piątek, 5 lipca 2019

Miałeś tam nie wracać Wojciech Wójcik - recenzja



Mamy lato. Początek wakacji zapowiada się cudownie. Już za kilka dni jadę z rodziną nad morze. Zachęcam Was do zabierania ze sobą ulubionych książek. W mojej torbie zrobione jest już miejsce na pozycje, które mimo urlopu chciałabym przeczytać. Jeśli lubicie zawiłe historie z mnóstwem wątków kryminalnych i opowieści, które pochłaniają bez reszty, a zakończenie wbija w fotel, to zapraszam do przeczytania kolejnej recenzji na moim blogu książki "Miałeś tam nie wracać" Wojciecha Wójcika, która ukazała się nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.


Młodość szybko przemija. A za nią czai się śmierć…

Hajnówką wstrząsa tragiczna śmierć Krzysztofa, młodego funkcjonariusza Straży Granicznej. Adam, mieszkający teraz w Warszawie, ze zdziwieniem odkrywa, że tuż przed śmiercią Krzysiek próbował się do niego dodzwonić, i to kilkanaście razy. Czego mógł chcieć? Czasy, gdy przyjaźnili się w liceum, dawno minęły. Po skończeniu szkoły Adam wyjechał z Hajnówki i przez trzynaście lat tam nie wracał. Aż do teraz…

Przeglądając rzeczy po zmarłym, Adam trafia na zdjęcie Kasi. Dawnej miłości Krzyśka, która zaraz po maturze popełniła samobójstwo. Tylko, że na fotografii Kasia wcale nie wygląda na licealistkę. Zdjęcie przedstawia kobietę po trzydziestce…

Z każdą godziną pojawiają się kolejne pytania. Kogo przed śmiercią chciał odnaleźć Krzysiek? Kim naprawdę była Kasia? I dlaczego najbliżsi Adama błagają go, by natychmiast wyjechał z Hajnówki?


Historia zaczyna się zwyczajnie... Adam urodził się i spędził swoją młodość w Hajnówce, niewielkiej miejscowości położonej niedaleko granicy z Białorusią. Tam też chodził do liceum i poznał swoją żonę Aśkę. Teraz małżeństwo mieszka w Warszawie. Przechodzą ostatnio co prawda kryzys, ale mężczyzna liczy na to, że wszystko się jeszcze ułoży, bardzo bowiem kocha żonę. Adam ma dobre wspomnienia z lat młodości. Miał w Hajnówce wielu przyjaciół i gdy jeden z nich, Krzysiek tonie w niewyjaśnionych okolicznościach w jeziorze, mężczyzna udaje się na pogrzeb. Na miejscu okazuje się, że śmierć Krzyśka to nie był nieszczęśliwy wypadek, choć wszyscy mają tak myśleć. Dziwne jest również to, że chłopak dzwonił do Adama przed śmiercią kilkanaście razy, ale nie dodzwonił się, bo ten miał wyłączoną komórkę. Po co, skoro dość długo ze sobą nie rozmawiali, a jeszcze dłużej się nie widzieli? 


Adam ma działkę niedaleko Hajnówki i korzystając z okazji, że jest na miejscu, postanawia tam zajrzeć. Jakie jest jego zdziwienie, gdy przeglądając rzeczy, które Krzysiek zostawił na miejscu (często tam przebywał i doglądał działki) znajduje zdjęcie Kaśki, licealnej miłości Krzyśka, która nie żyje od kilkunastu lat. Tylko, że Kaśka wcale nie wygląda na tym zdjęciu jak licealistka, a jak dorosła kobieta i to całkiem żywa. O co w tym wszystkim chodzi? 


W tej książce sekret goni sekret. Nagle okazuje się, że Aśka nie chce by Adam próbował dowiedzieć się czegoś więcej o losach Kaśki i śmierci Krzyśka. Błaga go by wracał do domu. Rodzice mężczyzny także są przeciwni jego pobycie w Hajnówce. Jednak Adam jest nieugięty. Im bardziej zaczyna drążyć przeszłość, tym bardziej okazuje się, że w jego prawie poukładanym i szczęśliwym życiu jest dużo kłamstwa i nieścisłości i tylko rozwiązanie zagadki domniemanego samobójstwa Kaśki i śmierci przyjaciela może mu pomóc odzyskać spokój. 


Co to była za książka! 631 stron przepełnionych tajemnicą. Dawno nie czytałam tak wciągającej książki, w której autor zamieścił tak dużo wątków kryminalnych. 

Adamowi w drodze do rozwikłania zagadki będą pomagać przyjaciele z młodzieńczych lat. Jego była sympatia Agata, która pracuje w straży granicznej, policjant Marcin, kolega Alek czy poznany w między czasie były komandos Tomasz. I bliżej poznania prawdy, tym bardziej wszystko jest zakręcone. Istne pomieszanie z poplątaniem. A gdy już myślimy, że wszystko jest jasne, na jaw wychodzą kolejne fakty z życia mieszkańców małego podlaskiego miasteczka. 


Książka wciąga od pierwszej strony. Choć jest w niej duże wątków i postaci drugoplanowych, to bez problemu można się w tym wszystkim połapać, a nawet wciągnąć na tyle, że niemożliwością przeczytania książki za jednym razem będzie torturą. Wojciech Wójcicki po mistrzowsku buduje napięcie i nawet przez pięć minut nie pozwolił mi się nudzić czytając jego książkę. Co to oznacza? Że sprawdził się jako pisarz i swoje zadanie wykonał na pięć z plusem. 

Przygotujcie się na moc atrakcji i historię, której każda kolejna przeczytana strona będzie was wbijać w fotel. A zakończenie? Ja bym tego lepiej nie napisała, a moja wyobraźnia również potrafi nie mieć ograniczeń. Polecam!!! 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka. Choć spędziłam nad nią kilka bezsennych nocy, to było warto :)












35 komentarzy:

  1. Mega mnie zaciekawiłaś tą książką. Czuję że zabiorę ją w drogę na wakacje może szybciej mi zleci te kilkadziesiąt kilometrów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Taka relacja sprawia, że chcę poznać tę książkę i sama się przekonać o jej znakomitości

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo ciekawa historia, jestem bardzo zaintrygowana tym jak się dalej potoczą losy bohaterów, lubię te rejony polski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, wyobraźnia autora jest wielka. Jestem pod wrażeniem tego, ile wątków i osobnych historii udało mi się tu pomieścić. A i tak wszystko łączy się w jedną całość.

      Usuń
  4. ciekawa książka :) życzę ci miłego wypoczynku i udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zapowiada się bardzo ciekawie.
    Chętnie bym po nią sięgnęła.
    Zabrałam książkę na urlop, ale przez to, że spędziliśmy go bardzo aktywnie, nie miałam nawet czasu jej otworzyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi się udało skończyć jedną i zacząć kolejną. Ale dokończyłam w domu już.

      Usuń
  6. Koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda na naprawdę ciekawą książkę. Może się na nią skuszę w wolnej chwili ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tytuł trafia na moją listę. Ciekawe gdzie jedziesz nad morze :) Ja już odliczam do urlopu, za tydzień w sobotę już będę w Trójmieście, nie mogę się doczekać. Wyciągnęłam sobie na wyjazd kryminał ,,Niebezpieczną grę"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam w Gdyni, ale była brzydka pogoda. Nie lubię, gdy pada nad morzem.

      Usuń
  9. Jest to książka która z chęcią przeczytałbym w czasie urlopu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja zawsze na podróż biorę ze sobą książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chętnie sięgnę po tę ksiażkę nie jest to gatunek który czytam zazwyczaj ale fabuła mnie wciąga

    OdpowiedzUsuń
  12. Tego typu książki najrzadziej znajdują miejsce w mojej biblioteczce, jedna ta książka bardzo mnie zaintrygowała, a opowiedziana historia poruszyła oje serce. Koniecznie muszę ją przeczytać, bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń
  13. lubię takie historie wbijające w fotel

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawa propozycja na letni wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tytuł skojarzył mi się z moją Mamą, która czasami mówiła: " Miałaś tego nie robić" xD

    OdpowiedzUsuń
  16. w podrózy fajnie czyta się książki - o ile jesteś pasażerem, nie kierowcą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że tak. Nie chciałabym jechać z kierowcą, który czyta.

      Usuń
  17. Ponad 600 stron tajemnic i zagadek?! Muszę przeczytac. Lubię takie historie :))

    OdpowiedzUsuń
  18. Brzmi ciekawie, tylko kiedy przeczytać te wszystkie książki? Doba jest zbyt krótka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. Chciałabym czytać więcej ale nie mam kiedy.

      Usuń
  19. Bardzo mnie zachęciłaś swoją recenzją, dzięki :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję Ci za odwiedzenie mojego bloga i każdy pozostawiony przez Ciebie komentarz. Motywuje mnie to działania.

Komentując post wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych, które odbywa się na podstawie zgody użytkownika na przetwarzanie danych osobowych (art. 6 ust. 1 lit a RODO z dn. 25.05.2018)