprzątanie weszło na wyższy level przyjemność. Ciekawa jestem czy znacie jakieś produkty ZIELKO?


Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

ZIELKO należy do prężnie rozwijającej się marki SYLVECO, której kosmetyki lubię i często używam. Ale w tym wpisie nie będzie o pielęgnacji, chyba, że sprzątanie powierzchni w kuchni możemy zaliczyć do jej pielęgnacji? Ale może zostańmy przy słowie „sprzątanie", bo moja kuchnia zazwyczaj tego wymaga. Nie ważne, czy jest posprzątana czy nie, niestety zawsze znajdzie się w niej coś do wyczyszczenia. A jak już jesteśmy przy czyszczeniu, to zazwyczaj wymaga tego kuchenka lub zlew, bo te rzeczy w mojej kuchni brudzą się z prędkością światła.

Płyn zawiera 99 % składników pochodzenia naturalnego i jest bezpieczny do czyszczenia powierzchni mających kontakt z żywnością oraz bezpieczny dla środowiska. Śmiało można używać go do czyszczenia kuchenek mikrofalowych, blatów kuchennych, płyt grzewczych, zlewów, piekarników i okapów. Wszystkie te miejsca czyści z tłuszczu i brudu, nie pozostawiając smug.

Plastikowa butelka zawiera 500 ml płynu, a jego atomizer zakończony końcówką pozwala pokryć wybraną powierzchnię płynem, bo rozlewania jego nadmiaru. Płyn jest wydajny i nie trzeba go dużo, by wyczyścić nawet przypalone czy bardzo zabrudzone miejsca.

1. Czyszczenie zakurzonej płyty grzewczej. 


Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

1. Czyszczenie płyty grzewczej po gotowaniu. Zabrudzenia różnego rodzaju. 


Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO

W obu przypadkach zastosowałam płyn ZIELKO, który nałożyłam bezpośrednio na grę grzewczą, umyłam ją zmywakiem do naczyń, później wypłukaną w widzę tą samą gąbeczką zmylamz płyty płyn. Czynność powtórzyłam, aż gąbka była wolna od piany. Płytę wytarłam do sucha ręcznikiem papierowym. W przykładzie pierwszym płyta jest wyczyszczona cała, a w przykładzie drugim prawy dolny róg, by było widać różnicę. 

Jestem zadowolona z tego produktu i bardzo się cieszę, że pojawiają się one w pudełkach Pure Beauty.

Grejpfrutowy płyn do czyszczenia kuchni od marki ZIELKO


Wpis powstał w ramach współpracy z Pure Beauty. 

czwartek, 26 grudnia 2024

„Wildfire" Hannah Grace

„Wildfire" Hannah Grace

„Wildfire" Hannah Grace

Święta to najlepszy czas, by po zjedzeniu sterniczka i śledzia, na chwilę się zatrzymać i odpocząć. To również dobry czas, by nadrobić zaległości książkowe i jeśli mogę Wam coś zaproponować, to będzie to książka „Wildfire" autorstwa Hannah Grace. Jestem przekonana, że z duetem głównych bohaterów na sto procent nie będziecie się nudzić.


„Wildfire" Hannah Grace

"Wildfire" to moja pierwsza książka Hannah Grace, ale nie pierwsza, która ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i Spółka. W serii Maple Hills znaleźć możecie jeszcze pieszy tom, czyli „Icebreaker". Książki spokojnie można czytać oddzielnie i tak właśnie zrobiłam, choć zdecydowanie wolę czytać każdą serię od początku.

Hannah Grace już na wstępie dała mi się poznać, jako autorka, która nie boi się odważnych scen erotycznych. Ale nie są to sceny wulgarne, choć myślę, że podczas ich czytania wyobraźnia każdego czytelnika oszaleje. Moja szalała. Było gorąco, namiętnie, grzesznie i cudownie. Napewno głównym bohaterom się podobało.

„Wildfire" Hannah Grace

„Wildfire" Hannah Grace

„Wildfire" Hannah Grace

Choć książka jest typowym przykładem wakacyjnego romansu, to jej czytanie w mroźny grudniowy dzień może przynieść czytelnikowi niespodziewany efekt grzewczy. Grzeje lepiej niż kawa czy gorąca herbata, rozpla wyobraźnię i pieści zmysły. Hannah Grace umie pisać o gorącym i namiętnym seksie, trzeba jej to przyznać. Ale to nie tak, że książka jest tylko o seksie. Autorka dużo pisze o uczuciach, rodzinnych relacjach i burzach z nimi związanymi. Nie każdy bohater tej książki ma bezpieczny dom, do którego z chęcią chce wracać po wakacjach. A dla niektórych letni obóz jest miejscem, gdzie mogą zarabiać pieniądze, które są bardzo im potrzebne. Wszystkie wakacyjne obozowe romanse są surowo zabronienie. Jest to kłopotliwe, ponieważ Aurorę i Russa od pamiętnej imprezowej nocy ciągnie do siebie. Czy uda im się powstrzymać pragnienie i dotrwać bez komplikacji do końca obozu, na którym oboje są wychowawcami?

„Wildfire" Hannah Grace

Na początku recenzji napisałam, że autorka nie boi się gorących scen erotycznych. Pewnie domyśliliście się już, że naszym bohaterom będzie trudno utrzymać przy sobie ręce. I tak będzie. Jednak oboje pochodzą z dwóch różnych światów, mają inne relacje rodzinne, różne zobowiązania i predyspozycje do zostania kimś innym w przyszłości. Dla Russa obóz jest miejscem, w którym może zarobić potrzebne mu pieniądze. Aurora lubi tam wracać co roku, ponieważ to miejsce kojarzy jej się z prawdziwym domem. Domem, którego tak naprawdę w przeszłości nie miała. Jej rodzice oboje żyją ale są dalecy od ideału, chociaż na taki się medialnie kreują. Niestety często, to co widzimy na pierwszy rzut oka, nie pokazuje całej prawdy o człowieku. Nasi bohaterowie są skrzywdzeni przez bliskich, przez co zakompleksieni w życiu prywatnym. Czy uda się im pogodzić demony przeszłości z uczuciem, które wybucha między nimi?

„Wildfire" Hannah Grace

Książka podobała mi się na tyle, że z przyjemnością sięgnę po kolejne propozycje od tej autorki. Jeśli miałabym porównać jej twórczość do innych autorów, to zdecydowanie warsztat Hannah Grace przypomina mi historie pisane przez Elle Kennedy. Ten sam przyjemny styl pisania, tak samo gorące i namiętne sceny erotyczne i tak samo ciekawe i niebanalne historie. Jeśli więc znacie jedną z tych pań i chcecie przeczytać coś drugiej, to jestem przekonana, że będziecie zadowoleni.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Zysk i Spółka.